piątek, 19 sierpnia 2022

 


Węgry

14.08.2022r

Zamek Füzér

+

Veľký Milič 894 m i Kis-Milic 892 m n.p.m.



Ehh, prognozy na weekend, co najmniej nie ciekawe. W sobotę pogoda blee, a tu długi weekend.

Co tu robić, co tu robić?! Pojechał by gdzieś. Patrzę i paCzę 😉 na te mapy pogodowe. Hmm, ooo, gdzieś za Koszycami ma być ładnie, a dalej na południe jeszcze ładniej. To co, to północne Węgry 😁


Toż to tylko 140km z Krynicy. A wyczaiłem fajny zameczek... Füzér.


Czyż nie pięknie się prezentuje.


Kolorki już jesienne! 😲
Chyba, przez tą suszę, suchutko w lesie jak pieprz.

Parkujemy w wiosce (za darmoszkę) koło opuszczonego sklepu.

Wchodzimy do parku.

Malutka Kamusia.

To jeszcze podejść pod zamczysko.
Wstęp 3300f czyli niecałe 40zł (od osoby).

Fajne schody. Podejściówki Kamy, przechodzą pierwszy, skalny, test hehe.

Ciekawe góreczki - Góry Tokajsko-Slańskie.
"Pasmo Gór Tokajsko-Slańskich ma około 80 km długości (z tego około 50 km na Słowacji) i od 12 do 20 km szerokości."


Szersze ujęcie w kierunku Słowacji.

I na węgierską stronę. Mają tu wyciąg towarowy, na zamkowe potrzeby.

To jeszcze takie ujęcie z zamkowej wieży.

i dziedziniec.

Zamkowy "zielnik".

Wszelkie wygody, zapewnione 😉

Ładny piec.

Piękne "średniowieczne graffiti" 😀

Podpora kamiennego stołu.

Okno na świat.
fot. Kama

Ale "tron", jakiś skromny. Taki łot zydelek 😆

Jeszcze ujęcie z "tarasiku".

Ale największe wrażenie, robi sklepienie w kaplicy.
Szeroki kąt w telefonie Kamy, zrobił robotę. Super to wygląda 😍
fot. Kama
Moja waćpanno, całuję po rączkach.

Opuszczamy zamek i szlakiem niebieski, udajemy się na szczyt Kis-Milic 892 m, gdzie znajduje się wieża widokowa.

Po drodze... sucho. Aż się kurzy! Góry mocno zarośnięte, więc widokowo słabo.
Ostatnie kilkaset metrów na szczyt, to niezła drapa. Ciężko, gorąco...

Uff, jest i wieża.

Ujęcie w kierunku zamku.

I zoomik 😊

To jeszcze panoramka bardziej na słowacką stronę.

Chwila odpoczynku, wcinamy ryż z kurczakiem i fetą, w curry.
Kama patrzy na mnie i mówi, że jestem cały czerwony jak burak! Nieźle mnie zagotowało na tym podejściu, ciśnienie chyba wyjebało poza skalę 😱
Aż się trochę przejąłem.

Ok, czas mamy dobry, to idziemy jeszcze na najwyższy, po węgierskiej stronie (w sumie to gtraniczny szczyt), szczyt tych górek, czyli Veľký Milič 894 m

Tam obok obelisku jest ścieżka, prowadząca na skałki Miličská skala. Wprawdzie, to rezerwat, ale ścieżka jest... zresztą 🙊

Wąskie zejście...

i jesteśmy przy skałkach.
Z dołu jakoś to wygląda, z góry, nie robi wrażenia.
fot. Kama
Wracamy na szlak, ot takim bukowym lasem.

Przy tej chatce (zakratowana, ale na werandzie przed burzą, można by się było skitrać), odbijamy bitą drogą. Aby nie wracać tym samym i...

po drodze jest jeszcze jedna wieża.
Tam na pięterku jest fajne, mocno osłonięte miejsce. W sam raz, żeby się kimnąć 😉

Artystyczne ujęcie Kamy.
fot. Kama
I moja panoramka.

Schodzimy z powrotem do parku.
Ćwiczenia przed Orlą Percią 😜

Opuszczamy owe miasteczko i wracamy do Krynicy.


Ciekawy region. Zapewne, jeszcze wrócimy w tamte strony.




Kącik kulinarny.

Madziarski gulasz 😁

Przepis prosty, proste składniki.


Składniki:
- Papryka - dużo papryki, w tym do przyprawiania, słodka i pikantna
- Przecier pomidorowy
- Pomidory, cebula (2 mniejsze), czosnek (3 ząbki)
- Mięso - ja użyłem 400g łopatki
- Sól i pieprz aby doprawić
i tyle

Prosta sprawa.
Cebulę kroimy, podsmażamy. Do tego pokrojone mięsko i też podsmażamy.
Potem pokrojoną w kosteczkę paprykę, 3/4 szklanki wody, 3 łyżki przecieru pomidorowego, 2 łyżeczki słodkiej papryki i ... 1-3 łyżeczki ostrej, w zależności jak ostre kto lubi 😈
Gotujemy na małym ogniu przez ~90min.

I gotowe!

Smacznego i pozdrawiam!

sobota, 13 sierpnia 2022

 


Orawicko-Witowskie Wierchy

Magura Witowska 1232m n,p.m.

26.10.2021r


Ileż można jeździć w Tatry, blee 😜

Może więc coś na pograniczu. Mam niecny plan na trochę dzikcowania w zakazanym obszarze 🙊 a potem halami, gdzie wypasają owce. Na szczęście, jest już po wypasie, bo tak, to psy pasterskie nie dały by spokoju. Trzeba na nie uważać.

Ruszam z rana. Oho, już skrobanie szyb. Na szczęście ten specyfik pozwala szybko załatwić sprawę i ni tracę czasu.


Docieram za Witów.
Parkuję przy, powiedzmy, że zaprzyjaźnionej bacóweczce.

Wędzi się. 

Mili ludzie. Nigdy nie sępili dutków za pozostawiony u nich samochód, nawet na całą noc i dzień (oczywiście uprzednio grzecznie zapytałem).

Jak już oszczędziłem na parkowaniu, to chociaż kupię u nich parę oscypków. Będzie na deser 😃

Ruszam pozaszlakowo drogami.
Zaczyna się... no ale taki strumyczek, w adidaskach przejdzie 😛

Ooo, pewnie kładami i crossami jeździli. To zagrodzone. Wypadało by tu co powiesić, jakąś tasmę. No ale i tak cywilizacyjnie, a nie cienka linka na wysokości szyi/głowy 😲

Dalej taka chatka...

w środku ostrewki. Na upartego by się kimną w środku.

Takie tam jesienne klimaty.

Uuu, no tego to by już w adidaskach nie przeszedł.
Rozryta droga z przymrożonym błotkiem i błotnymi kałużami, wciągającymi buta za kostki. I nijak nie szło tego obejść.

Noo w końcu wymarzone hale 😁

Ujęcie z mini bacóweczką.
Łąki pogrodzone kłodami, zapewne, aby amatorzy offroad_u nie siali zniszczenia. 

W tej chatce, urządziła się z hamakiem, jakaś niewiasta. Zalatywało mi warszawską hipsteriadą, więc nie nawiązałem kontaktu z tą dziwną istotą z "innej planety".

Schodzę w dół, tzn w stronę Tatr i... na Siwiańskie Turnie.

Orawska brama - "położona na wysokości 950 m szeroka przełęcz oddzielająca Orawicko-Witowskie Wierchy (Przysłop Witowski 1164 m) od Tatr Zachodnich (Siwiańskie Turnie 1065 m). Najniższy punkt znajduje się w lesie, ok. 100 m na północ od polany Molkówka i ok. 300 m na wschód od granicy polsko-słowackiej (po polskiej stronie)[1]. Przez Bramę Orawską przebiega też Wielki Europejski Dział Wodny pomiędzy zlewniami Morza Czarnego i Bałtyku. Cieki spływające na zachód, do Doliny Cichej Orawskiej znajdują się w zlewni Morza Czarnego, potoki spływające na wschód, do Kotliny Kościeliskiej są w zlewni Bałtyku." (cyt. wikipedia).

W cieniu już śniegi zalegają 😉

Najpierw już mocno zarośniętą drogą, a potem starałem się iść, ścieżkami, lub to co wyglądało jak ścieżki 😜

Są i skałki!

