poniedziałek, 17 listopada 2025

 


Zestawienie

Wschody i zachody słońca.


Czasem człowieka najdzie, na szybki, okoliczny wypad. Tak bardziej pod kątem foto, niż jakiegoś wielkiego chodzenia 😉

A kiedy to mamy najlepsze światło i szanse na fajne foteczki? Ano o wschodzie (te bardziej lubię, dłużej jest ciekawiej fotograficznie) i o zachodzie słońca.

Problem z tymi pierwszymi, jest taki, iż trzeba bardzo wcześnie wstać, albo nocować na miejscu.

Można też, wybrać się gdzieś blisko, żeby nie trzeba było wstawać w środku nocy😜


Kráľová studňa

25.10.2025


Pierwsza miejscówka, to Kráľová studňa. Już dawno nie odwiedzana. Ba, zdążyli wybudować nową wieżę widokową (starą, drewnianą, rozebrali).


Czy ja coś mówiłem o w czesnym wstawaniu?

No tak nie za wcześnie wstałem, wykalkulowałem na styk i prawie bym się spóźnił, bo przyszło drapać szyby🙈

Podjechałem pod szkołę/świetlicę (w sumie, spokojnie można pod boisko) i lecę na szczyt. Aż mnie mroźne powietrze drapie po płucach!

Ha! Zdążyłem.

Są mgiełki, jeszcze, piękne jesienne kolorki, zapowiada się zacnie😁


Róż, tuż przez wschodem.

Taś, taś...


Słońce wyszło, to i ptasiory się obudziły i już gdzieś wędrują.

Złota godzina😍


Niestety w kierunku Polski, jest mocno zarośnięte. Jaworzynę ledwo widać pomiędzy drzewami. Ale jakiś rzut obiektywem, na mgiełki w dolinkach, udało się zrobić.

Čergov - pol. Góry Czerchowskie 


Czas na poranną herbatkę.
Polecam ten termos, jest genialny. Teraz występujący też pod nazwą Thermos Mountain Ffx.

I zoomik w głąb Słowacji.


Ciepło vs zimno.

Autoportret 😉

A tak prezentuje się nowa wieża. Cała metalowa.

Po sesji foto idę na obozowisko.
Źródełko.
Niby woda jest, ale to chyba powierzchniowa? Jakoś nie widać, aby ciurkało, jeśli, to tyle o ile i woda długo stoi. Raczej radził bym przegotować i może nawet wcześniej, przefiltrować!

Utulnia ciągle dostępna. Są materace i książki. Dodano informacje o "patronie"(?).

Jeszcze jakieś grzyby, idzie znaleźć😆

I widoczek z zejścia do Wojkowej.

Mee, a ten co, mee, spania nie ma?! Mee.

Drewniana chata w jesiennej oprawie.

Piękny to był wschód słońca.

Muszę się jeszcze kiedyś wybrać na dłużej, aby spotkać zaprzyjaźnionych Słowaków 😃



Koliba na Łapsowej Polanie

+

Bukowina Obidowska 1040/1039m n.p.m

02.11.2025


Ahh, Gorce.

Gdzieś by w nie skoczył, tak na szybko, zanim przyjdzie zła pogoda (front już idzie).

Hmm, może do owej koliby? Nigdy nie byłem w środku. Przechodziłem parokrotnie obok, jak jeszcze była zamknięta (czyli przed 2017r). Po uruchomieniu działalności, jakoś omijałem to miejsce.


Można dość wysoko podjechać, są miejsca parkingowe. Na osiedlu pod Marfianą Górą. Więc już wiadomo, iż miejsce będzie tłumnie odwiedzane 😛

My zostawiamy samochód w dolince obok, aby po zejściu o zmroku, trafić od razu do niego.

Nasza trasa mapy.com (hmm, od jakiegoś czasu, to już nie mapy.cz, a com).

P.s

Ehh, coraz częściej, mam jakieś z dupy odczyty wysokości 😤


Jest i koliba.

