środa, 12 czerwca 2019



Góry Czerchowskie
Žobrák - Bukový vrch - Čergov
09.06.2019r.


 I znów wyjazd TNGG. Według harmonogramu, miały być Góry Czerchowskie. Jednak powstał problem. Paweł, przewodnik, ze względów rodzinnych, nie mógł jechać i poprowadzić wycieczki.
Jak trwoga to do ... Piżmoka ;)
Ubłagali mnie, żebym poprowadził grupę. Z nawigowaniem, jakoś sobie poradzę, jednak moja wiedza o tym regionie jest... mizerna. Oj tam, oj tam, gadanie zostawmy Pawłowi, który zawsze wyciągnie jakieś ciekawostki, niczym królika z kapelusza. Nie śmiem z nim konkurować, na tym polu, tak więc grupie zakomunikowałem, że będziemy przy najstarszym drewnianym kościółku na Słowacji, na takim i takim szczycie, co by się za bardzo nie rozdzielali i na rozgałęzieniach szlaków czekali. Amen!

Do Hervartova dojeżdżamy przez Kruzlov i Richvald, wrócimy przez Bardejov (jakby trzeba było zahaczyć o jakąś knajpkę ;) ).

A cóż to za zwyczaje?!
Jakiś festyn czy cuś było. Buciory powiesili, na świeżym chabaziu.

Kościół św. Franciszka z Asyżu wybudowano pod koniec XV wieku.

Okoliczne eksponaty


Odpalam Locus Map i lecim.

Nie ma siadania, ruchy!
Choć nie powiem. Na rozruch, dostaliśmy niezłym podejściem.

Grzyby już rosną. Nie uchowały się przed nimi!

Po drodze kolejna wiata. Czołówka polazła do góry, a tyły chwilkę klapnęły. Nie ma co za długo siedzieć, ktoś tam chce być przed 19 w Krynicy.

Docieramy na rozgałęzienie pod Zobrak. Hmm, gdzieś tu miała być jakaś wieża widokowa. He? Odskakuję wraz z naszym grupowym geologiem :) trochę w bok, na sam szczyt. No nie ma wieży, ale przynajmniej szczycik zaliczony :D No dobra, wybieram koło ratunkowe: "telefon do przyjaciela".
-Halo, Paweł, a gdzie ta wieża ma być?
Hehehe.
No tak, nie tu, nieco za sedlem Zobrak.

Jest!

WOW, jakie zacne miejsce grillowe :D

Okazało się, że są nawet dwie wieże. Jedna, stara, no... nadgryzł ją już ząb czasu, a może to korniki? ;)
Ale fajna, taka nieco pokraczna. Jakby zbudowana przez jakowe górskie trolle hehe.

W środku mini "utulnia", jest łóżeczko.

Z góry fajny widoczek na zachodnią część Czerchowskich.


Ekhmm, niezbyt to profesjonalna konstrukcja :p

No to siup na drugą, nową.
Tutaj, to już salony! 7 miejsc noclegowych (za drzwiami jeszcze jedno łóżko.

A i widoczek na wschód, całkiem niezły.

Niestety na zachodnią stronę, już pomału zarasta, ze starej wieży lepszy widok na tą stronę.

Nic, tylko wstać wcześnie rano, rozsiąść się z kubkiem gorącej herbaty czy kawy i czekać na wschód słońca :D

Akuku.
fot. kom.

Co by nam "przewodnik" nie zasłabł, trzeba nieboraka wspomóc! ;)
Pyszna wiśnióweczka (domowej roboty), jak i sprytny kielonek (dla dużych i małych pijaczków - dwa w jednym :D) się znalazły.

Tee, wiewióra, co to jakieś kanapeczki i sałateczki wcinasz? A potem to idzie takie jak ślimok ;)
Hardkorowy koksu by Ci powiedział "Trzeba stejki wpierdalać, a nie jakieś kanapeczki!"

Dobra, dobra, już się nie bulwersuj. Sam staram się jeść coraz mniej mięsa. Także, niech moc warzywek będzie z Tobą hehe.

A co mi tu z przyczajki zdjęcia robią, przy spożyciu i to z kielonkiem odwróconym na stronę "dla dużych pijaczków". Ja ci dam, ti ti!
fot. Wanda

Równiutko, gęsiego! Tak trzymać!

Pokaźne drzewsko!


Noo szybciej, szybciej, dogonić grupę!

Obudziła się dusza artystyczna u pilarza?
Eee, chyba jednak nie. Śmialiśmy się, że tylko taką buzię nauczył się rysować w podstawówce, bo dalej było ich więcej i wszystkie na jedno kopyto hehe.

Trochę lasem, trochę dróżką.

A i taki ładny szlak, aż żal było deptać ;)

Docieramy na kolejny szczycik.

Coś na kształt "róży kierunków".
Wszystko fajnie, ale szczyt całkowicie zalesiony więc...

Tutaj czekamy na tyły. Niestety jedna z pań, ma nieco problemy. "Troszkę" strój, źle dobrany, polecam na przyszłość, coś bardziej przewiewnego/lżejszego. Chwilę odpoczywa, nawadnia się, ma skurcze. Ratuję ją potasem z magnezem (apteczka na pokładzie!).
Mamy się zbierać. Liczę osoby... liczę jeszcze raz.. eee, było 17, jest 16!
- Kogo nie ma niech się odezwie!

Alina wyciąga listę i sprawdza.
*Na pewno było 17?
-No przecie liczyłem wcześnie i było 17!

Nie wiem jak tą listę weryfikowała, ale wychodzi nam, że są wszyscy hehe. Każdy, patrzy po każdym ;) Wołam, czy czasem ktoś się nie schował w krzakach, za potrzebą.
Wtem, odzywa się Wanda. A to ci diablątko jedno! Takie to niby niewinne, cichutkie, że aż nikt nie zauważył braku, a tu takie harce robi ;)

Oki doki, są wszyscy. Pędzimy dalej.

Gdzieś tam jakoś, na tą górkę mamy wyczłapać.
Tu przydaje się Locus Map. Szlak odbija pod kątem 90st a oznakowań brak. Jednak jestem czujny :p

Ojj grzeje na tej polance, niczym w saunie.

Dawać, dawać, nie ociągać się!
Witam na pokładzie Emilię. Mam nadzieję, że nowego członka TNGG i, że się podobało. Jak będzie prowadził Paweł, to i można się dowiedzieć czegoś ciekawego. Ja umiem tylko gonić stadko :p

Dalej.

Docieramy na Cergov. Najwyższy punkt tej wycieczki.
Wiewióra, to tam pozierasz. Orzechów tam nie ma :p

Ciemiężyca zielona - roślina silnie trująca. Bydło i owce instynktownie nie jedzą ciemiężycy.
W sam raz, coś dla teściowej. Dobrze, że "moje teściowe" są spoko :D

Aby zobaczyć takie widoczki, należy nieco odejść od szczytu. Po prawej Lysa 1068m n.p.m.

Jest przypinka!
fot. kom.

Człapią sobie.

Blisko chaty Cergov.

Jest i owa chata. Będzie pite i jedzone! :D

Česneková polévka i piwerko.
Zupka całkiem ok, za to piwo... jakieś takieś, mocno nie za bardzo* :( Zestaw 3,8E

*Podejrzewam, że nie mają tu dużego ruchu i długo beczka stoi.

Grupa się posila, nie siedzimy zbyt długo.
Jeszcze trzeba zejść do Fričkovce.

Po drodze :D

Hmm, a gdzie żółty szlak?!
GPS pokazuje, że gdzieś tam, A tu rozryte, drzewa powalone. Żadnych znaków.
Zaczepiam jakiegoś piechura, chyba trafiłem na tubylca, bo naprowadza nas na szlak.
Stawiali tu tą linię energetyczną i wszystko rozryli.
Małe urozmaicenie na szlaku.

Nieco w dole, źródełko. Pyszna, zimna woda.

Już bliżej wioski. Obozowisko, z wiatami i źródełkiem. O dzwięcznej nazwie... Duposka :p

Ha, kierowca nawet trafił na miejsce, po moich instrukcjach ;)

Wsiadamy i jedziem. Teraz przez Berdejov, może zahaczymy o jakiś przybytek z jadłem.
Decydujemy się jednak, wpaść w Tyliczu do Wiejskiej Chaty.

W środku.
Ha! Miałem takie Relaxy, tylko inny kolor.

Ja zamawiam "placek po zbójnicku", czy jak to inni nazywają "po węgiersku".
Dobry, aczkolwiek gulasz zrobił bym bardziej na ostro i coś w nutę węgierską, trochę papryki.

I tak to nastąpił koniec wycieczki.
Jeszce tylko porozwozić ludzi. A i jesteśmy pi razy drzwi, godzinę przed czasem. Kosciółkowa osoba zadowolona, bo zdążyła na wcześniejszą mszę. I gitara!

Mój debiut jako przewodnika grupy, myślę, iż w miarę udany. Ale podszedłem zbyt ambitnie i obiegałem się z końca, na początek i z czoła, na ogon grupy, jak głupi, licząc co chwile te moje owieczki :)
Było mało merytorycznie, no ale, to domena Pawła i niech tak zostanie!



Kącik kulinarny

Zostałem obdarowany grzybami. Dzięki Alicja.
Chyba nie chce mnie otruć? ;)

Borowik Ceglastopory - obgotować 15min, a potem na patelnię na masełku.
Do tego młode ziemniaczki i koperek.

A i jeszcze kefir. I "włala", mniam, mniam.

Smacznego i pozdrawiam.

4 komentarze:

  1. Za tą wiewiore się kiedyś oddzwiecze 😜😜😜😜

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę,ze grzybki smakowały,ja też sobie nimi,,dogodziłam''hi hi Tylko ja zamiast na maśle robiłam na oleju kokosowym z dodatkiem gęstego mleczka kokosowego mniam,mniam!.A za to,że zgodziłeś się poprowadzić nasze stado jeszcze raz wielkie dzięki(raz już Ci dziękowałam na Fb)no i masz za to zasługę w niebie (Szkoda tylko ,ze się tam nie spotkamy,bo ja się wybieram do kociego nieba)Pozdrówka i do zobaczenia na następnej wędrówce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorki, ale masło musi być i basta!
      Co do reszty... nie ma problemu. Do usług :D

      P.s
      W kocim niebie, może się spotkamy, kto wie ;)

      Usuń