Palcmanská Maša + Gačovská skala 1113m.
24.07.2022r
Niedziela "rano"... eee, tzn jest już po 9 😛, a my dalej leżymy w łóżku.
No przecie, pojechał by gdzie, nie ładnie tak trollić, jak ładna pogoda.
Gdzie by tu ruszyć 😏 Może Kráľova hoľa? Wstyd się przyznać, no ale nie byłem do teraz! 😳
Eee, nie, za mało czasu już. Trzeba wrócić jeszcze na wieczór, na rodzinnego grilla.
To może... szybki rzut oka na mapę. A tu jest "bajoro" nak którym jeszcze nie byliśmy. Szybkie przemyślenie i przeliczenie trasy. Jedziemy tam! Na południe Słowackiego Raju.
W obie strony, to będzie pod 280km, nie tankuję, objedziemy. Szkoda czasu a i trzeba zacząć oszczędnie jeździć 😜
Cebula mocno, nie jedziemy autostradą, a po dotarciu do miasteczka Dedinky, parkujemy poza głównymi parkingami (i tak zajęte były), więc zaoszczędzamy 10E.
Widoczek na skałki z wychodnią skalną pod Gačovská skala.
A na parkingu mego "old school" kamper Volvo 😁
Odbijamy niebieskim szlakiem, który wchodzi w kanionek.
Niestety mało wody 😒
Zaczynają się, charakterystyczne dla Słowackiego Raju, drabinki.
Akuku
Cosik tam siurka, ale ogólnie susza...
Wyżej...
Idziemy, bo nas rodzinka ściga.
Trochę cienia. Uff, miało być już chłodniej, a tu smaży dalej.
I kolejny "wodospad" 😕
Obok jest, mini, a raczej micro zoo.
Ten dolny odcinek, to tak dziwnie iść. Albo niemal na "czworaka", albo na stojąco, chybocąc się, stając wtedy na sztorc tych żeberek.
fot. Kama
Jam ci jest! 😉
fot. Kama
Po drodze, mamy jeden punkt widokowy.
Idziemy dość prężnie, zostawiając z tyłu sporą grupę i mijając rodzinkę i jeszcze tam kogoś. I bardzo dobrze, bo docieramy do cywilizacji, czyli górnej stacji kolejki na Geravy (niedziałającej, przynajmniej w lecie). Jest tu punkt gastro, mają piwko, ale...obsługiwało to jakiś dwóch młodzików, którzy, chyba byli na praktykach, albo za karę 😆 Na szczęście, przed nami nie było dużo osób, a mijana reszta dolazła, jak już byliśmy przed okienkiem 😁
Uzupełniamy elektrolity.
Mają capka, iście jak z butelki Kozela, ale nie chciał pozować.
Jest struś, jakiś leniwy, leżał.
Idziemy dalej jeszcze szlakiem, a potem, trzeba odbić w lewo, w leśną drogę.
Ładne łąki, z wyraźnym śladem pojazdów.
Ładne łąki, z wyraźnym śladem pojazdów.
Po co Alpy czy Dolomity 😉
😍
W między czasie, Kamcia pozuje.
Kącik kulinarny.
Rozkładam nasz obiad.
Posilamy się i sruu na dół.
Parę leśnych, ciasnych agrafek i wio przez las. Ekspresowe zejście marszobiegiem.
Czasowo wyliczono idealnie. Kama zdążyła do kościoła, a ja na grilla. Benzyny też nie zabrakło 😛
fot. Mati
Placki z cukinii.
Składniki:
- Cukinia
- Jajka
- Mąka (sól i pieprz)
- Śmietana
- Szczypior i czosnek
Ścieramy na tarce, bez obierania.
I teraz... dobrze nieco posolić i poczekać aż puści soki i odlać.
Myśmy robili na szybko i nie odcedziliśmy, dając potem więcej (za dużo) mąki. Wiec wyszło nam to... średnio 😜
Dodajemy 2-3 łyżki mąki, ząbek lub więcej (daliśmy 3!😈) czosnku, szczypior drobno skrojony i jajka, oraz 2 łyżki śmietany.
Mieszamy wszystko i ową "papkę" smażymy na oleju na patelni. Po ok 7 minut z każdej strony, na małym ogniu.
Na ręcznik papierowy, potem po łyżeczce śmietany i jeszcze trochę szczypioru.
I gotowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz