wtorek, 24 listopada 2020

 


Tatry Zachodnie

15.11.2020r.


Zaniedbało się Taterki, oj zaniedbało.

A, że w Słowackie nie wolno bo covidek, to, no cóż, polskie też ujdą.

Wyjazd miał być o... 8 (szok!). Ale powstał bunt w załodze i przekonałem mojego śpioszka ;) że 7 to i tak późno :p

Rusza z nami Sandra ze Zborem (ujeżdżane subaru, to nadrobimy trochę czasu, zamiast tłuc się długo klekotem, tfu, "białym rumakiem południa" :D ).

Docieramy na Kiry.

Plan zakłada wejście w Kościeliską odbić przed schronem (zielonym szlakiem)  i... mnie się widziało zdobyć jeszcze Tomanową Przełęcz. Zejść na Kościeliską na wylocie (ot takie kółeczko).


Z kościeliskiej...


Nie chciałem iść na schron, co by czasu nie tracić i towarzystwo się nie rozleniwiło, od nadmiaru przyjętych elektrolitów ;) Zostałem jednak "przegłosowany" :p

Spod schroniska.

Ok, nie ma dziś pijaństwa. Wiedziałem, że jak Zboro sieknie trzeciego browara, to już raczej nigdzie nie pójdziemy :P
Ruszamy dalej.
Łot takie cosik mnie urzekło i dość długo się składałem aby zrobić fotkę.


Eno, czekajcie!


Zbora zapięło :p


Takie tam, górskie sikoreczki ;)

No i plan w pizdu. Nie pójdzie się na przełęcz, zamknięte, nie wolno, zlikwidowali szlak (z tego wynika - na mojej starej mapie jest :p ). Mimo wszystko kusiło. Bo tam mnie jeszcze nie było.

Człapiemy jeszcze kawałek dalej i organizujemy postój na jedzonko.
Radzio ugotował jadło w góry.

Te gołąbeczki, też coś wcinają.

Ruszamy.
Późno jesienne widoczki.

Podziwianie pięknych widoków.

See see, fajne żlebowisko które trzeba przejść.

Pogoda nam sprzyja. Jest super!

Trochę "księżycowego" klimatu ;)

I trochę "skałek".

Mój tuptuś, tupta żwawo! Z Rohaczami w tle.

Takie bardziej skaliste połoniny ;) Z widokiem na Diablak 😈

Gołąbeczki. Typtuś prze do przodu!

Ach te widoki! Warto było.

Z widokiem na Giewont. Niby tylko lekko przyprószone, ale ziemia tak zmarznięta i wyślizgana, że masakra!

Docieramy na Chudą Przełączkę (z ławeczką :D ).

I ponowne ujęcie na Giewont.

Zakładam raczki. Miałem nie brać, bo z kijami bym sobie poradził (jakoś). Jednak, nie było łatwo. Sandra, sierota :P nie miała nic, to dostała moje kije (Kama nie lub chodzić z kijami), a ja w raczkach, asekurowałem moją lubą, która trzymała się kurczowo mnie pod ramię. Zdążywszy już wcześniej, nieco obtłuc dupkę. 
Też nie wygląda, ale uwierzcie mi, tu było mega ślisko!

Tu już mały hardcorek (raczki fajne są!).

I jeszcze taka skałka przy zejściu w promieniach zachodzącego słońca.

Do samochodu udało się (mimo pit stopu w schronie na Haki Ornak), dotrzeć przed zmrokiem :D
Zboruś po tej wycieczce, zakupił raczki :p




Kącik kulinarny

Kaszotto z podgrzybkami, podkręcone sosem grzybowym.

Składniki:
- Kaszotto z podgrzybkami (Łowicz) - nie jest tanie (danie dla korposzczurów? ;) ), ale kupiłem z koszyczka "przecenowego" :p
- Sos to: Gęsta śmietana + mączka grzybowa (czyli wysuszone i zblendowane kanie i purchawki :D )
- Ogórek + koperek (uwielbiam mizerię)


Z przypraw sól, pieprz i rozmaryn. I...Maggi do sosu. Tak, to paskudne czarne coś ze wzmacniaczem smaku. Próbowałem zastąpić sosem sojowym, ale jednak nie. Raz na jakiś czas do potraw/rosołku, nie zaszkodzi ;)



Smacznego i pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz