poniedziałek, 21 stycznia 2019



Kralova Studna
Biwak
19-20.01.2019r.


Zapowiadała się świetna pogoda. W końcu słońce, wręcz lampa, po wielu dniach ciemności.
Trzeba się przejść. Początkowo myslałem, aby pójść od Malnika na Wojkową, ale... planowałem nocleg, wiec namiot, zimowa puchówa, trochę żarcia i... ciężie to. A warunki nie rozpieszczają, w rakietach się źle chodzi. Może nie będę przeginać pałki, bo jeszcze po GOPR bym musiał dzwonić. Oj, dopiero by znajomi mieli używanie (podśmiechujek nie było by końca ;) ).
Skróciłem więc trasę. Przez Stupne, halami łowcowymi, na Kralovą Studne.
Trasa:

Spakowany.

Podjechałem autobusem do Powroźnik i dalej z buta.
Hmm...kruca, ale odśnieżone! Szok! Lepiej jak niektóre boczne drogi w Krynicy ;)

Tutaj odbijam wzdłuż linii energetycznych.

Jeszcze tylko przekroczyć rzeczkę.


Upss... głęboki ten jar. Trzeba się przeprawić na drugą stronę. Szukam dogodnego miejsca.

W chodzę w jego głąb i pas. Zatvorene ;)
Brakuje tu tylko jakiejś bandy leśnych ogrów :p

Podchodzę boczkiem, trawersując ów jar i w końcu wychodzę na polany.

I widać moją "ukochaną" Jaworzynę.

Troszkę ta polana od tej strony zarasta.

Krzak jałowca.
Zdradzę kulinarny myk, dobrze dodać owoce jałowca do bigosu.

I całe hale wojkowskie dla mnie. Tylko od czasu do czasu wpoprzek ślad jakiegoś zwierza. A tak to piękna, nieprzetarta połać śniegu, jak okiem sięgnąć.

Piżmoczy trop.

Dalej...

Jest i bacowa budka.

I bacówki nad Wojkową.

Idziem sobie...

Hmm, te bieda rakiety Hiczkoka nie takie złe. Mniej się w nich zapadam, niż jakiś tubylec w innych (chyba, że ważył ponad stówę ;) ).

Śniegu tyle, iż pastuchy przechodzi się spokojnie od góry :D

Cmentarz i cerkiew w Wojkowej.


Piękna "erozja śnieżna".

Już coraz bliżej.
 
Dotarłem!
W tamtym roku zaczęli rozbudowę.

Miejsce pod namiot "wy plantowane". Trochę drewna spod śniegu odzyskałem i odkopałem tyle o ile miejsce pod ognicho.


Leże gotowe :)

Oki doki. To jeszcze na wieżę widokową.

Widok na Jaworzynę... z roku na rok coraz bardziej zarośnięte :(

Panoramka.


Różnica w zapadaniu się, rakiety vs z buta.

Słońce zachodzi, trzeba wracać coś zjeść, naruchać jeszcze drewna na opał i rozpalić ogień.

Aaa, zatankować jeszcze trzeba. Miałem obawy czy źródełko nie zamarzło, bo poprzedniej nocy było -13C. A jakoś nie uśmiechało mi się topić śnieg na zupkę.
Trochę zasypane.

Jest, nie zamarzło!

To jeszcze wyprawa z toporkiem po jakieś suchotniki.

Szkoda drewna. Zastawiam na później. Zupkę robię na palniku.
Do tego kiełbaska pleśniowa i ser gorgonzola :D


Troszkę serka do zupki i będzie git.

Czas rozfajcyć ogień.

Wieczorkiem piękny widok na stoki Jaworzyny.

Dobra, coś zimno, nawet przy ognisku. O 19 uciekam do śpiwora.
Wszystko było by fajnie, ale jednak Thermarest Xlite, to na ponad -10C jest niezbyt ;) Było by lepiej, ale zapomniałem, że uchodzi mi z niego powietrze :p i o ile w górę było mi bardzo ciepło, tak o 6:40 przebudziłem się i czuć było, że w plecy zimno :(
Do dmuchałem materacyk i postanowiłem siedzieć w ciepełku ile się da :D
Jednak nie dane mi to było... słyszę ktoś przyszedł.
Chyba byli zaskoczeni moim namiotowaniem i pewnie się martwili, czy ktoś tam żyje, bo dość głośno mnie przywitali "Dobry ranek!". Ooo, Słowacka grupa przyszła. No dobra, trzeba wyłazić z kokona ;)
Wstaję i z grubsza ogarniam majdan.

Rozpalam ognisko. Ale słowacka grupa, mówi, żebym sobie dał spokój i zapraszają do chatki :D

Fajny stary piec.

I wesoła ekipa ze Słowacji. Pozdrawiam serdecznie!

Dbają o turystę. Dostaję czaj z rumem (nie jeden :p ).
Mieli też takie fajne, czerwone kiełbaski a;la chorizo.

Krojenie cebuli. Ma przyjść spora grupa narciarzy. Szykują dla nich kanapki ze smalcem i cebulą. Tez degustuję :D

Również i ową kiełbaską poczęstowali.
Niam niam.

Zwiedzam jeszcze piwnicę i pięterko.
Tak mniej więcej połowa ma być udostępniona dla turystów jako "utulnia".

Powoli się zbieram, leniwie pakuję śpiwór i namiot. Wpadajać co chwilędo chatki grzać ręcę przy piecu. Widząc moje zimne łapki, Igor wyskakuje... "Mam dla ciebie lekarstwo!".
Ooo zaczyna się, podejrzewałem już co się święci.
Gospodarz wyjmuje z szafki śliwowicę hehe.
To siup, ale nie na odchodne, po słowacku jest to inaczej, tłumaczą, że to tak u nich się zwie, na "zamknięcie furtki".
Dobre, ale tylko 52% ;)
Dziękuję za gościnę. Zostawim im resztki kiełbaski i serka pleśniowego. A kobietom rozdaję po batoniku energetycznym. Nic innego nie miałem :(
Upycham wsio w plecak, mam już startować, a tu wyskakują za mnaz flaszkąśliwki. Że to teraz na "odchodne" hehe :D
Jak się dowiedziałem, miało przyjść ponad 70 osób ze Słowacji. Musiałem uciekać, bo jakby mnie tak dłużnej gościli, to bym i na czworaka do Wojkowej nie trafi ;)

Schodzę do wioski. Niedziela, busy to chyba ze dwa na dzień tu jeżdżą, albo i żaden :p
No nic, człapię z buta.
Patrzę, jakiś starszy Patrol na wielkich oponach jedzie. Słowacka rejestracja BJ. Myślęsobie, pewnie na "zlot". Witam się z kierowcą gestem i idę dalej. Ehh, a może jednak złapię jakiegoś stopa, kawłą drogi, tak asfaltem, nudno się idzie.
Słyszę, coś duzęgo jedzię. Obracam sie i ów Słowak terenówka. Macham.
Zatrzymuje się. Ha!
Jedzimy. Rocznik 1995, łopata na masce, fajny old school :D

Pan chciał dojechać na chatkę, ale nie dał rady. Z buta/z narciarzami nie mógł iść, bo ma problem z nogą :( Gaworzymy sobie. Okazuje się, iż jedzie pod Jaworzynę. Super! Podwozi mnie w sumie niemal pod sam blok.  

Podsumować te spotkania możńa tak... "głupi ma szczęście" ;)




Kącik kulinarny

Ciepła, ostra potrawka.
Skłądniki:
- Natural Mix z kaszą jaglaną i dodatkami
- Korniszonki z chili
- Ser z czarnyszką
- Kukurydza
- Oliwki
- Czosnek i cebula szalotka
- Papryka - do tego doprawione jeszcze ostrą papryką w proszku i pieprzem.
- Passta z ziołami


Dobre, rozgrzewające jedzonko!

Smacznego i pozdrawiam!