poniedziałek, 21 września 2020

 


Východná Vysoká 2429m n.p.m.

21.08.2020r


Urlop cz.4


Tatry, ja chcę Tatry!

A jakie?

Głupie pytanie, Wysokie na Słowacji!


Jak, żem postanowił, tak żem uczynił... tzn, uczyniliśmy ;p


Docieramy klekotem.

Ojj, ciężko gdzieś zaparkować, ale zawalone. A moze tu na trawce, nikt nam nie da mandatu/blokady. Ludzie stają dosłownie wszędzie!

Zaparkowane. Ruszamy!

Tu wzdłuż potoczka, jeszcze znośnie. Dużo cienia i chłodek od wody.



Dalej robi się gorąc. Komuś główkę przegrzewa :p
No tak to jest, jak się jest "śpiącą królewną" ;) Nawet nie napiszę, o której wyjechaliśmy w Tatry, bo, nie uwierzycie ;)

Docieramy na Śląski Dom.
Przerwa na elektrolity. Chwilka na sapnięcie i ochłodzenie ;)

Siedzimy na zewnątrz.
Obok, przysiada się panocek, browarek i fajeczka. Za chwilę kolejny browarek i fajeczka :D
Tak spozieram na niego, patrzę na okrycie, przewodnik tatrzański.
Chyba, zauważył, mój wzrok. i tako mi rzecze:
"Ja palę "slimki" (cienkie), można i piję piwo i łażę na Gerlach!". 
Padłem :D

Po chwilowej regeneracji, człapiem dalej.
Ach ten kolor wody!

I Velický vodopád.

A tu, kapu kapu i darmowy prysznic.

Cóż więcej napisać, cudownie!

Chmury, robią robotę!

Tu tak trochę "dolomicko" ;)

Znów trochę cienia, chłodu i wytchnienia.
Już widać Polski Grzebień.

Kamcia sprytna jest!
Powiem tak... wyżej zrobił się zator. Oprócz  tego, że dużo ludzi, to nie wiem, kto bierze te, mniej obyte, nie przyzwyczajone do łańcuchów, ekspozycji "Grażyny". Dobra, Kukuczka ze mnie żaden :p ale, na litość boską! Może najpierw lepiej poćwiczyć na łatwiejszych szlakach. Ślęczą na tych łańcuchach, z góry się pchają i wisi trójka na jednym przęśle. MASAKRA!
Przyznaję się bez bicia, nie wytrzymaliśmy i obeszliśmy bokiem bez łańcuchów!

Księżycowy krajobraz ;)

O tak, na to najwyższe szpiczaste po prawej idziemy :D

Chwilka odpoczynku, bananek, czy batonik, kto co ma ;) i atak szczytowy!

Ach tas surowa skała!

Niby tak blisko, a tak daleko. Wydaje się, na wyciągnięcie ręki, a tam dopiero zaczyna się "ciekawie".

Ha! I co, ja nie dam rady! ;)

Ach te widoczki!

To, to wielkie to Gerlach!

I jeszcze ujęcie na Zbojnícke plesá. Mówcie co chcecie, ale wspaniały widok!

A ci to mają hardcorową zabawę :)

Schodzimy...
W drodze powrotnej, był mały "zakręt". Nie tak oczywiste jest, tam, zjeść prawilną drogą ;)

Co się gapisz :p

A kto tu tak szybko tuptusia? ;)

Coraz niżej...

I znów docieramy na Śląski Dom.
Polecam tam od bokowca, "restaurację", bo w hotelowej drogo :p
Przysmaczek słowacki. Wyprażany ser i fryteczki. Dla kierowcy po słowacku, kofola.

Zejście się dłuży.

Idziemy i idziemy. W końcu docieramy do wozidła. Teraz, oby jak najszybciej do domciu (taa, w wioskach pozor bo 50km/h i pokuta słona w razie co ;) ).




Kącik kulinarny.


Hmm, co by tu zrobić.

Otwieram lodówkę i co ja widzę? Zostało mi trochę (nie wszystko zabrałem na dzikcowanie w Lewockie) kiełbasy śląskiej (z szynki, co za burżujstwo ;) ).


Tak więc, będzie owa kiełbaska, zapiekana w piwie :D


Składniki:

- Kiełbasa śląska

- Cebula, majeranek, gorczyca, ostra papryka, sól

- Miód i musztarda (specyfik którym mizia się kiełbę)

- Olej

- Piwo :p

"Na patelni rozgrzewamy olej. Cebule kroimy w piórka i wrzucamy na rozgrzany tłuszcz. Smażymy do zeszklenia i solimy. Dodajemy gorczycę i ostrą paprykę, mieszamy i zdejmujemy z ognia. Połowę cebuli przekładamy na dno naczynia żaroodpornego. Na wierzchu układamy kiełbasę. Całość zalewamy piwem. Musztardę mieszamy z miodem i tak przygotowaną mieszanką smarujemy wierzch kiełbas. Całość posypujemy majerankiem i na wierzch nakładamy pozostałą cebulę.

Pieczemy około 30 minut w 180 stopniach. Co jakiś czas z dna naczynia zbieramy gromadzący się tam sos i polewamy nim wierzch kiełbasek."

I gotowe.

Pasowało by coś zielonego, choćby szczypior. Nie miałem, trudno :p



Smacznego i pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz