środa, 17 stycznia 2024

 


Dookoła Hrebienok_a i "Lodowa Świątynia".

14.01.2024r.


W Krynicy ma być be.

No przecie nie będziemy trollić w jamie, bo zgnijemy.

Paczam i paczam, hmmm, no po słowackiej stronie gdzieś po godzinie 12 ma być już słonko.

Po sprawdzeniu czterech modeli pogodowych, kamerki z Łomnicy... jedziemy!


No jedziemy, wycieraczka marze szybę, bo syf na drodze. Ale nie zamazało mi czujności 😉

Coś mnie natchnęło czy mam kartę pamięci w aparacie?

No kurwa nie mam! Wracamy!

Po drodze, kupiłem nową wycieraczkę 😁


Docieramy na miejsce, nieco przed 13.

Jest słonko, ale są też chmurki. Nadaje to kolorytu.


Idziemy!
A cóż to za górski stworek się skrada?!

Aby dojść na Hrebienok i wrócić do wozidła, wymyśliłem mini kółeczko.

Ajj ten marudny stworek. Że co? Poci się, okulary parują? A na Ekstremalnej Drodze Krzyżowej w nocy, przy deszczach i śniegach nie? 😜

Docieramy do najwyższego punktu wycieczki. Już tylko w dół!

Słowacja poniżej Tatr, niczym zaśnieżone morze. 

Artystycznie 😉

A co to za górski włóczykij?

Docieramy na Hrebienok.
Jest duża kolejka do "Lodowej Świątyni", postanawiamy wiec, wejść do restauracji samoobsługowej (dziwna jest) i coś zjeść.
Bierzemy tylko Cesnaková polievka. Dobra, gęsta, taką lubię (nie te "rosołowe").
Za dwie zupki 9E 😐

Ooo, zwolniło się, idziemy.


Ciężko zrobić całość bez ludzi, dlatego dół ucięty 😒

To na rocznicę wizyty królowej Elżbiety, więc i takie mini repliki królewskich klejnotów.



Robi wrażenie, aczkolwiek, dużo bardziej podobało się nam rok temu, gdzie był otwarty drugi namiot z konkursowymi rzeźbami.

Słońce coraz niżej.
Ujęcie na Lomnický štít 2634 m.

Ooo, jaki zajebisty transport. Noo, noo, fajna rodzinka, fajny sprzęt (bije bogactwem 😉), tylko pozazdrościć.

Jeszcze jedno ujęcie z tele na te nader ciekawe warunki.

Schodzimy.
Nie ma to jak kabanosek i gorąca, zimowa herbatka, przy zachodzie słońca 😁

Kościółek.

Oj, biesiadował się tu kiedyś.
Teraz nie ma zbytnio czasu, ekipy i... słońce już niemal całkiem się schowało.
Artystycznie nr2 😉

Ujęcie dnia!

Już z parkingu, tuż sprzed samochodu. Na odchodne.
Różowy zachód.

Na tym to, kończymy nasz mini wyjazd.
Pogoda siadła, foteczki siadły (ojj, płakał bym, jakbym się nie kapną z tą kartą SD). Kama trochę ;) marudziła, ale mimo wszystko, chyba jeszcze Ją zabiorę gdzieś zimą... chyba 😜



Kącik kulinarny


Cycek kurczaka po chińsku 😉 


Składniki:

-Pierś z kurczaka

-Mieszanka chińska

-Sos słodko kwaśny z ananasem

-Makaron MIE


Wielkiej filozofii tu nie ma.
Cycoka kroimy w kostkę, odrobinę oliwy z oliwek i dużo 😈 curry.
Smażymy.
Warzywa też na patelnię. Potem mieszamy to z piersią i sosem.
Ugotowany makaron na talerz i na to gotowe mięsko w sosiku.
I gotowe!

Smacznego i pozdrawiam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz