piątek, 7 listopada 2025

 


Útulňa Andrejcová 1410m.

Nízke Tatry



Nízke Tatry - niby znam, a nie znam. Przecie to najdłuższe pasmo na Słowacji. A ja raptem, byłem na paru szczytach.

Więc tak mnie naszło, na odwiedzenie tego pasma i nocleg z namiotem.

Od dłuższego czasu, chodził za mną pomysł odwiedzenia owej, słynnej, utulni.

W końcu, można było zrealizować pomysł. Wyczaiłem dobrą pogodę, wziąłem poniedziałek wolny w pracy. Można jechać.


Popołudniem docieram do Liptovská Teplička - paekuję przy cmenatrzu.

Ruszam - trasa tego dnia .


Piękne te okoliczne pola.



Cudownie tu 😍 Jeszcze lepiej, było by bez słupów, no ale cóż, cywilizacja.

Wyżej, widać ośnieżone szczyty, niżej, jesień w pełni.


Człapię drogą.
Miała być bita, leśna, a tu nowy asflat!🙈

No wiem, wiem 😉

Wkraczam w teren...


I ponownie kontrast wczesno ziomowy vs jesienny.

Dłuży mi się droga tą doliną.
Na szczęście, jest już "przełęcz" Pod Košariskami.
Uff.

Utulnia, już niedaleko. Jestem uratowany 😉

Jest i ona, jak i wspaniały widok na Tatry.

Jeszcze jakiś tam zoomik.

Ale cóż to.
Nie ma nikogo?!
No chata pusta!

Wchodzę.
Ha! Mają ładowaczki, książki, piwko i słodycze.

Zachodzę do "kuchni".
Nie wierzę, zostawiony gar, z ciepłą kapustnicą!

Piwka i batoniki do kupienia.
Super... ale, ale... eno, same bezalkoholowe!
Tak to się bawić nie będziemy! 😤

Biorę kapustnicę, podgrzewam na palniku, bo nie chce mi się rozpalać w piecu.

Aaa, jakiś zachód słońca, przecie ma być!

Gdzieś tam w między czasie, rozbijam namiot. Myślałem, że chatka tylko dla mnie, ale jak przyszła dziewoja, to... no spytałem czy zostaje na noc.
Zostaje, kawał trasy zrobiła, od Telgardu! To jej chrapać nie będę.

Coraz ciemniej...


O żesz... ale się naszło luda!
Ta chata, faktycznie jest przystanią długodystansowców (taki nasz odpowiednik GSB).

Tu dzielą kapustnicę.
Zjedli wszystko! A myślałem, że zostanie coś dla mnie na rano 😔

Cennik.
Kapustnica 6E, piwko 3,5E. Batonik 1E.
Ale, za spreja na medvede, to sobie grubo liczą 😛

W chatce zrobiła się nieco luźniejsza atmosfera. Dziadek, co przyszedł sam, pyta mnie czy jest "záchod". Eee, zachód, no był, był zdjęcia robiłem i wstaję na wschód.
A jeden z ekipy długodystansowców w śmiech. I tłumaczy mi, że dziadek pyta o wychodek, a nie zachód słońca, bo po słowacku, záchod = wychodek 😂
Oj ja głupi, tyle lat włóczę się po Słowacji, a nie wiedziałem.

Wtem, dziewoja, no miała czym oddychać 😜 się odzywa i mówi, że ona mieszała przez parę lat, 3km od polskiej granicy (musiałą mieć chłopaka z PL) i też coś umie po polsku.
I piękną polszczyzną mówi: "Kocham twoje cycki" 😂😂😂

Takim to rubasznym akcentem, kończymy posiedzenie. Idę w namiot.

Oczywiście sprawdzałem wcześniej pogodę. Byłem przygotowany na te -4C, ale odczuwalna -8C.

Dobranoc...

Spało mi się, nie najgorzej. Z początku nawet nieco za ciepło, później, w sam raz.
Wstaję na wschód słońca.
Powoli zaczyna świtać.


Świetnie oświetliło wschodnie ściany, Krywania jak i okolice Predné Solisko (grań Solisk 😉).

Szerzej.

No przymroziło, silikonowany materiał, nieco cię "obkurczył".

Całego przyszkliło.

