piątek, 24 września 2021

 


Pieniny Spiskie

Dursztyn = > Żar 883m n.p.m.

31.07-01.08.2021r.


A tam Tatry i Tatry, nie samymi Tatrami człowiek żyje, aczkolwiek, no jarają włóczykija :D

Tak się nimi podniecałem, iż zapomniałem, iż w kolejności chronologicznej, przed poprzednim opisem z tatrzańskich wojaży, powinien się znaleźć obecny! A, całkiem owocny w ciekawe miejsca i zdjęcia!

Zresztą, zobaczcie sami :)


Będąc już w tych okolicach, to nie omieszkałem sprawdzić co tam jest. A mianowicie "Przełom Białki". W drodze w Tatry, nie było czasu, a wracając, nie było... czasu ;) sił, zresztą po ciemku? A tyle razy koło tego przejeżdżałem!


Pogoda taka se, straszą burzami, trochę leje, trochę nie leje, trochę, no więcej jak trochę ,chmur, a trochę słońca ;)

Lądujemy na parkowisku i idziemy.


Obchodzimy od lewej.
Przedzieramy się przez takowe dróżki i...

WOW! Ale tu fajowo!

Otoczaki, pełno otoczaków!

Zabawa: "Kto suchą nogą przejdzie na drugi brzeg" :D

Mały kopczyk.

Duży kopczyk.

Łot i skitrane palenisko.

Duża skała (ciekawe, czy da się tam wyjść :p ).

I wysepka kopczyków.

Wracamy na brzeg z którego przyszłyśmy.
Takie skałki...

Idąc nad przełom, zaintrygowała mnie pewna ścieżynka, pnąca się w górę.
Jak dowiedziałem się od napotkanego ludzia, da się wyjść na okoliczne wzniesienie, a raczej skałę.
Ale nie potrafił precyzyjnie określić jak i którędy.
Padło na tą ową, "ścieżynkę".

Ło kruca, niezły hardcorek i żadnych sztucznych ułatwień!
 

A... hoj przygodo!
Taaa, żeby nie było:
AAAA chój! Halo GOPR! ;)
Tutaj było pyćkę niebezpiecznie, w dodatku po deszczu, no ale, my nie damy rady :p

Jest udało się! Aczkolwiek, nie polecam podchodzi na owy szczycik, co się zwie Obłazowa 670m od północnej strony. Od parkingu jest dużo łatwiej i bezpieczniej.
Kamcia pozuje.

Jeszcze panoramka ze szczytu.

Idziemy jeszcze na odnogę skalną, aby podziwiać taki widoczek.

Zejście też ciekawe.

Po zejściu, odbijamy ścieżką w drugą stronę.
Siakaś dziura w ziemi ;)

Wejście do owej dziury, tzn, jaskini.

Widać, iż mocno starają się, aby się nie zapadła.

Kolejny twór, duża grota skalna.

A tuż obok, szkolą się wspinacze.

Kurczę, podoba mi się ten kask Grivela. Chyba sobie kiedyś kupię taki na Via Ferraty.

Jeszcze ujecie w tył, na grotę.


Docieramy z powrotem do parkingu. Kamcia robi przerwę na... nie napiszę na co, ale nie chodzi o kupę 😆
Odzywa się we mnie mały Januszek. Mówię:
-Patrz, deszcz przepędził parkingowego i upiekło nam się z opłatą!

Wtem, przyjeżdża jakaś pani, na damskim rowerku, w "śmiesznych laczkach". Ki diabeł, co to za turystka? Szybko spoziera i... a państwo samochodem, a bilecik mają?
Hę? Ani żadnego identyfikatora, ani kasy fiskalnej, a jak bym poprosił fakturę? No dobra, nie będę mega Januszem ;) Ale owa przerwa, kosztowała nas 10zł Grrry! 😡
😜

Łot taka stara mapka na parkingu.

No to jedziemy na Dursztyn, gdzie parkujemy. Robimy szybkie zakupy w wiejskim sklepiku i atak na szlak!
Popełniliśmy kardynalny błąd logistyczny. Nie spytaliśmy, do której sklep otwarty!

Człapiemy. Plan nieco napięty, aby zdążyć przed zmrokiem.
Początkowo takim wąskim asfalcikiem.

A tam na lewo, trzeba wbić na grań i...
ale rynna gliniasta. Ojj, mega ślisko i stromo. Jeden śłizg i zjeżdża się kilkadziesiąt metrów na dół. O ile, wcześniej, nie nadzieje się na jakiś, wystający korzeń. Auć!
Też się ślizgam, a idę w nowych, niskich butach, ale dzięki kijom, bardziej daję rady. A i w krasnoludzkim obuwiu, nie było by łatwo.

Błotna rynna pokonana. W nagrodę pierwsze, skromne widoczki.

Dalej, jeszcze skromniej, ale, coś widać ;)

Zaś jakieś dziurska w ziemi :p

Ooo "Kurczak Mały" hehe ;)

Docieramy i na szczyt Żar 883m z platformą (trudno to wieżą nazwać, widokową.
A co ty tam kombinujesz robaczku?

Aaa, robi "włam", najprawdziwszym, kieleckim scyzorykiem!
Ciężko to otworzyć, więc jak komuś zależy na pieczątce, to musi się trochę namęczyć. 

Widoczek z owej platformy. Ciekawy tylko w stronę północną. NIestety na południe, gdzie są Tatry, zarośnięte :(

Sponsorem wycieczki jest producent liofizów... a dupa tam, nie prawda. Kupiłem sporo bo były w super cenie na promce w Parker.pl. (21zł(?) za sztukę)).

Zabrałem dwa rodzaje.

Hee, co to za papkę każe mi jeść?! Jeszcze, za tyle cebulionów!

Kamy łosoś w sosie brokułowym, był nieco mdławy. Za dużo wody? Raczej dobrze odmierzyłem.

A jam mam tak troszki bardziej na ostro i... nawet dobre, ale dla mnie mało słone.

Pieprz i sól jest. Więc dosalam i całkiem zjadliwe. Aczkolwiek... wincyj, wincyj soli! A brakło mi w mym mega wielkaśnym dozowniczku :p
Kolejny błąd, trzeba sprawdzać stan przypraw.

Pojedzeni, człapiemy dalej.
Łączki, łączki i zajączki, eee, no dobra, nie ma zajączków ale są Taterki 😁

I sru dalej.
A dalej, znów błotko.

No i teraz coś o nowych butach. Zmęczyło mnie (stary się robię i niedołężny ;) ), chodzenie przy dobrych warunkach i łatwym terenie w pancernych buciorach. 
Po nie udanym mariażu z marką Salewa i ich modelem Mountain Trainer Leather, postanowiłem dać szansę kolejnej marce. A mianowicie, La Spotriva Boulder X.
Buty mają wręcz rewelacyjne opinie.
Fajne, ale nie na błoto. Skały trzymają jak głupie. Bardzo wygodne. Będę obserwował, testował i dam znać za jakiś czas.

Hmm, może kiedyś, rowerem?

Długo przez las. Siakieś końskie muchy, tudzież gzy, zaczęły kąsać. Było źle, naprawdę źle! A ja takie ugryzienia, znoszę jeszcze gorzej!
W końcu odpuściły i wszelkie "rany", osładza taki widok.

Jako, że błąd logistyczny nr1, pozostawiał niepewność, iż wieczór spędzimy bez piwa, po krótkiej, nie burzliwej, wręcz błyskawicznej, a na pewno, zgodnej, naradzie, stwierdziliśmy, że idziemy do sklepu w Łapsze Niżne.
Jeszcze tubylcy pokierowali nas "tajnymi" skrótami, co pozwoliło zaoszczędzić nieco zbędnego dreptania asfaltem.
Zakupy zrobione Piwko, kiełba i... Kama wyczaiła "grilla polowego" za 9,99zł! Bierem! Ba, nawet to wszystko, zmieściło się do mojego plecaka :D
Wracamy na szlak, mija nas stadko z pasterzem.

Ów szlak, to w sumie droga rowerowa.
Dużooo asfaltu. Tu, jestem wręcz wniebowzięty, że nie idę w "krasnoludzkim" obuwiu, tylko lekkim "adidasku" (podejściówce). Jest dobrze :D
A takie widoki, upewniają mnie, że jest bardzo dobrze!

"Nakarm leśniego trolla", czyli mnie?

Słońce powoli chowa się górkę. Droga, bardzo ciekawa. Idealny asfalt, nawet szaosą by tu pośmigał!

Dla takich zdjęć, dla takich chwil się żyje!

Jest, docieramy do buraczkowozu, przed zmrokiem.

Ucztę, czas zacząć hehe.

Zachód. Okoliczny domek.

A u nas, klimatycznie, romantycznie. Po co świecie, wino i krewetki. Wystarczy zachód słońca, piwo i kiełba 😆

Test spania w pojeździe.
Na lewo legowisko Kamy. 
Za podkład robi Therm a Rest Xtherm Max i śpiwór, siakiś campusa :p

Na prawo legowisko piżmocze.
Za podkład robi Therm a Rest Xlite i śpiwór, Cumuluś Xlite 200.

Therm a Rst - The Best. Nawet się rymuje. A waga/współczynnik izolacyjności/komfort, nie mają sobie równych. Aczkolwiek, srogie ceny 😛

Niestety, mimo złożonych tylnych siedzeń, jest... no to podwójne po lewej, mniej się składa, ale Kama krótsza, to się zmieści. Po mojej stronie, powiedzmy, że ok. Jak później wyczaiłem, da się je wymontować (łatwo!).

Rano. Kto rano wstaje ten... ogląda piekne widoczki!

Pięknie.

Magia!

Są i owce, chyba jeszcze śpią, bo nie beczą ;)

Śpiący Dursztyn.

I te przelewające się mgły, a w oddali Trzy Korony.

Zboża i Tatry.

Drewniane chałupy i Tatry.

Jest i wschód!

I ma, niezawodna maszyna, mimo, że tańsza jak koła w mym rowerze 😂

Sesja zdjęciowa "buraczkowozu" w pełni.

Warunki dynamiczne, więc biegam z aparatem.
O i jeszcze jedna panorama na Tatry.

A Kamusiątko śpi.
Stopery w uszach, aby me chrapanie jej nie zabiło.
Nie chcę budzić, bo nie wyspana Kamcia, to zła Kamcia!  Ale już blisko 9! Zaraz mi się żołądek przyklei do kręgosłupa ;)

Jest, wstała, przebiera się.
Ejj, chowaj cycki! Tuż obok jest pustelnia! Jeszcze siedzi w oknie i 30 lat ascezy pójdzie jak krew w piach! 😆

Na śniadanie, co najszybciej, jajkownica :D

Ojj, fenomenalny wyjazd. Takie lubię najbardziej 😍



Kącika kulinarnego nie będzie, chyba, że taki:

I jeszcze zapałki szturmowe dawali, kuponiki i... dłgopis! Ha! 😁

Te liofizy, nie są złe. Czajcie na promki ;)


Smacznego i pozdrawiam!