Fajne, fajne 😈

Nie takie znów całkiem obce ludziom te obszary, jak tu nawet ognisko potrafili zrobić 🙈 Pracownicy TPN?

Tam w dole Chochołowska.
Teraz, zawsze wchodząc, czy wychodząc z niej, patrzę na te skalne ściany i... cieszę się, że dane mi było tam być.

Piękne te turnie, robią wrażenie 😍

Ok, trzeba złazić i zpowrotem już na orawskie hale.
Kolorowo...

Pod Witowskim Przysłopem taka cywilizacja. Obok buduje się kolejna, łot takie bacówki letniskowe 😉 A niektóre to jak domy!

W tej starszej, w przedsionku, spokojnie by się przespał.

A co będę jakoś trawersował, strzała w górę. Nie było to łatwe. Chaszcze, powalone drzewa, część przegnitych. Upociłem się srogo!

Jest i Witowski Przysłop 1164m n.p.m. i panoramka z niego... piękna!😍
Tutaj też spotkałem parę na sesji poślubnej, ale nie przeszkadzałem im.
Ciekawie wyglądała panna młoda w sukni i butach trekkingowych.

He? Ja nie przejdę?!😆

Dalej już całkiem przyjemnie.

Hmm, widać już altankę po słowackiej stronie.
Chwilę się czaję, wszak, są to czasy "zarazy" i na Słowację nie wolno 😂

Wirus nie zna granic, ja też. Przechodzę 😛

Bardzo fajne miejsce na piknik.

Mam trochę gotowego prowiantu ze sobą.

Ale co tam gotowe żarełko. Trza by jakie ognicho zrobić i oscypku upiec 😁
Mój toporek, uwielbiam go!

Widełki na serełki 😉

Oscypki na ciepło... ahh, szkoda, że żurawiny nie mam.

Czekam na zachód słońca.

Ciekawe chmurki.

I jeszcze lekki zoomik w kierunku zachodu.

Czas opuścić stanowisko piknikowe.
Ujęcie przy zejściu.

W oddali las jeszcze "płonie". Teraz pokonać tylko te błota. Czołówka Ledlensner H8R, robi robotę. Dzięki "wściekły psie", wspaniały prezent.

Wracam do jamy.
Kapitalny był to wypad. Mimo łamania paru zakazów, a może dla tego 😋 poczułem, długo wyczekiwaną wolność!
Rejon też bardzo ciekawy. Polecam, ale w sumie, raczej na jesień. Jak już owce spędzą z hal, bo tak, to utrapienie z psami pasterskimi na 100% A zima czy wczesna wiosna, to będzie sporo śniegu i rakiety trzeba mieć, bo tam mało kto chodzi, więc nic nie będzie przetarte.

Buty ( HanWag Bergell Top) w tych warunkach sprawdziły się wyśmienicie. Szedłem jak czołg!
Ciężki test, przeszły na "celujący". Bez błotka, ważą niewiele mniej 😛


Kącik kulinarny.


Zaś cukinia. Co odwiedzam ojca, to mi wciska.

Więc... tym razem, żadne lasagne, tylko po prostu lazania 😁 z cukinią.


Składniki:

- Cukinia

- Sos boloński

- Ser Cheddar (może być parmezan albo jakiś inny wyrazisty)

- Śmietanka 18%/12%

- Koncentrat pomidorowy (poszedł cały taki mini słoiczek)

- Mięso mielone (tu doprawione czosnkiem, ziołami prowansalskimi, pieprzem i solą, oraz sładoką papryką w proszku


Cukinie kroimy w szerokie pasy, imitujące szeroki makaron do lazani.
Mięsko podsmażamy. Dodajemy przecier pomidorowy i rozrobiony sos z wodą (dajemy mniej wody niż w przepisie, z 200ml) i śmietanką 150ml.
Następnie wlewamy do mięsa z przecierem, mieszamy i gotujemy jeszcze parę minut.

Naczynie żaroodporne. Spód wylewamy część sosu i układamy pasy cukinii na przemian z sosem. Na wierzch, starty ser.

Do piekarnika w 180-200C na 40-60min. (w zależności od twardości cukinii 😛 ).


Smacznego  pozdrawiam!