poniedziałek, 22 lipca 2019



Spływ Popradem
21.07.2019r.


Patrycja miała do wykorzystania Vouczer, na spływ pontonem od firmy Spływy Popradem - Fabryka Endorfiny. W końcu udało się zgadać i wstrzelić z pogodą. Jednak parę osób się wykruszyło, werbujemy na ostatnią chwilę Maćka. Jest nas piątką. Będzie :D

Startujemy 10:30 z Zapopradzia.


I kajaczki mają... gonić go!

Teee sternik! Łap za wiosło.
Ten to się byczy, a kobity wiosłują ;p

Jest stylówa! I ten błysko "biżuterii" hehe.
fot. Renata (obróbka Piżmok)

Ta mina mówi wszystko:
"Ja pierdziele, co one wyprawiają, jedna wiosłuje w jedną stronę, druga w drugą. Nigdy nie dopłyniemy!" ;)
fot. Patrycja

A i popływać gdzie nie gdzie można.

Tu akurat płytko, bywały takie miejsca, że i księdza kryło :P

I widoczek ze spokojnej części Popradu.

Czasem trzeba było robić za muła pociągowego (na szczęście, nie za często).
fot. Renata

Ładny ten nowy zestaw "Małopolska". Maszynista pozdrawia nas trąbiąc :)

No dobra, tu po pas, można wejść do wody.
Obydwoje nie umiemy pływać hehe, lepiej nie będę puszczał pontonu ;)
fot. Patrycja

Buahaha, co ona wyprawia :D

Eee, nie takie to łatwe :p
Jakiś morświn atakuje pokład! Co się śmiejesz głupi głupku, pomógł byś.

Jest, udało się, zostałem uratowany!

To teraz małe co nieco :D
Mimo, że nie jadam słodkiego, to głupio było odmówić. Karolina upiekła.
Noo, niezłe, nie za słodkie, nie za mdłe, a w sam raz. Naprawdę smakowało mi (jakby było "be", to też bym napisał :p ).

A kto tu zjada największą porcję?! Noo dobra, młoda jest, to jeszcze inna przemiana materii.
Patrycja częstuje kawą. Normalnie full wypas.

I znów, łagodny, leniwy odcinek. Wiosłować!

A i bociek był, czapla też się trafiła i... zimorodek! Którego Rencia - fanatyk ptactwa, nawet nie zdążyła ujrzeć, nad czym mocno ubolewała.

Niezdążyły wskoczyć przed nurtem hehe.
Szybciej sierotki, ile będziemy czekać.

Nawodny, kopiec kamyczkowy, trzeba brać to rozwidlenie z lewej.

Rodzinka kaczuszek :)

Dalej...


O w końcu jakieś "bałwany". Fajowo! Szkoda, że tak mało ich było po drodze.

Chwila zamyślenia. Przybijamy na słowacki brzeg. Karolina zostaje pilnować pontonu.

A reszta... idzie do knajpki Chata u Financa. Zrobić piwne zapasy.
Poznajemy właściciela, miło nam, to... "kapurkowa" hehe.

Ojj, zacny to trunek, a zdradliwy ;p

Lądujemy po polskiej stronie. Jeszcze tylko ponton na przyczepę i wracamy do Muszyny.

Dziękujemy chłopakom z Fabryka Endorfiny za miłą i fachową obsługę. Może do zobaczenie, kto wie, może następnym razem kajaczki :D

Troszkę wygłodniali. Zajęło nam to... zbyt dużo czasu :p
Wskakujemy do restauracji Zapopradzie, na pizzę.
Pizza dobra, aczkolwiek, mimo, że zaryzykowaliśmy ostrą z tabasco, to okazała się... nie ostra :p Ta, co wzięły dziewczyny, to w ogóle taka jakaś, "niedoprawiona". Dowalił bym jakiejś oliwy z chili, albo jakiegoś ostrego sosu (coś w deseń tego z Panoramy :D ).

Idealnie zgraliśmy się z pogodą. Ponieważ podczas posiłku, rozpadało się. Mamy farta :D

Wracamy do domów.
Chwila leniuchowania. Ojjj, przypiekło trochę. Cóż za piękny "świński róż" buahaha.


Dzięki Patrycja, za zaproszenie. Reszcie za miłe towarzystwo. Fajna zabawa. Myślałem, że będzie nuda ;) ale z Wami, było zabawnie.




Kącik kulinarny:

Papryki nadziewane pastą szpinakowo-cebulowo-czosnkowo-oscypkową.

Składniki:
- Papryka
- Szpinak, czosnek, cebula
- Oscypek (100% owczy, radzę dopytać, bo przeważnie sprzedają mieszane, owczo-krowie :p ).

"Serek z gór" ;) trę na tarce, siekam cebulę i czosnek. Następnie wszystko, wraz ze szpinakiem, blenduję. Papryki nadziewamy ową pastą i w naczyniu żaroodpornym do piekarnika.

Gotowe.
Trochę oscypka, dajemy na wierzch, aby nieco się rozpuścił.


Smacznego i pozdrawiam.

2 komentarze:

  1. Pogoda dopisała a to jest najważniejsze. Widać że się dobrze bawicie :) Sprawdźcie też sobie łódki od https://migostalboats.com także mogą się przydać.

    OdpowiedzUsuń