piątek, 14 kwietnia 2023

 


Dwór w Świdniku

Wieża widokowa Skiełek 749m

oraz

stare grodziska.

19.03.2023r.



Gdzie by tu jeszcze pojechać?
Śledząc różne grupy, profile górskich ludzi i takie tam, dowiedziałem się, iż powstała wieża widokowa na górze Skiełek.
Niby, nie otwarta jeszcze oficjalnie 😉 ale ludzie już chodzą.
To czemu nie. A, zęby dopełnić wyjazd, to wyszperałem jeszcze dworek i zajawiłem się na baaardzo stare grodziska.

Na pierwszy ogień idzie Dwór w Świdniku.


fot. Kama

Stara szafa pancerna.

Tam już pierwsze oznaki wiosny.

W ogrodzie, mini kaplica.


To teraz na wieże.
Da się dość wysoko podjechać. Bardzo stromy podjazd. Z miejscami parkingowymi, ciężko. Przy wejściu na szlak jest mały placyk. Nie co dalej wzdłuż drogi, jeszcze parę miejsc.

Parkujemy i po kilkunastu minutach, jesteśmy na szczycie.

Dźwig... stoi sobie bez silnika 😲

No ładna ta wieża. Mimo, że metalowa, to te drewniane wstawki, nadają jej uroku.

fot. Kama

Jesteśmy tam niemal w południe, więc nie najlepsze warunki na focenie. Pod słońce i średnia przejrzystość.
Trzeba by tam kiedyś wybrać się na biwak, bo widoczki świetne. Dużo szczytów, Taterki widoczne, liczne wieże widokowe. Naprawdę, widoczek jest bardzo ciekawy!


I jeszcze zoom na Lubań na tle Tatr.

Ujęcie na kościół w Łukowicy, za którym jest piękny drewniany kościółek.

Jest i szczyt.

Schodzimy do samochodu i jedziemy zobaczyć jeszcze ten kościółek.


Na mapkach wyczaiłem jeszcze jedną... "wieżę" 😆
No jakoś nie zrobiła wrażenia po tamtej 😉, widoczki, też no... dupy nie urywały hehe.

I widok z niej na górę Łyżka 803m.
Na której stokach, znajdować się mają pozostałości grodziska.

Podążając dalej tą drogą takie klimaty.
Wąskie dróżki, pola, lasy i drewniane chatki. Piękne tereny 😍

Idziemy w górę. Początkowo leśną drogą, a potem, żółtym szlakiem przyrodniczym (czyli kwadracik zamalowany do połowy po przekątnej, na... no żółto).

Wyłazimy na górę i... nic tu nie ma!
Idzie jakaś lokalna kobita. Podpytuję. Twierdzi, że raz tam była, i "gdzieś tam na prawo, musi to być". Chyba trochę była zaskoczona, że dwójka młodych osób, szuka jakiejś sterty kamieni, tudzież dziur w ziemi.
Ale łazimy tam i łazimy. Posiłkując się lokalizacją z map google. Ale ta jest, z najgłębszych czeluści, wielkiej dupy! 😛 
Po prostu, źle jest oznaczone na mapach google (na mapy.cz nie ma!).
Tyle się oczytałem o tym miejscu, a tu takie nic!
Widząc me rozczarowanie, Kama włączyła się aktywnie w ten "geocaching". A przecież nie szukamy małej skrytki, tylko kurwa grodziska!
Stwierdziłem, że zejdźmy niżej, do ostatniego punktu, gdzie widzieliśmy żółte znaczki, bo one raczej tam prowadzą.
I fakt, trzeba odbić w lewo, idąc od czarnego szlaku na Łyżkę. A nie pchać się w "górę". Znaczki się znalazły nieco dalej, bo te bliższe, gamonie prowadzący prace leśne, wycieli (sporo świeżego naciachanego).

Ogólnie tekst z tej tablicy (czytany wieczorem w łóżeczku), zainspirował mnie klimatem grodzisk w tych rejonach.

Wiele to tu się nie ostało 😂
A przy niedawnych pracach leśnych, nawrzucali gałęzi do zagłębień.
Ale znalezione? Znalezione! 😁

Na powrocie, Kamcia dała się nawet namówić skróty, malutkie dzikcowanie 😚
I z wyższa, ta ostatnia, hen wysoko, górska gospodarka (opuszczona).
Oczami wyobraźni, widziałem tam siebie. Mając własne, zdrowe ziemniaczki, kurki i jajeczka. Parę kóz, może świnkę i krowę 😜 Czasem mam jakieś takie, zapędy prepersko-amiszowe 😆

I widok na Miejska Góra 716 m - znajdującą się tuż nad Limanową.

Komuś w brzuszku gra. I to nie jestem ja 😝
Ja tam żyję lasem i widokami. Noo dobra, coś bym tam może i zjadł, ale nie koniecznie.
A ktoś miał "obiecanego" makusia 😛
To do makusia pod Starym Sączem, a potem, z pełnymi brzuszkami, na mega stare, niemal prehistoryczne wręcz, grodzisko na górze Zyndrama.
Jest to grodzisko wyjątkowe w skali europejskiej. z około 1750r p.n.e!🙆


W starodawnym klimacie...

Pozostałości muru, częściowo zrekonstruowane.


Kamcia - poszukiwaczka przygód!

Kolejna, ciekawa tablica.

A schodząc, jeszcze taki fikuśny kwiatuszek.
Ponoć Wilczomlecz migdałolistny (jego wczesne stadium?).

fot. Kama


Krajoznawczo, świetny wyjazd.

Może nie zdobyliśmy jakiś ambitnych, wielkich szczytów, ale było interesująco, nieco historycznie tajemniczo 😉 a i widokowo całkiem nieźle.



Kącik kulinanry.


Czosndogi 😆


Składniki:

- Bagietki czosnkowe.

- Sery: tarta mozzarella, cheddar, i gorgonzola krojona w kostkę.

- Parówki - jakie kto lubi - myślę, iż fajne były by Berlinki z chorizo! 

- Cebulka szalotka.

- Pomidor malinowy.

- Szczypior.

Można dodać jeszcze czosnku, czy ostrej papryczki. Kto jak lubi, doprawiać można na 1001 sposobów.


Sprawa jest prosta.

Nacinamy owe bagietki wzdłuż. Do srodka mozzarella, na to parówa (w sumie półtorej), cebulka, przysypane startym cheddar _em i na wierz, kawałki gorgonzoli.

Do piekarnika w 180st na jakieś 18minut.

Wybierajcie mniej wypieczone bagietki, żeby po podpieczeniu z wkładem, nie były zbyt twarde.

Po wyciągnięciu z piekarnika, na wierzch kawałki pomidora i obficie posypane szczypiorkiem.


Smacznego i pozdrawiam.

wtorek, 11 kwietnia 2023

 


Tricklandia 

04.03.2023r.

+

Gelnica i okoliczne atrakcje

12.03.2023r.



Hoł!

Co wam powiem, to wam powiem, że... często wieczorami otwieram mapę, jeżdżę po niej palcem i.... a dupa tam! Kiedyś tak było, z uduchowieniem, romantycznie, na papierowej mapie.  Teraz mapy.cz i google maps. I... wiecie, że dzięki temu, znajduję coraz to nowe, ciekawe miejsca i atrakcje.
Jednak, bardzo lubię papierowe mapy i od czasu do czasu, do nich wracam.

Tak czy siak, wypatrzyłem ciekawe atrakcje.

Więc, zaczynamy!

Teraz padło na Tricklandię, która znajduje się w Starý Smokovec. Super zabawa w krainie złudzeń, baśni i czarów 😉

Można połączyć, z opisywanym niedawno wyjściem na Hrebienok, do lodowych rzeźb (bezpłatnych!) i najstarszego tatrzańskiego schronu, oraz wodospadów.

Tricklandię szczerze polecam. Kupa dobrej zabawy. Wstęp 13E.


Jedziemy!

Zaś parkujemy na "tajnym, bezpłatnym miejscu" i spacerek do centrum.

Oj jak ładnie widać Lomnický štít 😍

140mm + duży crop. Jak się powiększy i wpatrzy, to dostrzeżemy wpinających się.

Prawie jak Szwajcaria 😉

Dobra, docieramy do Tricklandii.
Pakujemy część tobołów do szafki na klucze, ściągamy buty (łazi się tam w skarpetkach, więc miejcie takie nie dziurawe. No i nie śmierdzące 😛

Zaczyna się z grubej rury, bo przez kładkę w tubie, która się kręci i... można dostać kręćka w głowie. A potem, krzywe pokoje.

Szybka ucieczka stamtąd, Kamcia prawie rzygła 🙊

Dalej już, spokojniej i... bajkowo!

Król wszystkich trolli.
fot. Kama

Schodzimy niżej...

Zabawy perspektywą.
fot. Kama

W najniżej położonych salka, owe malunki ścienne, majadwa oblicza. Przy normalnym świetle inne, przy ciemności i lampach UV, inne 😁
Ciemność widzę, ciemność.


Np ten kotek, przy zgaszonych światłach i UV przeistacza się w...
fot. Kama

tygrysa!

Czas odwiedzić magiczną bibliotekę.


Bojaźliwa Kamcia

I ciekawy efekt z księżycem, który w taki oto sposób się zmienia:



Labirynt luster, też jest fajny.
Tutaj nieźle cieszyliśmy, jak rozpędzone dziecko, odbiło się od szyby z prze zabawnym dźwiękiem. Aż jego matka parsknęła 😂



Mój aniołek 😇

Trochę nam tam zeszło. Trzeba coś zjeść, bo głód chwyta.
Ponownie Koliba Kamzik.

Ktoś tu jest bardzo uradowany z jedzonka.

Wychodzimy od Kamzika. Robi się już coraz zimniej i słońce coraz niżej.
Łot takie jeszcze kaskadki z mineralną wodą.

No ale jak to tak, bez żadnej górki. Nie godzi się.
Więc wychodzimy na taką vyhladkę. Tuż nad centrum Starý Smokovec.

Słońce zachodzi. Ostatki promieni, odbite od okolicznego szczytu.

Zachód.

I góra, która nie daje mi spokoju! 😤

Ten wyjazd, iż mało górski, był fajowy!
Tricklandia jest genialna! Jest tam zabawy, sporo na ponad godzinę! Ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia. A jest dużo ciekawych sal/ekspozycji. Oczywiście nie wszystko wrzucałem. Jedźcie i zobaczcie sami.



Kolejny mini wypad, w poszukiwaniu wiosny, zabawy z huśtawkami i zaliczenie kolejnych wież widokowych.
Kierunek, Gelnica na Słowacji.

Po drodze, zatrzymujemy się w Margecany.
Przetestować "huśtawkę procę" 😈


Masa niesie!!! 🙈
fot. Kama

W pobliżu takie skałki, nad którymi jest szlak i punkt widokowy. POlecam tam zaglądnąć, nam, brakło czasu 😔

Prawie jak w Słowenii 😉

Nad owym zbiornikiem, zrobili taki mostek pieszo-rowerowy. Dzięki niemu, można zrobić traskę dookoła. 

To teraz na wieżę widokową Bognár.

I kolejna huśtaweczka. Już nie taka hardcorowa.

O! Jaka foczka!😎
fot. Kama

I ujęcie na drugą wieżę, gdzie zaplanowałem ognisko.

Ale zanim tam dotrzemy, jedziemy jeszcze na Turzovské jezero.
Trochę nas nawigacja w konia zrobiła w centrum miasta. Pojeździliśmy za to, wąskimi, bitymi drogami po górkach  😄

Po drodze są stare kopalnie. Jedną można zwiedzać, ale była zamknięta.

Jeziorko częściowo pokryte lodem.
Ruina starego pensjonatu straszy 😕
fot. Kama

Zaimpregnowałem buty olejowo-tłuszczowo.
Bardziej chodziło o to, by się na jasnej skórce nie robiły odbarwienia/zacieki od wilgoci ( i żeby też but po impregnacji, mocno nie ściemniał). A że tak jakoś no, śniegu jak na lekarstwo, to trzeba było wejść w górski strumyczek 😂

Kontemplacja.

I kolejna "huśtaweczka". 
Z tej, nie skorzystaliśmy 😜

Piękny, niestety niszczejący Kúpeľný dom Pionier.

Rundka w około jeziorka zrobiona.
Czas na drugą wieżę i ognicho!

Nie zaskoczy nas nic. Mam rozpałki, ba, nawet tajną broń w postaci terpentyny 😂 (rozpalanie na bogato), a jakby nie udało się znaleźć nic suchego, to jeszcze brykiet 😆

Idziemy!
Fotka w tył.

Jest i owa wieża, Klimo.

I widoczek z niej, na tą poprzednią.

Hmm, co to za góra?
Nie byłem pewien, jednak, jak się okazało po wnikliwej analizie, mój znajomy, co zna Słowację jak własną kieszeń, dobrze trafił.
Folkmarska Skała - na której byłem 😆

I ujęcie bardziej na południe.

A tak z łączki gdzie jest palenisko, w kierunku "północnym".

Dmuchej, kobito, dmuchej!
Bom stary astmatyk bez siły 😜

No i nadmuchała, można strzelić selfiaczka 😁

Oj, kapitalny to był wyjazd.
Potrzeba by więcej czasu i o innej porze. Co by pójść nad skały i zwiedzić kopalnię.
Mimo wszystko, było sympatycznie, a i sezon ogniskowy otwarty!



Kącik kulinarny.

Kiełba z ognicha z ogóraczkami.

Składniki:
- Kiełbasa - podstawa. Ma być dobra! Kupiliśmy śląską od Kmaka (lokalny producent). Bardzo, bardzo dobra, jednakże, mogła by być cieńsza, co by usprawniło wypiekanie na ognisku.
- Chleb - ciemny, wieloziarnisty.
- Ogóreczki konserwowe z czosnkiem - z firmy SMAK. Polecam, są genialne. My kupujemy w InterMarche.
- Musztarda (i/lub ketchup), kto co lubi. Ciekawym wynalazkiem, który posmakował znajomej Kamy, jest musztarda, a raczej "Krem z gorczycy z miodem". Firma. Konik (nie pierwszy raz gości/opisuję w mym kąciku).

Z racji, iż, jak wspominałem, kiełbasa jest dość gruba, to mimo, że ponacinana, trzeba ją było nieco dłużej piec.
Lubię też podpiec chlebki 😋 

I tak niewiele, potrzeba do szczęścia 😁
Brzuszki pełne, można wracać do Krynicy.

Smacznego i pozdrawiam.