Jedna z okolicznych owieczek. Np przy lotnisku w Nowym Targu, jest owieczka lotniczka😆
Wrocław ma krasnale, Nowy Targ i okolice, ma owieczki 😁

Warunki na focenie ciężkie. Filtr polaryzacyj + obróbka i coś widać. 

Przed wejściem...

W środku, całkiem przytulnie.

Na zewnątrz jest wiata, na dachu której mamy wielką panoramę z podpisanymi szczytami. Oczywiście jest miejsce na ognisko i grill/krata.

Ja wziąłem kwaśnicę. Podają w jednorazowym kubku, eee 😒
Sama zupka, nie była zła, ale szału też nie było, ot, średniak. Ceny... mogły by być niższe, ale, gdzie jest teraz tanio?
Kama zamówiła racuszki z konfiturą i bitą śmietaną. Smaczne to było, ale te racuszki, jakieś dziwne, bo bez jabłek 🙆

Dobra, zbieramy się na szczyt.
Rozpalić ognisko i czekać na zachód.

A tu podchodzi ekipa z takimi zabawkami!
Zdalnie sterowane samochody terenowe! 
Zajebista zabawa😍

Fajnie pracowały im zawieszenia 😊 Pan mówił, że mają 16km zasięgu.

Człapiemy dalej. Przed rozwidleniem szlaków, trzeba odbić w górę, leśną drogą i docieramy.

Hłe hłe, no właśnie!

Stąd dobrze widać potęgę Tatr. Pagórkowate Podhale z wioskami i jeb, skaliste ściany!

Ooo, ten wypad, owocny w wszelkie "pojazdy".

In the sky.

A za chwilę, samolot holuje szybowiec.

Przeleciał dość nisko nad nami, nawet udało się złapać.

Robi się coraz później.
Księżyc wyszedł i spoziera znad Gorców.

Pieczemy kiełbasy.

Jest wyżerka 😉

Idę rzucić okiem w kierunku zachodnim.
Niestety, na zachód, jest zarośnięte, jedynie takie ujęcie na chowające się słońce.

Wracam, a tam, jakiś blokers pod budą, z jakże wymownym hasłem, wpierd...ziela kiełbę.
Aaa, niee, to Kama 🙊🙈

I co, front przyszedł wcześniej i "uj, dupa i kamieni kupa" 😛
Tatry schowały się całkowicie za chmurami. Nawet kolorków żadnych nie było 😭

Jedyne co udało się złapać:

I Nowy Targ z "zakopianką". Widać, wracają z grobów 😜


Liczyłem, na lepsze warunki, ale też było fajnie. Niewątpliwą atrakcją, wszelkie mechaniczne ustrojstwa w tym te genialne sterowane samochodziki.
Miejscówka bardzo fajna, jednak, lepsza była by na wschód. Może, kiedyś, kto wie, kto wie. Tyle już tych miejsc, zapisanych w kajeciku 😉


Malnik 727m

Zachód słońca

06.11.2025


Kolejne genialne miejsce, w sumie, pod nosem, to Malnik z wysoką, wieżą widokową.
Już raz zrobiłem stamtąd, bardzo udane zdjęcia o wschodzie, czas na zachód.

Jednak, przychodzi on teraz tak wcześnie, że trudno się wyrobić. Ale po ciężkich pracach ziemno-betonowych, udało się skończyć te 30min wcześniej.

Wsiadam w buraczkowóz i jadę. Niby można by spróbować podjechać płytami, pod ostatnie domy, ale... no zakaz jest, jeszcze by kto podkablował z lokalsów 😛

Pozostaje więc zostawić samochód przy cmentarzu żydowski i stamtąd "biec".


Kruca, spóźniłem się na sam moment chowania słońca za Tatrami.

Ale za to księżyc wyszedł, a to dzień po tej super pełni.


Czekam na kolorki...

Parę mocnych zbliżeń.