A w oddali gość robi timelaps_a ze w schodu.
Ba, w nocy, polował na drogę mleczną. A muszę zaznaczyć, iż to miejsce jest genialne do jej obserwacji/fotografii.
Wątek ten, o tle rozwinę, iż owy jegomość, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Szedł ten "ich" długodystansowy szlak, a z 1/3 jego ekwipunku, to sprzęt foto. Pełna klatka (Nikon Z6II),statyw, tak, carbon, ale srogi, z siatą na obciążenie, kupę filtrów w etui + srogi, jasny obiektyw.
A ja, jak jakiś słaby genetycznie, leń ze slamsów 😉 z moim biednym m4/3 z ultra uniwersalnym zoomem.
No nie mogłem wyjść z podziwu, że gość przez całą drogę, dźwigał to wszystko!
Zagadałem i dał mi em@ilowy namiar, bo nie ma FB i Insta! Ciekawa osobowość. A jeszcze bardziej ciekaw jestem jego fot.

Jeszcze parę moich przybliżeń:



Stoliczek. Tu raczej, nie będę zasiadał 😉

Wchodzę jeszcze do chatki. Już nieco wychłodzona, ale i tak o niebo lepiej, jak na zewnątrz.
Zjadam zupkę chińską z resztkakabanosów.

Żegnam się z ekipą długodystansowców, z dziadkiem i dziewuchą, której ktoś tam w Polsce, kochał cycki.

Zakupiłem jeszcze piwko cytrynowe i batonika. Kasę wrzuca siędo "skarbonki". Tzn, dziury w ścianie 😂 

Ostatnie ujęcia na miejscówkę.


I w drogę.

Widok na drugą stronę pasma.

W oddali, w dolinie, siedzą gęste mgły.

Trzeba było zejść, aby teraz z powrotem wyjść.
Za mną Andrejcová 1519 m.

W oddali, królowa Niżnych Tatr - Kráľova hoľa 1946 m.

I szersze ujęcie na główne pasmo.


A w kierunku, w którym idę, coraz ciekawsze widoczki, see see.

Nie wiem co to za szczyt, ten daleko, ośnieżony, ale się dowiem!

I najwyższy szczyt tego wypadu - Panská hoľa 1429 m.

Tu nieco stromiej i nawet kamieniście.

I piękne hale, z których rozpościera się kapitalny widok.

Droga ku Tatrom.

I fenomenalny, szeroki widok na całe Tatry! 😍

Ooo, ciekawe "leżaczki".

W środku.
Hmm, luba juchasa, chyba postanowiła umilić to miejsce, różnymi gadżetami koło szafki.

Ciągnął się te hale i ciągnął.
Teraz trochę w dół, by za chwilę zaś w górę.

Bardzo malowniczy szlak😳


Chwila przerwy.
Trzeba pochłonąć smakołyki zakupione w utulni.

Popite, pojedzone. Można iść dalej.
Jeszcze ujęcie w tył. Na Kralovej, ponoć 10zm śniegu.


Mini redyk 😉
Późno coś te łowiecki, schodzą z hal.

Tak sobie nieco na skróty poszedłem, tą wąską ścieżynką. Ojj, stromo tam było, stromo!

Docieram do wioski.

Tam jeszcze jedna atrakcja.
"Hobbitowe domki" 😂

A tak na prawdę, to piwniczki na ziemniaki.



I tak to minął wypad w Niżne Taterki. Utulnia bardzo klimatyczna, znana wśród słowackich włóczykijów, polecam to miejsce, jak i szlak z dnia drugiego.



Kącik kulinarny


Nastała era smoothie 😉

Miał być prezent pod choinkę, ale... teraz jest w super cenie i... no przyda się wcześniej.

Niby kupiłem dla Kamy, jednak, chyba będę używał równie często, albo i może częściej?

Owym sprzętem, jest blender bezprzewodowy BlendyGo 3.

Ma bardzo dobre opinie. Zmrożone kawałki mango, pokonał! 👍


Zakupiłem nawet zdrowotne dodatki...



Głównie, takie składniki + mango i... coś pewnie wymyślimy jak potestujemy.

Dziś:
- Szpinak - dwie garści
- Kiwi - 1szt
- Banan - 1/2
- Kefir
- Siemie lniane - łyżka
- Chia - łyżka

Dokładnie blendujemy i gotowe!
Zdrowy, pyszny napój Shreka 😆

Smacznego i pozdrawiam!