piątek, 7 kwietnia 2023

 


Ďumbier 2043m n.p.m.

02.03.2023r.


Ha!

I zebrała się ekipa na atak, na Dumbier, od południowej strony.

Nie dość, że nie byłem w ogóle (nawet w lecie) na Dumberze, to jeszcze od tej strony (powiedzmy, Brezna), nie podchodziłem na Chopok/Dumbier, czy ogólnie to pasmo.


Zaś trzeba wcześnieee wstać.


Docieramy na parking

Przebieranko. "Włoszczyzna" króluje. Maciuś nowe buty Scarpa, Józek w La Sportiva.

Rzozek wietrzy syry 🙊

A tak na prawdę, to dzień wcześniej była na Jawo i obtarły go buty. Klei wszystko co ma na obolałą stopę.


Ruszamy.
Jest mroźno. O ile, stopy mni nawet nie zmarzły, tak dłonie, w cienkich rękawiczkach, musiałem chować do kieszeni, aby złapały temperaturę na podejściu.

Zaczynamy podejście. Oni się "foczą" ja idę. I tak dogonią.
Pierwsze widoczki...

Południowy stok Chopoka, w promieniach wschodzącego słońca 😍

Za odbiciem do Jaskyňa mŕtvych netopierov robi sięstromiej i jest oblodzone.
Hiczkok zakłada harszle, a ja raki. Chciałem sprawdzić, jak automaty będą się spisywały na tych butach.

Ehh, ciężko się idzie. W dodatku, raczej za mocno siedzą na bucie i z tyłu, na achillesie, czuję zapięcie automatu.
fot. Rzozef


Jest! Wypełzliśmy z cienia.
Na prawo Dumbier, choć samego szczytu nie widać, a dalej grań, wzdłuż której mamy podążać.
Za nami, szedł jeszcze Słowak, też w rakach.

Docieramy do schroniska Schronisko Štefánika.

No co, należy uzupełniać płyny, w miarę utraty.
Do kolejnego wodopoju, kawał drogi!

Siedzimy tylko chwilkę i ruszamy dalej.
Trochę tego śniegu nasypało.

Oj, oj, ja się jeszcze policzę z tą górą 😈

No jest ściana!
Zimowe podejście, jest tak na wprost. Letni szlak, trawersuje od lewej.

Sama trasa bardzo dobrze oznaczona tyczkami.
Wcale tak nie stroma. Tzn, spokojnie można iść w raczkach, lub nawet bez.
Troszkę śmiesznie wyglądam, w tym moim ciężkim buciorze z rakami, mozolnie idąc, gdzie wyprzedzają mnie dziewuszki w butach, takich raczej "jesiennych", bez niczego. A ja nawet czekan zabrałem, jakby lody miały czy cuś 😜

Nawisy tuż przed szczytem.

I jeszcze ujęcie na schronisko, spod samego szczytu.

Jest i on!
Ďumbier - najwyższy szczyt w Nízke Tatry.

I rozległa panoramka z niego.

Wyżej oblodzony krzyż, a tu obelisk.

Rzut obiektywem na Diablaka 😈

Doczłapałem w tych rakach, ale nie było to miłe doświadczenie.
Na dalszą drogę, założyłem raczki.

To jeszcze zoomik na Vysoké Tatry z charakterystycznym i wyeksponowanym od tej strony Kriváň

I jeszcze w kierunku choczańskich z Veľký Choč.

Człapię dalej.
Trzon skiturowy, pojechał w dal...



Zdjęcie w tył. W oddali Ďumbier.

Ojj, ojj. Jeszcze kawał drogi.
Śnieg zaczyna być kaszowaty, zapadam się coraz częściej.

Dziewiczy narciarski ślad.

Skiturowcy....

Widok na Krúpova hoľa i bardziej strome podejście na Ďumbier od północnej strony. 

Już blisko.
Kolejne nawisy...


I jeszcze tak ciekawie oszronione skałki.

O! A Ci już się rozgościli i pozamawiali.
Ale bym się piwka napił.
Mój prawie, że najlepszy przyjaciel Rzozef, kupił dwa i ofiarował jedno!

Ahhh...

P,s
Już wiecie, skąd się biorą małe Piżmoczki.
Rodzi je tata Piżmok 😆
fot. Rzozef

Ekipa na wypasie.
W końcu przydał się czekan. Aby podeprzeć plecak, co by się nie sturlikał 😂

Maciuś wcina te... noo... takie buły z sosem borówkowym.

Wygrzewamy mordki do słońca.
Takie widoczki.

I przy zejściu, widok na prawie całą naszą traskę.

Skiturowe kamraty, oczywiście szybciej były na dole. Ale potem gdzieś odjechali samochodem i czekałem na nich chwilę.

W międzyczasie.

Hiczkok wymyślił jeszcze, aby pochlapać się Kalamenach.
Odgrzybianie w siarze 😜

Kapitalny wyjazd. A i z Rzozkiem fajnie było pogadać (dawno go nie widziałem), o jego karierze w Norwegii.


Dzięki chłopaki za wyjazd i fajną traskę ( w sumie sam wymyśliłem 😛).



Kącik kulinanry


A'la, czyszczenie lodówki.

Miałem otwartą puszkę z tuńczykiem, miałem pieczarki. Ba, nawet wyszukałem, ze są na to jakieś przepisy.

Czyli... pieczarki nadziewane tuńczykiem w sosie madziarów. Zapiekane z serem


Składniki:

- Pieczarki - duże.

- Tuńczyk - najlepiej w sosie własnym, ale ten w oleju po odsączeniu, też się nada.

- Ser - preferuję długo dojrzewający - niestety na szybko, dorwałem tylko trzymiesięcznego bursztyna.

- Sos - faktycznie jest coś takiego (z gotowców) jak sos madziarów. Ja podkręciłem sos węgierski ostrą papryką i tymiankiem.

- Cebula.

- Sól, pieprzu po ostrej papryce, już nie trzeba 😛 i świeży tymianek.

Pieczarkom urywamy nóżki i nieco wydrążamy w środku łyżeczką. Drobno posiekaną cebulę podsmażamy na maśle.
Dodajemy tuńczyka i sos wraz z posiekanym tymiankiem.
Na wierzch, starty ser i do piekarnika na 20minut przy 180C

Pozdrawiam i smacznego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz