niedziela, 6 listopada 2016




Góry Lewockie
Zamcisko 1236m - Kuligura 1250m - Hrca 1239m n.p.m.


Nadarzyła się znów okazja, aby pojechać z kryniskiego PTTK w Góry Lewockie. Czemu nie, autokar, ubezpieczenie + przewodnik 20zł :D
Jedziem!
Trasa o tyle ciekawa, iż w rejonach zupełnie bezszlakowych, a zliczyliśmy trzy szczyty powyżej 1200m. W tym, charakterystyczny szczyt, sąsiadujący z Siminy (1287m), rozpoznawalny z drogi Stara Lubownia <=> Bardejów.
Autobusem wjeżdżamy ile się da za Jakubany.
Pełzniemy do góry. 
Czyściutki strumyczek po drodze.

Tempo takie wycieczkowe, nie wiem jak się ubrać, a to mi za ciepło i ściągam polara, a to za zimno jak zadymka przyszła i ubieram kurtkę. Kombinuję, co najmniej jak koń pod górę ;) nie mogę zaznać swojego tempa/termiki. Po części ratuję się tym, iż zatrzymując się na fotkę, potem gonię ludzi i ich wyprzedzam. Jednak nie ma co świrować. Idzie z nami Bartek, dziki dzik, biegacz górski (czwarty na Rzeźniku - ukłony). Chyba też troszkę znudzony ;)

Owa zadymka. Tu dostaję nieco załamania, bo jak by tak miało być dalej, to uj nie wycieczka jak nic nie będzie widać :(

Po drodze dochodzimy do pozostałości poligonowych (?)/

Pierwsze, jako takie widoczki.

Docieramy na przełączkę, po prawej mamy Zamcisko. Postanawiamy tam podejść i go zdobyć, mimo iż trzeba potem tym samym wrócić, no ale przecie to rzut beretem :)

Widok z Zamciska, po lewej Siminy, nieco po prawej/centranie "przed szczyt" Kuligury.

Jeszcze ujęcie "artystyczne" w stronę Ciernej hory i Ihla

Schodzimy, idziemy na Kuligurę.

Pogoda niezbyt sprzyjająca. Dobrze, że przynajmniej już nie pada/sypie. Ale na grani dmucha mocno. Jednak, coś słonko się pokazuje, dając lepsze światło dla fotek :)



Widok w tył i na ledwo wyłaniające się Tatry. Szkoda, że tak marna pogoda była. Z lewockich Tatry prezentują się świetnie.


Na Kuligurę trzeba krzaczorować. Część mniej ambitnych obchodzi górę. Ja prowadzę krzaczorowanie przecierając szlak mymi pancernymi buciorami :p

Widok z Kuligury na Kopę i Hrca.

Dołączamy do czekającej grupy i idziemy na Hrca.
Tam, włazimy w zagajnik, aby ochronić się przed wiatrem. Jednocześnie, jesteśmy niemal pewni, iż jest to szczyt. Popas grupy.

Omn nom niom. Maćko szama.

Schodzimy znów krzaczorując :D

Po dojściu do drogi leśnej, staram się nieco podpowiedzieć w nawigacji, bo to już znam ten teren jeżdżąc tu na rowerze. Spokojnym, aczkolwiek dość długim i mozolnym (na rowerze to fajniej mija ;) ) trawersem schodzimy do autobusu.
Ekipa PTTK wysadza nas przed przejściem granicznym w Leluchowie, u Tereski. Odwiedzamy bar. Zamawiamy po Kelcie.

Czekamy na ekipę z Krynicy, która zabiera nas na bulgoczącą siarę do Vrbova :D


Kacik kulinarny.

Składniki:

Co tu dużo pisać, co jest to widać ;)
Ser, to polecam Mozzarellę. Idealny do piersi z kurczaka w ziołach.
Mix sałat mieszam z groszkiem i kukurydzą (po pół puszki na opakowanie sałaty)  i dodaje po pół słoiczków oliwek zielonych i czarnych.
Sos do tego to oliwa z oliwek + bazylia + oregano + ząbek czosnku + pieprz ziołowy i odrobina wody.
Gotowe mięska (paski kurczaka z serem) można jeszcze lekko podgrzać z owym przecierem pomidorowym z ziołami, albo dodać owy potem, już na talerzu. Zaleta dania taka, że smakuje równie dobrze na zimno jak i na ciepło.

Asz ty szkodniku kuchenny!
Daj oliwkę, daj!

I gotowe.

Smacznego i pozdrawiam górołazów.
Hoł!