piątek, 15 marca 2019



Cergowa
+
Diabli Kamień i Wodospad Magurski
14.03.2019r.



Jak na razie cały ten tydzień, jakiś taki, nie wyjściowy ;) W czwartek miało być coś lepiej. Wymyśliłem wyjazd na Cergową. Jeszcze tam nie byłem, a w dodatku postawili wieżę widokową.
A i wyszukałem parę ciekawostek, co się znajdują po drodze.
Wyruszamy o 6. Dość wcześnie, ale do przejścia jest 20km i wg mapy jakieś 6h + "ciekawostki". Zresztą, koło 15 ma być deszcz. Nie lubię chodzić w deszczu, zresztą kto lubi? :p

Docieramy do Dukli. Parkujemy przy Biedronce.
Odpalam Locus Map i idziemy.

Ślad GPS:

Ruiny Synagogi. 

Ciekawa mapka :D

Miejscami, cosik stromo. Już coraz bliżej. Jeszcze wiosennie (czy tam bardziej, jesiennie ;) ).

Wyżej, zimowo.

Jest i ona. Wieża na Cergowej. Robi wrażenie. Ciekawa konstrukcja, taka masywna i te wystajace balkoniki :)

Widoczek na północną stronę. taki trochę, artystyczny ;)

I południowo-zachodnia.
Pogoda nie rozpieszcza. Miało być lepiej.

Zimno, pizga wiatrem. Obydwoje wyglądają niemrawo hehe.

Z balkoniku.

O tam idziemy, gdzie w lesie majaczy biały obiekt, kaplica i pustelnia św. Jana. I potem tą granią pod chmurami :(
Eee, może skrócić trasę, może się rozpogodzi?

No nic, schodzimy na dół czerwonym szlakiem na Nową Wieś.
Łee, jakie krzaczory. Jak dobrze być malutkim piżmoczkiem :D

Dalej...

Na szczycie zima, a tu wiosna.

Widok na kamieniołom. Wypogadza się :D

I z podejścia na pustelnię. W oddali po lewej widać czubek wieży. Dlaczego oni zrobili ją taką niską?! Przecież za parę lat mało co będzie z niej widać, jak to podobnie jest na Eliaszówce.

Się napracowały dzięcioły.

Jest i kościółek.

W "podziemiach", jest źródełko i można zatankować.

Wraz z pustelnią.
Robimy tu parę minut przerwy.
Hiczkok narobił kanapek na zaś. Kradnę mu jedną, co by mu się lżej szło ;)

Staram się, trzymać w miarę dobre tempo.
Skutecznie spowalniają nas takie warunki terenowe:
1. Szlak rozryty przez ciężki sprzęt z zrywki drzewa.
Błoto i kałuże, przysypane śniegiem. Beee.

2. Potem przecieranie się przez wiatrołomy.
Dobrze, że nie było tego aż tak dużo, bo zamiast 2h, szli byśmy ze 4 albo i więcej.

Coś mi niektóre odcinki żółtego przypominają. A tak, tędy prowadziła końcówka maratonu MTB z serii Cyklokarpaty. Niestety nie dane było mi tu jechać, tylko pchać. Po tym jak urwałem hak od przerzutki (pchając, podbiegając sobie i tak nie byłem ostatni :D ).

Wspomnień czar ;)

Docieramy na górkę, tuż nad Duklą, z widokiem na miasteczko.

I ujęcie w kierunku Cergowej.

Oczywiście, nie mogliśmy, nie odwiedzić, zacnego miejsca jakim jest pub Browaru Dukla.

Zakupy zrobione. Jeszcze degustacja lanego piwa w stylu American Amber Ale, o nazwie "Dziki Samotnik". Coś dla mnie ;)
Fantastyczne piwko. Bardzo mi podeszło. Genialna grafika.


Wsiadamy do samochodu i jedziemy na Folusz. Na "ciekawostki*"
Ha, a nie mówiłem, że będzie padać! Zdążyliśmy na syk.

Owymi *ciekawostkami, na Foluszu, oprócz oczywistej (zagłębie rybne ;) ), jaką jest możliwość zjedzenia świeżego (nawet złowionego przez siebie) pstrąga bądź karpia, to Diabli Kamień i Wodospad Magurski.

Niestety sezon jeszcze się nie zaczął (startują od kwietnia), nie zjemy rybki :(
No to na Diabli Kamień.
Przez mostek, a potem schodkami w górę.

Jak, że jest to obszar Magurskiego Narodowego Parku Krajobrazowego, prowadzi nas taka umocniona ścieżka, coby ludziska nie złaziły ze szlaku.

Spory ten kamyczek ;)

Z góry.
Tak, wiem, nie powinno się tam wchodzić. Jednak, idę o zakład, że za parę lat, będą tam metalowe schodki i barierki.

Z dołu, występ skalny.

 Z owego miejsca, zrobili przejście (lasem) na wodospad. Czerwona ścieżka przyrodnicza.
My jedziemy od drugiej strony, co by nie wracać się po samochód.
Fajne miejsce na odpoczynek.

Ścieżka zadbana, z paroma kamiennymi odcinkami.

Wodospad Magurski.
Dobrze podejść tam wiosną, albo w lecie po dużych opadach deszczu. W lecie to tam często, ledwo ciurka ;) (wnioskuję po zdjęciach w necie).

Księdzu wyczaił, iż w bliskiej okolicy jest jeszcze muzeum narciarstwa. Jednak zamknięte. W sezonie zimowym otwarte tylko w środy i piątki :( 

Jeszcze trochę czasu mamy. W brzuchu burczy. Maciek pyta, czy mam rozpałkę. Ha! Pewnie, że mam. Niemal zawsze noszę w plecaku. Odwiedzamy sklep w Uściu Gorlicki i siup, mamy ognicho!
Automatyczne stanowisko smażalnicze. Coolio patrzy na kiełbę z zazdrością. Dostał trochę od wujka Piżmoka :)

I gotowe. Może nieco mało wypieczona, ale byłem głodny jak wilk.

Zachodzące słońce oświetla nam pagórki na przeciwległym brzegu. A na ogień trafia jeszcze biała kiełbaska.

Udany wyjazd, pełen atrakcji.
Tylko na ładniejsze widoki z Cergowej, trzeba jechać jeszcze raz :p




Kącik kulinarny.

Nie udało zjeść się pstrąga w Foluszu, to będzie w Krynicy.

Pstrąg faszerowany pastą... szpinakową. Posmakowało mi pesto z zeszłego opisu, więc znów szpinak.

Składniki:
- Pstrąg.
-150 g szpinaku świeżego lub mrożonego w liściach
- 2 cebulki szalotki
- 3 ząbki czosnku
- ½ cytryny
- 20 g masła
- 5 suszonych pomidorów
- 100 g sera feta
- sól i pieprz
- 1-2 łyżki oliwy (można użyć oliwy z suszonych pomidorów - polecam)


Rybę myjemy i wycieramy do sucha. W żaroodpornym naczyniu, nacieramy ją masłem czosnkowym. W środku i na zewnątrz. Doprawiamy solą i pieprzem. Na godzinkę do lodówki.

Szpinak tniemy/szarpiemy na małe kawałki. Na rozgrzaną patelnię z oliwą z suszonych pomidorów, wrzucamy pociętą na małe kawałeczki cebulę i podsmażamy. Następnie szpinak. Na mały ogień, aby się poddusił. Kolejno, pokrojone pomidorki i ser, oraz czosnek przeciśnięty przez praskę.

Owym farszem, nadziewamy pstrąga i tak przygotowanego, zapiekamy w piekarniku przez około 40min.

 I gotowe.



Smacznego i pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz