czwartek, 17 września 2020

 


Luboń Wielki

przez

Perć Borkowskiego.


Urlop cz.3


Tatrzańskie plany odpuszczone. Ale, ale, może przedsmak tatrzańskich skałek w... Beskidzie Wyspowym?!

Czemu nie. Tym bardziej, że na Luboń Wielki, Percią Borkowskiego jeszcze nie szedłem.


Dojechaliśmy, a za Lewiatanem (tuż obok szlaków), jest parking (płatny, w sklepie).


W oddali majaczy przekaźnik na Luboniu Wielkim. A chmurka, no jakby ktoś tam palił niezłą watrę :D

Artystycznie, dla mojej Kamci!

Noo, noo, tak noo troszkę kamyczki, gryy ;)

Więcej korzonków i kamyczków.

A cio to za górska syrena?
Morskie syreny kuszą marynarzy, gwałcą ich i topią (uśmiercają).
Ta górska syrena, niech gwałci, ale nie uśmierca hehe.

Są kamyczki, prawie jak w Tatrach ;) jest i "górska syrena". Ta, nogi ma, bo jakby to miało łazić po górach z ogonem :p
Samo "rumowisko skalne", spoczko. Oczywiście, jakaś rodzinka z "bombelkami", walczyła tam, jakby byli na K2, a potem, z 10min na foteczki. Ehh.

Wyżej...

Troszkę miałem śmieszkowanie, bo się tam ludzie kręcili w okół tej skalnej górki.

Jest i kapliczka, ciekawa!

Eee, no dobra, śmiałem się z "górskich Januszy" i... gdzie tu iść?
Słabo to oznaczone, po jakiś takiś skałkach (fajne) trzeba się spindrać.

Tą skalną wychodnię (zdjęcie w tył) obchodzimy górą, od lewej strony, tzn prawej, idąc w górę :p ).

Dalej, trochę lasu, trochę skałek...

Rachu ciachu i jesteśmy!

Kama zdobywa kolejny magnes na lodówkę. Ładny! Tym bardziej, mi się podoba, iż pierwsze spotkanie z wilkiem w cztery oczy miałem w Beskidzie Wyspowym :)

A co ja w nagrodę. Soczek 0%, ładna mi to nagroda :( Ciężkie jest życie kierowcy. Za to, nadrabiam jedzonkiem.
Kiszka z bigosem i chlebem. Oj zacna porcja, najadłem się.

Niestety nie można było (covidowe pierdololo!) "zwiedzić", górnej salki, a jest... niesamowita!
Ujęcie na schron.

To teraz na dół czerwony. Stromawo i nudnawo było by tędy pod górę.

I tak to docieramy do wozidła i wracamy na krynickie włości!
Jestem zadowolony z wyjazdu, tą perć, po prostu, trzeba było zaliczyć! Choć nijak nie przygotowuje przed tatrzańskimi wypadami, to jednak, "niedzielnym turystom", może dać coś do myślenia.



Kącik kulinarny

Dziś będzie... McDonald's :D
Nie żartuję! Ona mnie zmusiła! ;) No dobra, zjadłem ze smakiem. Jeszcze poprawiłem "szejkiem" waniliowym :D

Dobra, żarty żartami, coś "normalnego" cza upichcić :D

Pierś z kuraka w ziołach, suszonych pomidorach z pomidorkami, makaronem i serem.

Składniki:

- Cycok z kuraka.
- Zioła, suszone pomidory w oliwie + pieprz z kolendą (to się trochę ma pomoczyć razem ;) )

- Makaron (jakiś ąę ;) )

- Pomidorki koktajlowe (ale jakaś inna odmiana)

- Sos czosnkowy - jogurt gracki, majonez, zioła, bazylia, czosnek, cytryna sól (wyszło słabo, za dużo majonezu :( ).


Dla usprawiedliwienia dodam, że całość, z tym słabym sosem, po zmieszaniu, była całkiem zjadliwa :D

I do tego, oczywiście wineczko (inna scenografia, bo to się robiło u jakowejś "górskiej syreny" ;) ).


Smacznego i pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz