piątek, 5 marca 2021

 


Trzy Korony 982 m n.p.m.

Szybki wyskok na zachód słońca

22.02.2021r


Co zrobić z wolnym poniedziałkiem?

Oczywiście w góry!

Plany były ambitne, nawet coś o namiotowaniu/chatkowaniu myślałem, no ale, opętał mnie leń :p

Wymyśliłem wyskok na Trzy Korony, na zachód słońca, z małym koczowaniem w oczekiwaniu.


Samochód zaparkowałem w Krościenku, na tym dużym parkingu naprzeciwko kościoła.

Trochę podreptać trzeba, ale za 10zł (bo tyle kroją na parkingu przy wejściu na szlak), to się opłaca :D


Zaczyna się ciekawie!

Dobrze, że mam raczki. Idealnie mieszczą się w małą kieszonkę plecaka, gdzie jest pokrowiec przeciwdeszczowy. Więc mam je zawsze ze sobą (w zimowych/przejściowych warunkach).

fot. kom

Nie śpieszę się zbytnio. Mam sporo czasu.

Łot i wiatka pod szczytem. Po głowie, nie raz chodziło mi, nocowanie tutaj, aby załapać się na zachód i wschód słońca. Tak wiem, Park Narodowy, no ale ;)

Trochę "przewiewna", ale tragedii nie ma.

Wychodzę na platformę.
Łee, jeszcze słabe widoczki. Chwilę się tam kręcę, siedzi grupka młodzieży (Dzesiki i Brajanki ;) ) z flaszeczką :D Jednak im więcej ludzi się zjawia, tym mordki bardziej cichną, aż w końcu opuszczają stanowisko. Uff.

Schodzę na ławeczki, ugotować obiadokolację i poczekać na zachód.
Takie rzeczy. Polecam te "natural mix express". Jest parę rodzajów. Do tego jakieś mięsko (białko), np suszona wołowina, kabanosy, czy jak tutaj, chorizo :D i prawie jak liofizat za 30zł ;) 

Fajna parka, z dzidziusiem, Nawet grzeczne to było i nie beczało dużo :p
W... pełnych rakach (Decatchlon górą! ;) ). Trochę no ten tego, tym bardziej, iż pani, no, chyba nie wiedziała za bardzo co i jak, ponieważ, "strasznie kaleczyła". Nie piszę tego, żeby podkreślić jaki to ja fifarafa nie jestem, bo nie jestem, tylko, niektórzy ludzie... mają dziwną koordynację ruchową w górach ;)
Mimo wszystko, szanuję, bo góry są dla wszystkich! Oby czerpali z nich jak najwięcej przyjemności i nie stała się im krzywda!

No to ja rozpoczynam posiłek. Trochę mi zeszło, bo wiało, a gary nie mają radiatorka ani nie mam osłony, no ale pykło ;)

Ooo, już czas, lecę na platformę.
See see see.

W tył, w tym na pasmo Radziejowej.


Z widokiem na Lubań. Bardzo lubię robić ujęcia i patrzeć na szczyty na których byłem i za którymi kryje się głębsza historia. Tak jest i tym razem, spoglądając w tą stronę.

Pa pa słoneczko!

Witaj księżycu!

Jeszcze zoomik na Taterki.

Robi się ciemno. Wyciągi odpalają oświetlenie.


Schodząc ujęcie na Sromowce i słowacką stronę.

I jeszcze jedno ujęcie nieco poniżej szczytu.
Światła wyciągów, strzeliste szczyty pienińskie i w oddali Diablak.

Truchtam żwawo. Raczki to jest to, da się w tym nawet biec.
Widok na oświetlone Krościenko nad Dunajcem.

Most na Dunajcu.

Siup do klekota i ogień!

Troliczka już nie odwiedzam :( Zrobiło się późno, a na noc mrozi i ta dzienna ciapa zamarza i robi się ślisko!

Łot taki szybki wypadzik. Warunki, takie se, trochę, zbyt ponuro, bo ani to zima, ani to przedwiośnie. Tak, nieco szaro-buro. Ale i tak fajnie. Nie ma coś marudzić, choć pomarudzić zawsze dobrze hehe ;)



Kącik kulinarny


Mięso wołowe (łopatka) w przyprawach, zapiekana z ziemniaczkami i cebulką.

Składniki:

- Łopatka wołowa

- Ziemniaki

- Cebula szalotka, pieprz, sól, zioła dalmatyńskie i mielona ostra papryka


Mięsko, nacięte, w przyprawach i oleju leżało sobie parę godzin.


Do naczynia żaroodpornego i do piekarnika (na ponad godzinę).

Proste, a jakie pyszne! Dorzuciłem jeszcze mizerię, bo bardzo ją lubię :D

Zjadłem 1/3 porcji mięsa. Za duży ten kawał ukroiła mi pani w sklepie (aż tak wyglądam, na takiego, co lubi zjeść? ;) ).


Smacznego i pozdrawiam!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz