wtorek, 13 czerwca 2017



Wielka Fatra
Ostre 1067m - Sip 1170m n.p.m.
11.06.2017


Na ten weekend nie planowałem nić ambitnego. W piątek trochę się po balowało na Jawo :P W sobotę trzeba było dojść do siebie a i deszcze zapowiadali.
Niedzielę uratowała znajoma, Alicja. Dała cynka (dzięki!), iż szykuje się prywatny wyjazd w Wielką Fatrę. Nie wiedziałem gdzie, co i jak, ale... tam nie bywałem. W małej, coś się zrobiło, ale Wielka, pozostawał dla mnie niezbadana. Zwerbowałem jeszcze koleżankę z Jawo, Agnieszkę.
Wyjazd 6:40 spod szpitala. Aga musi wcześniej wstać, aby zejść jeszcze z Jaworzyny. Jednak, kto rano wstaje ten... robi fajne zdjęcia :D
Fota z komórki, liźnięta tylko Lightroom_em przeze mnie.

Jedziem. Mamy sprytny mały autobusik, jedzie nas jakieś17 (?) osób, zostały dwa wolne miejsca.

Wpadamy na autostradę i długo mamy takie widoczki. Chmury zawiesiły się w połowie Tatr, robiąć kapitalną czapę nad słowackimi mieścinkami.
 
Lądujemy w wiosce Hubova . Teraz przez mostek i na tą górkę co widać, czyi Ostre.
 
Nie ma lipy. Początek może nie jakoś zabójczo stromy, jednak jest śliskie lepiące się błotko, skutecznie utrudniające podejście.

 
Źródełko po drodze, ciekawie ciurkające spod konarów drzewa :)

Docieramy na Sedlo. Wcześniej jest odbicie na "punkt widokowy". Nie ma tego na mapie, ale jeden z ludziów ekipy, wybrał się tamtędy i prowadzi prosto (stromo) na Ostre.

Samo podejście na Ostre jest faktycznie ostre. Końcówka już nieco trudniejsza, trzeba uważać na śliskich korzonkach.

Są i łańcuchy. Może lekka przesada, ale przy schodzeniu pomagają.

Jest i szczyt.


Parę ujęć ze szczytu.

Najdalsze szczyty to już Mała Fatra. Stoh i Rozsutec. To pasmo ze skałkami, to właśnie nasz drugi cel.
 


Nieco w oddali Wielki Chocz - charakterystyczny, wręcz majestatyczny.




Podążamy dalej, w kierunku najwyższego szczytu tego wyjazdu. Sip 1170m n.p.m.


Są zagrody i dźwięk dzwonka ? Czyżby jaki baca kusił dobrociami na sprzedaż, bo żadnych zwierzaków nie widać, a na znaku na przełęczy tabliczka "20min gulasz, pivo" :D




Podejście na Sip wydaje się, nie mieć końca.
Po drodze fajna skałka, na której pozuje jakaś leśna trollica :p ;)

Po drodze mijamy się z ekipą z sądeckiego PTT.
Pierwsze fajniejsze widoczki zza krzaka ;)

Jest i główny cel! Oblegany przez słowackie gołąbeczki ;)

Panorama ze szczytu. Czyż nie pięknie?

Ponownie Stoh i Rozsutec, widoczne już znacznie lepiej.

Dalej po drodze, małe przewężenie skalne.

Uff. Ledwo się zmieściłem. Dobrze, że się nie zaklinowałem :p



Pędzim dalej, Zadni Sip z krzyżem.

I widoczek.

Stromawe, ale i urokliwe zejście na Podsip.


Docieramy na Podsip. Do lat pięćdziesiątych, ludzie jeszcze tu mieszkali.

 




I piękny widok na Stoh_a i Wielki Rozsutec.

Opuszczamy owe miejsce, jeszcze tylko fotka w tył i wio na dół, bo czas nagli. Kierowca czeka.

Na szczęście, most nad Orawą został wyremontowany i można bez problemu przejść. Choć wytrzymuje ponoć tylko 8 osób :p

Punkt końcowy. Tu oczekujemy na nasz busik.

Wracamy bardzo fajną, malowniczą drogą, przez Czorsztyn, potem koło Czerwonego Klasztoru na Starą Lubowlę i przez Leluchów do Krynicy.
Kierwoca ledwo wyrabia się z czasem jazdy/pauzami. W Krynicy ląduję po 21.
Nieco zmęczony, ale zadowolony :D



Kącik kulinarny.
Znajomy polecał mi ostatnio, robienie kaszanki z kapustą kiszoną w folii.
Trzeba było sprawdzić.
Jest kaszanka od lokalnego prosucenta Kmak_a.
Jest i kapustka kiszona z pieczarkami :D
I jakieś oscypki się znalazły.

Pakuję wszystko na ogień.

Och, pyszności. Pamiętać należy, iż taką kaszankę z kapustą należy dość długo (co najmniej 40min) zapiekać.

Pozdrawiam i smacznego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz