środa, 18 sierpnia 2021

 


Beskid Żywiecki

Schr. na Hali Krupowej

Polica 1369m i Czyrniec 1328m n.p.m.



Wieczorami, jeżdżąc palcem po mapie... a dupa tam! Nie będzie "romatycznie":p

Czasami człowiek, ma i wkurwa po tygodniu pracy, wtedy, odpalam google maps/earth i mapy.cz i patrzę,  gdzie by tu ruszyć, aby się zresetować. Gdzie mnie nie było, aby poznać coś nowego i przeczyć coś fajnego ;)

Tak jakoś padło, na Beskid Żywiecki.

Zajeżdżam na: Sidzina Parking pod Halą Krupową. Parkuję (o dziwo, nie ma tłoku) i na szlak!


Pnę się ku górze.

Słońce grzeje niesamowicie. Na szczęście, plan nie jest napięty, ba, wręcz "lajtowy", więc dreptam nie śpieszno.


Niam niam, leśne boróweczki.

Człapu, człapu dalej, coraz wyżej.

O! Tu by się przydał rowerek 😋

Artystycznie z grzybkami.


Już prawie przy schronisku.

Jest i ono.



Przejrzystość słaba, ale coś tam Taterki widać.
Ogólnie, ciekawy widoczek z tej werandy.

Idę jeszcze do źródła. Wow! Duże ciśnienie, w końcu nie mam problemu z napełnieniem butelek.

"Serce Beskidu" 16zł! Niestety nie mieli Pilsa, tylko Lagera.
Do tego "czyszczenie lodówki", tzn, bigos ;) 
Dobry, nieco mocniej doprawiony. Ale daleko mu do tego z Cyrli.

Jakże nader ciekawie kontrastuje ten znak zakazu wchodzenia w rakach/raczkach, z tą kreacją w czachy i buciczkami na koturnie 😆

Tak to sobie siedzę przy piwku. Dosiada się starszy jegomość, obok jest parka co idzie GSB i jeszcze parę osób. Fajnie się rozmawia na górskie tematy, towarzystwo się rozkręca. Jedno, drugie, trzecie... piweczko.
Trzeba uciekać, bo robi się "za ciekawie" ;)
W dodatku, "zwykłe" piwo, magicznie zdrożało tego wieczoru, z 12, na 13zł!

Z podejścia na Jasną Górę.


Tutaj rozbiła się parka i fajcą ognicho. Coś się im to słabo pali :p
Początkowo, myślałem, aby tu się rozbijać. Nie będę im psuł romantycznego zachodu we dwoje. Idę w takim razie dalej, na Policę, którą widać na lewo.
Niepokoi mnie to, iż jest tak zalesiona :( Jestem spragniony widoczków!

Tup, tup po korzonkach.

Jest, zdążyłem przed zachodem słońca 😃

Szukam jak najbardziej płaskiej powierzchni i rozbijam namiot. Tuż obok palenisko.

Szczyt owy, odwiedza jeszcze przed zmrokiem, trzyosobowa ekipa rowerzystów.
Nioo nioo, ciekawe mieli rowerki. Troszkę sobie pomacałem 😜

Taa, napisali na kabanosach z konserwantami 😛
Legowisko Piżmoka gotowe.

Robi się zachód. Widoczek na Babia. Od tej strony, tak... inaczej wygląda.

Rozpalam jeszcze ogień, wrzucam parę grubszych badyli co by się złapały i idę szukać miejsca na zachód słonka.

Łii, be miejsce na zachody. Zbyt zalesione.
Ciemności nastały, trzeba wracać do obozowiska.

Jest i mój obóz.

Przy zachodzie sobie nie pofociłem, ale... ale piękny księżyc wschodzi! Jest pełnia i w dodatku )^(%$&$
Kruca, statywu nie mam.
Ha! Przytaszczyłem pień (skubany, ciężki kloc). Może coś z tego będzie.

Na żywo robiło większe wrażenie. Nie jestem szpecem od nocnych zdjęć nieba (a i aparat/obiektyw niedomaga) więc, wyszło jak wyszło, ale z tego co widziałem, jestem zadowolony i uśmierzyło me marudzenie po nieudanym zachodzie słońca. Może wschód będzie lepszy ;)

Miałem "liofiza", jednak, jakoś ochoty na niego nie miałem. Za to, aby zrobiło się cieplej na brzuszku, ostra zupka chińska hehe.

Hmm, zaczyna powiewać, aż ogień robi się poziomy.

Nastawiam budzik, co by na ten wschód wstać.
Jak na razie, to mam zachód księżyca nad Diablakiem.

A wschód słonka... noo nie, za drzewami! 😡

Głupie miejsce ;)

Wieje jak skurcybyk.
Zamykam się i w przedsionku robię jajecznicę

Jajeczniczka z rana, w terenie, z widokiem na górki, smakuję lepiej jak kawior popijany szampanem ;)

Na deser, borówki 😎

I... rozładowała i się bateria od aparatu. Ale przecież mam zapasową, ha! Która, odmówiła współpracy (ogniwo padlo, nie na ładuje jej).
No fajnie 😭
To zostaje resztę wypadu, uwieczniać "chinofonem".


Słońce coraz wyżej, ale i chmur przybywa i ciągle wieje.

Śpiwór przywiązuję do gałęzi i powiewając niczym "skarpeta" na lotnisku, pięknie się suszy.


Łee, weje, zimno, widoczność słaba. "Pan maruda" postanawia jak najszybciej zejść do samochodu. Jak dobrze, być przy takich decyzjach, samemu 😉

Już mnie w pracy przezwali "pan maruda", a coś tam krąży po tik tokach czy innych gadach, że "pan maruda, pogromca dobrej zabawy" 😂 ...

Taktyczny wycof ;) Schodzę najkrótszą trasą.


No, w końcu na coś przydały się krasnoludzkie buty. Zamiast omijać mokradło, przejdę sobie prosto przez nie 😁


Kolejny szczyt powyżej  1300 w Beskidzie Żwywieckim, zaliczony. Z tego, to już kompletnie żadnych widoczków.


Nie chcę iść do końca szlakiem, który dochodzi do "głównej" drogi asfaltowej. A potem człapać w tych buciorach, parę kilometrów tym asfaltem.

A może by tak przedzikcował, jakieś polany mają być.

Odbijam w taką dróżkę.


Upss, te polany, to tak "trochę" zarosły 😲

Idę dalej tą drogą, wg mapy.cz, ma to dojść do innej i wtedy zejdę nieco niżej ku zabudowaniom.


O  jest, autostrada leśna :)


Kluczę sobie dalej, tymi leśnymi drogami.

Nadziałem się na taką miejscówkę leśników.


Otwarta!


Nawet kufelki do piwa mają 😄


Jeszcze po drodze malutki, drewniany kościółek. Tuż obok dom weselny(?) i nasadzone dużo ładnych kwiatuszków.


Znów odbijam, aby unikać asfaltu.


Ścieżka leśna, coraz bardziej zanika.


W końcu ginie i pozostaje krzaczorowanie. 

Gdzieś z dołu, słyszę już strumyk, za którym jest droga leśna prowadząca na parking.



Tuż obok parkingu, zadaszenia, miejsce na ognicho  czy gilla i namioty.




Kącik kulinarny.

Pojawiły się nowe dania od Lubelli. Na razie nie jest to drogie. 5,49zł


https://maspex.com/aktualnosci/nowosc-lubella-danie-na-cieplo/

Ale, ale, wersja wzbogacona.
Dodaję mięso wołowe przyprawione po swojemu ;)
 
A na wierzch będzie starty ser, długo dojrzewający "Szafir".
A moje kochanie, kupiło mi mini tarkę turystyczną.
I... nawet z tak twardym serem, to działa!

I gotowe danie.

Nie jest to złe, a dorzucając jakieś dodatki, wychodzi smacznie i tanio. Piszę pod względem turystycznym, bo na co dzień... nic nie pobije schaboszczaka z ziemniaczkami i kapuchą 😁

Pozdrawiam i smacznego.