Zapada półmrok.
W dole światła Muszyny, a na horyzoncie, Tatry i pasmo Radziejowej 😍

Ostatnie ujęcia na Tatry.

Dobranoc Taterki 😴

Mimo nieznacznego spóźnienia, coś tam udało się przyfocić.

Trzeba by się wybrać w zimie, przy inwersji 😁 Kto wie, kto wie 😆



Volovské vrchy. 

Šľuchta 783 m.

11.11.2025


Mamy święto. Święto Niepodległości!

Tak patriotycznie, pasowało by świętować w polskich górach, ale... tak się zaniosło na całym południu, że aż strach.

Na szczęście, mamy XXI wiek, w miarę dokładne prognozy (na 24h) i... zdjęcia satelitarne!

Wyczaiłem, iż w Górach Wołowskich (słow. Volovské vrchy), jest słonko. Jakoś mi Kama nie dowierzała, bo w szeroko rozumianej okolicy, ciemno, mokro, brzyć totalna.


Jedziemy!

Docieramy do miasteczka Jaklovce. Parkujemy koło knajpki i na szlak.

No jest słonko, inny świat 😄


Pęknięte drzewo.


Dobrý den panie capie.

Trasa, tylko 8km, a mapy.com pokazywały 3h!

No jest stromo, ale idzie się nam dobrze, utrzymujemy dobre tempo.

Widoczki z pierwszej vyhladki.

I docieramy do tej "naj".

Kama pozuje.

Rozpościera się z niej piękna panorama.

I ujęcie, na... czyż to nie będzie Sivec 780 m? Na którym to byłem z Darkiem.

Człapiemy dalej, szlakiem usłanym liśćmi.

Jest i szczyt. Wyżej tego dnia, już nie będziemy.
Jest skrzyneczka z pieczątką i zeszytem do wpisów.

Tuż obok, ma być jeszcze jedna vyhladka.

Czasowo trafiliśmy idealnie.
Piękne światło i te rdzawe kolory późnej jesieni.


Kamcia podziwia zachód.
Jeszcze po batoniku, bananka i wio na dół.

Słońce zachodzi za drzewami, ale...

jakieś kolorki były:

Bardzo strome zejście (bez stopni) i potem wyskakujemy na polanę.
Kolorki na niebie, jeszcze są i ciekawe chmury.




Odpalam czołówkę i schodzimy do samochodu.

Z odwiedzaniem wychodni skalnych, mini posiedzeniem na szczycie, wyszło nam 2:40h, więc treściwe te 8km. Zadowoleni wracamy do Krynicy. Fajne kółeczko, dość blisko, bo 1:30h samochodem.

No drogę powrotną, mieliśmy dłuższą, bo taka mgła była, że mimo odpalonej nawigacji, gdzie dość dokładnie pokazywała ile do skrętu, minąłem zjazd🙈😆 Takie mleko było!



Kącik kulinarny.


Krążki dyniowe zapiekane z serem pleśniowym i orzechami w miodzie.


Składniki:

- Dynia piżmokowa... tfu, piżmowa 😆

- Ser pleśniowy

- Orzechy włoskie

- Miód

- Rozmaryn


Dynię kroimy w grubsze (ale bez przesady 😉 plastry ~2cm). Obieramy ze skóry, wybieramy pestki.

Na wierzch kładziemy ser pleśniowy, na niego posiekane orzechy włoskie, posypujemy rozmarynem i to wszystko polewamy miodem. Dajcie sporo sera i miodu nie oszczędzajcie, bo cukinia sama w sobie, jest taka, noo, nijaka 😉

Rozgrzać piekarnik do ~220C i wsadzamy na 25min.
I gotowe!

P.s
Ładniej wygląda (wszak, je się też oczami), przystrojone świeżą gałązką rozmarynu. Ale obudził się we mnie Janusz Cebularz i nie chciałem dać 28zł za żywy krzaczek rozmarynu 😛


Smacznego i pozdrawiam.