środa, 3 maja 2017



"Bobrowisko"


Tak to bywa, iż nawet ciągnąc druta po lasach, tfu, przeciągając światłowód :P Trafi się na ciekawe miejsca. Jako, że łączymy światłowodem dwie wioski, to jest Milik z Żegiestowem, wyczaiłem miejsce pobytu bobrów. Niby nic wielkiego, ale kto z was ma pod "nosem" żeremia bobrów?

Zaczynamy. Jadę na Milik, opłotkami, od Orlenu do Baszty w Muszynie. Już tam nieźle się utaplałem w błocku. Dobrze, zę wziąłem neopreny. Nie przepuszczam żadnej kałuż! SEE See see.
Na miejscu:

Patrzcie, niby takie głupie zwierzaki. Studiów to nie skończyło, inżyniera nie ma, a wie, tu zatkać, tu przekopać, aby spływało do głównego zbiornika. Sprytne zwierzaki!
Na lewo mała tama, przekop, a po prawo zlewa się do głównego zlewiska.

Tak sobie tną.

Ba, potrafią i większe drzewa ściąć.

Jest i ich główne bajoro ;)
Tam gdzie naskładane drewno siedzą. Zapewne jedno wejście mają z pod wodą.

Z góry tak to wyglada.
Niektóre "zabezpieczone"

Jak i są "gołe jamy".

I same żeremia.

Parę palików zastrugały ;)


Kolejny duży łup.

I jeszcze jedna zaporka wyżej.

Potem przejazd leśną drogą, przekraczając 3x potok, na Szczawnik. Uzupełnienie elektrolitów na Bacówce nad Wierchomlą i przez Runek na Jaworzynę. Tam wylądowałem na zmywaku. Urwanie łba/dupy/rąk... wszystkiego, mieli. Stanąłem na zmywaku i dzielnie walczyłem do zluzowania ruchu. Ogólnie, masakra!

Wypoczynkowy weekend majowy w górach, człek na człowieku :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz