środa, 1 września 2021

 


Czarna Młaka

i grzybobranie.

08.08.2021r


Pomysłu na większe wycieczki, nie było, pogoda taka "se". A może, skoczymy na "Czarną Młakę". Tak blisko, a nigdy tam nie byłem, raz prawie, jadąc rowerem na Kraczonik, ale nie odbijałem. Kama też nie była, więc... czemu nie.

Można tam dotrzeć idąc niebieskim szlakiem z Powroźnika, odbijając po 2km (licząc od sklepu "abc" tzw "Bajada") w prawo.

Albo, niemal na przeciwko skrętu na Jastrzębik, skręcić ostro pod górę (przy przydrożnej kapliczce) i tamtędy leśną drogą, niemal prosto na Młakę.


Błotko, błoto!

Ale ubrałem krasnoludzkie buciory. Mogę iść po wszystkim.

Kamcia, czekaj, bo cię wilcy zjedzą ;)


Młode kanie. Niech sobie podrosną jeszcze.

Szlako-strumyk.

Rachu ciachu i jesteśmy. Jest tam altanka i miejsce na ognicho.


Artystycznie ;)

Ciekawie wygląda, to zatopione drzewo.


Lecimy dalej szlakiem.
Po drodze trafiam na ekipę rowerową z hersztem bandy Latarnikiem :D
Cóż za spotkanie, kto by się spodziewał, na tak mniej uczęszczanych szlakach.

Docieramy na ów szczyt i tutaj, mój plan zakłada, iż wrócimy przez las, na dzikca. Szukając grzybów.

A cóż to, złom w cenie, a tu takie skarby w lesie! ;)

Ooo, takie jary lubię.

Grzybów jak na lekarstwo. Ogólnie mało w tym raku, a i widać, iż okoliczni tubylcy łazili.

Ale, ale!
Zdrowiutki.

A kto znalazł 😁

Dalej było różnorako, raz w dół, raz w górę, nie koniecznie lekko :p

Jeszcze ujęcie na "Świętą Górę". Od tej strony, tak nieco inaczej wygląda.

Dzięki mapy.cz trafiamy na dróżkę leśną, która idealnie prowadzi nas, wprost do samochodu.
Jeszcze ujęcie na dzieła jakiegoś powroźnickiego artysty ;) 

Łot taki mały spacerek, a Czarną Młakę polecam na jakieś niedzielne, leniwe popołudnia, nie koniecznie z dobrą pogodą :)



Kącik kulinarny.

Sos grzybowy

Składniki:
- Grzyby - nie inaczej (jak widać)
- Masło, sporo masełka do podsmażenia

Przebrałem, skroiłem i na patelnię.


Ale miałem smaka na sosik.

Próbuję i... kruca, jakieś gorzkie. Dosoliłem, niech się dalej podsmaży i... dalej coś gorzkie. Coś mi tam ewidentnie nie pasowało. Może któryś był stary, jeden rósł na takim spróchniałym drewnie. Nie jestem może wybitnym grzybiarzem, ale trujaka raczej bym nie zerwał ;)

Kama spróbowała i twierdzi, że nie czuje goryczy. Może tylko ja trafiłem, na to "coś". No nic, lepiej było pozbyć się tego, jak zjeść i posrać. A kibel mamy jeden 😂 

Pójdziemy na rydze jak się pokarzą 😃

Pozdrawiam.

2 komentarze:

  1. Te "kanie" na drugim zdjęciu to czubajki czerwieniejące. Może i lepiej, że nie zerwałeś. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za cenną uwagę. Cóż mogę napisać. Niektórzy jedzą, na nawet uważają, iż tylko nieznacznie mniej aromatyczna od czubajki. Jednak, istnieje odmiana "ogrodowa", czerwieniejącej, która jest trująca. Na pewno te na obrzeżach lasów, pół, bym nie tykał, a dla pewności, lepiej ich się wystrzegać.
      Te i tak były za małe i zbyt blisko drogi/gospodarstw. A ta ogrodowa, ponoś staje się inwazyjna.

      P.s
      Już wiem co mi tak goryczą zajerzdzało w sosie. Na 99% zerwałem goryczka żółciowego :(

      Usuń