piątek, 20 grudnia 2019




Wizyta na Jawo
+
Parapetówa u "pastuszków".
14-15.12.2019r


Nadszedł ten dzień, 14 grudnia - sobota. Andrzej z żoneczką, skrzyknęli starą paczkę (głównie ze studiów) i robią parapetówę w ich nowym domu. Zacne towarzystwo się zebrało, a ciężko zebrać całą bandę.
No tak, ale to dopiero tak 15-16 pod Nowym Sączem. Przecie tyle czasu nie będę się pięknić i pachnić ;) Szkoda dnia, trzeba skoczyć na Jawo. Trochę migała mi czerwona lampka, a jak się zasiedzę i nie dotrę na imprezę, to mi będą wypominać do końca życia!
Postaram się, nie zasiedzieć :p

Leniwie się zbieram, pada deszcz. Oj tam, dam rady. Wychodzę. Idę jeszcze do żaby po elektrolita, nie piwo, naprawdę, Oshee kupiłem hehe.
Wychodzę i leje! Spotykam znajomego, Ryśka. Patrzy na mnie i mówi, "Noo już wracasz, udało ci się".
Ryśku, jak wracam, ja dopiero idę!
Zrobił "dziwną minę"...no co, nikt nie powiedział, że jestem normalny :p

Idę. Bus nie wiadomo kiedy pojedzie, oczywiście minął mnie w 1/3 drogi. Postanawiam podejść "dwójką".
Im wyżej tym z deszczu, robi się marznący śniego-deszcz, aby przed samym szczytem przerodzić się w śnieg.
Spodnie membranowe Attiq_a wytrzymały. Trasę od osiedla pod nartostradę i 1/3 podejścia robiłem w kurtce z "ceratą" + na to raincut z Decathlona. Było w miarę ok, nie przemokło, ale troszkę się ugotowałem od środka. Natomiast najsłabszym ogniwem, były rękawiczki. Niby z jakąś membraną, ale było średnio. Dobrze, że wziąłem drugie, polarowe, na zmianę i przy zejściu jak już nie lało, było super.
Skoro podchodziłem "dwójką" to na dzień dobry, do pani Grażyny, do gospody.

Dziękuję bardzo, za tą rozgrzewająca miksturę!
Specjalna receptura, dla specjalnych gości ;)

Trochę pogadałem z szefową owego zacnego przybytku, z grubsza się wysuszyłem. No to teraz na schron.
A co to za szambonurek?! ;)
Łukasz "nurkuje" w zbiorniku. Koniec wakacji, trzeba wracać do szarej rzeczywistości :p

A ja pilnuję Hektora, aby nie poleciał w las za zwierzyną.

Jaki ładny, świąteczny wystrój. Chwilę gaworzę, opróżniam jedną zupę chmielową i uciekam. Czas nagli.

Tego dnia, było bajkowo. Mokrawy śnieg, wszystko pięknie oblepiał.


Wpadam jeszcze na chwilkę na Ski Stop. Przywitałem się tylko i uciekam. Autobus mam 14:50 a już się robi późno.
Na górze śnieg i narty, a nieco niżej, w Beskidzie Niskim i Sądeckim, taka w sumie jesień.

Jak włóczykij, to włóczykij. Jeszcze wpadłem do ISportu i Mondo. Ojj, spieprzać muszę, bo nie dość, że spóźnię się na autobus, to jeszcze na czworakach wyjdę ;p

W jamie, tylko szybki prysznic, wskoczyłem w inne ciuchy i wio na busa do NS.
Ledwo zdążyłem, ale... zdążyłem!

Niooo, nioo... a srał pies dietę. Pastuszki się wyszykowały, jak na małe wesele. A Paweł, to się ubrał jak szczur na otwarcie kanałów :D

Jest ekipa!

Ania pomaga dzieciakom układać puzzle.

Te miny, te spojrzenia, czyżby któraś żonka zabraniała komuś spożywania ;)

Osz ty paskudna mordo... "grybowska" :p

Żono, sucho mi, polej!
Cóż za zacna małżonka. Zazdrość skręca ;)

See see, jest i Lidzia. Winko? Ponoć dobre na trawienie, niech ci będzie.

No to siup!

Chodźcie tu do mnie, moje gołąbeczki!

Dobra, co tak z babami będziem siedzieć. Trzeba zwiedzić resztę chałupy!
To do kotłowni!
Ojj, dobre miejsce, dobre.

No to co, po browarku!
Troszkę, zasiedzieliśmy się w tej kotłowni. Aż góra, zaczęła dzieci na zwiad przysyłać ;)

Cześć Szymek!
Jestem wujek troll, z jamy spod samiućkiej Jaworzyny!

Nawet zjeść spokojnie nie dadzą!

Co nie Janusz? Też chyba jesteś zdegustowany, albo... puściłeś bąka :p Ciężko wyczytać coś z tej twarzy :D

Zaczynają się wspomnienia i oglądanie zdjęć.


A tam niech sobie patrzą w album, a Jacuś w tym czasie...
Jacek, cóż ty wyrabiasz pod stołem! Zostaw "to"!

Mam Cię!
Nie ma śmiacia, cosik sine!
Albo Cie żona wykańcza, albo stare nawyki zostały heheh ;)

Ojj, jaki piękny języczek, gryy.
No dobra, żartowałem, widzę tą pilnującą łapę z obrączką.

"Boże, czemuś pokarał mnie żoną, która bawi się zabawkami dla dzieci!"

Widzicie, cóż mi pozostało, tylko mężatki obściskiwać.

Usmiech!
Komuś nie wyszedł :p

"Idź, bo ci jebnę!"

No tak, jak za starych, studenckich czasów...

Są i chłopy! Eee, Daniel gdzieś się skitrał. Pewnie dalej pilnuje żony ;)

Dajcie spokój wujkowi, bo ściągnie skarpetki i was nimi zadusi :D

Dobra, reszty nie pamiętam ;)
Zdjęć, też już nie było, albo ktoś pokasował hehe.

Poszliśmy spać, gdzieś po 4. Ostatni autobus do Krynicy miałem o 22:15, więc już raczej nie wrócę :p Przygotowali mi leże.

Wstaję rano. Cosik suszy. Idę do kuchni.
Mym oczom ukazuję się... nieee, ratujcie mnie, tylko nie to!

Ale gospodarz dobry, poratował piwkiem :D W bieszczadzkim kuflu.

A i przegrycha się znalazła. Skarb południa, rydze!

Dziękuję wam za gościnę. Było świetnie, jak za starych lat. Naprawdę miło było, spotkać się w takim gronie.

Wracam do Krynicy.

Droga do domu jest długa ;)
Autobus jedzie tylko na dworzec, tyle dyndania z buta. A to wysiądę pod Hawaną i odwiedzę deptak!

Halo, księdzu. Przyłaź do Maleńkiej. Wino gruzińskie czeka :D

Przylazł, wiadomo, z synkiem :)
Grzeczny, ułożony, leży spokojnie.
Piżmok w jeansach, niebywałe!

Napatoczył się jeszcze Tomek. Zmieniamy lokal na Małopolankę.
Otwarte tylko do... 20?! Coo?!
Trudno, a może i dobrze, bo pewna osoba, odwaliła akcję, aż nam było głupio.

Opuszczamy lokal i na kogo się nadziewany. Piotruś z Tito! Piotruś, ty skrucybyku, odezwij się czasem.
P.s Uważaj na "Popardową", bo zrobi Ci kręcenie jajców ;) jak zaglądniesz na Gospodę.




Kącik kulinarny.

Z serii "Nakarm Piżmoka przed świętami".
Wszyscy chcą mnie utuczyć. Od Aliny, znajomej z górskiej paczki, dostałem placki ziemniaczane z sosem grzybowym. Do tego, ofiarowane przez szefa piwko, własnej produkcji.
Owe dary, wzbogaciłem mięsem z uda indyka, zrobionym na ostro.

Na piwko, pucharek od Komes_a. Samo piwo, trochę zbyt kwaskowe i zbyt nasycone. Taki, a'la wytrawny koźlak, który musi jeszcze dojrzeć.
Placki, sam nie robię, bo za dużo pierdolenia ;) Ale te, zjadłem ze smakiem, a jeszcze ten sosik z grzybów (nie, nie były to sklepowe pieczarki :p ).
Mięsko, marynowało się 24h w oliwie z oliwek, curry + pieprz cayenne, czosnek i sól himalajska.

Smacznego i pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz