środa, 26 lipca 2023

 


Ľubovniansky hrad

25.06.2023r.


Tyle razy przejeżdżaliśmy koło tego zamku. A zawsz nie po drodze. A i ja, będąc tam kilkanaście lat temu, ciekaw byłem, czy dużo się zmieniło.


Zaplanowałem więc małą pieszą traskę + zwiedzanie zamku.

mapy.cz


Podchodzimy.
Pryy, coś źle, to wracamy i trochę przez nieubite/nieskoszone i jeszcze trochę podmokłe.

Oho, już wiedziałem, że się Kamie nie spodoba 😜A mnie w dodatku, użarło coś jadowitego w łapę i zrobiła się niezła bula!
A bidne Kamusiątko po antybiotyku, osłabione, aż musiała przysiąść. Więc szybki odwrót do samochodu i pod zamek.


Parking 3E.
Skansen + zamek 10E (nie opłaca się brać samego zamku).

Wnętrze Cerkwii w skansenie.
 
I ów skansen.


Gorąco, aż owce w cieniu drzemią.

Tee, zostaw to! To zabytek!

Cerkiew w skansenie.

Rzeźbiona belka 😲

I coś bardziej ze "sztuki nowoczesnej" 😉


I dalej... ludowo.

Eryś (królik Kamy) po mocnym melanżu 😜

Idziemy na zamek.

Jest tam jakaś knajpka, ale stwierdziliśmy od razu, że ceny będą zaporowe.

I charakterystyczna wieża.


W podziemiach zamkowych.

I ujęcie z górkami w tle.

Za madrym człowiekiem "tu przechowywano insygnia koronacyjne podczas Potopu Szwedzkiego. Zamek od 1412 roku należał do Polski przez 360 lat! Jednym z pierwszych polskich starostów był w latach 1420‒1428 słynny rycerz Zawisza Czarny z Garbowa."

Ooo, będzie pokaz ptasiorów!


Ale to za chwilę, więc idziemy jeszcze w części których nie widzieliśmy.

Kuchnia...

Wpadło Kamie w oko. No podobny do mnie 😂
fot. Kama

WC

Jakieś karłowate te rycerze były 😛

Wdrapujemy się na wieżę.
Widoczek na Trzy Korony w oddali i skansen na dole.

Zdjęcie w kierunku Gór Lewockich (Levočské vrchy).

Taterki, też stąd fajnie widać, no ale akurat nie dziś😛

Schodzimy do najlepszej części 😉
Szkoda, ze jakiejś degustacji nie prowadzą 😋


Koszulka w sam raz na takie klimaty 😁
fot. Kama

"Ze mną się nie napijesz?!"
fot. Kama

Dalej parę "współczesnych" gadżetów.


Jeszcze takie ujęcie i idziemy na pokaz z ptakami.

"No nie, znowu pokaz"...


Łasa na "meso".

Z dzieciakami.





Rzucanie ptakiem 😉


Ciekawie było zobaczyć te ptaki z bliska i w locie. Jednak, trochę szkoda, że nie są wolne.

Opuszczamy zamek.

U jego podnóży, jest jeszcze "militarny skansen".

Nie zwiedzamy, fotka zza płotu. Ale dla fanatyków uzbrojenia, może i warto.

Mijamy jeszcze destylarnię z restauracją. Ale pełzniemy dalej, niee, nie wolno, zresztą pewnie drogo 😛

Słowacka myśl techniczna 😉

Znana restauracja na osiedlu zamknięta, to wylądowaliśmy u Franka na bryndzowych haluszkach 😁

Jest jeszcze nowa atrakcja.
Taki labirynt.
Te żywopłoty ledwo wyrosły, rzadkie, i... parking znów 3E (zaparkowaliśmy, w sumie niechcący, na bazie "budowlanej" obok- za darmo 😛 ).

Kolejny słowacki patent 😆

Wstęp 8E... podziękowaliśmy.


Fajnie było odwiedzić po latach to zamczysko.
Że się nie udało zrobić pieszej trasy, nie szkodzi. Zwiedzanie i tak zajęło nam sporo czasu, a martwiąc się o stan Kamy i z tego chciałem zrezygnować. No ale, uparte to stworzenie 😉😚



Kącik kulinarny.

Ser pleśniowy z borówkami (czy jak zwał, jagodami) leśnymi!


Składniki:

- Borówki z lasu (nie żadne amerykańskie).

- Ser pleśniowy - kto co lubi, ale polecam łagodny, camembert, inny.

- Mąka i bułka tarta na panierkę.

- Wino - białe pół wytrawne/słodkie - do sosu.


Borówki do kociołka i zalewany winem. W zależności ile ich mamy, ale na taką porcję i jednego/dwóch serków, to ~250ml będzie ok. Gotujemy przez parę minut

Serek robimy w paniece z jajem, mąką i bułką.
Podsmażamy na głębokim tłuszczu.

I na talerz.

Pychotka!


Smacznego i pozdrawiam.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz