Hale nad Wojkową i Kráľova studňa
12.06.2022r.
Ha!
Udało mi się tanio, upolować drugą parę La sportiva Boulder X. Ktoś nie trafił z rozmiarem (trzeba brać rozmiar większy jak się normalnie nosi), nie mógł już odesłać do sklepu, więc... będą moje.
Wygodnie mi się w nich chodzi. A skały, trzymają jak głupie. Mam nadziej, że barwnik, nie będzie schodził tak jak z tych "ceglastych".
Kama się śmiała, że "stylistka Radziulka", powinna mieć swojego "stajla" 😉 i chodzić tak jak powyżej, w dwóch różnych 😆
Więc wyjście, będzie w nowych butkach.
Tylko gdzie. Mówię do Kamy, żeby ona wymyśliła. Ja zawsze wymyślam, może ona gdzieś chce, coś ma na uwadze. Nie daleko, bo rozrusznik w burakowozie niedomaga 😛
Myśli, myśli i wymyśliła. Że na tą wieżę i chatkę nad Wojkową, co jej kiedyś opowiadałem.
Ok, dobry pomysł. Dawno tam nie byłem, przez tą covidowe szaleństwo.
No ale trasę, to już ja musiałem obmyśleć.
Więc, idziemy dolinką przed Wojkową, potem odbijamy stromo do góry, aby wyjść na hale.
Oj, przypociliśmy tutaj 😡
Po tej stronie, owe hale, zarastają pojedynczymi drzewami.
A po drugiej, więcej otwartej przestrzeni.
Zbliżamy się do bacówki.
Z daleka usłyszałem poszczekiwanie. I od razu pomyślałem, że psy będą mocno nami zainteresowane.
A jak, najpierw banda czworga w postaci owczarków podhalańskich.
Jeden był dość nachalny. Zaczęliśmy się oddalać, od nich, jednakże ich ujadanie, zwołało, jeszcze takie małe czarne diabły!
Cały czas staramy się oddalać, a te nie odpuszczają.
Bo szliśmy niemal na wprost, małego stada, którego z tego miejsca nie było widać. Kamcia była przestraszona. Mi do śmiechu nie było, ale kijami odganiałem owych strażników owiec.
Na szczęście, łowcowy zainteresował się, o co ten jazgot. Wyszedł i uspokoił psy.
Owe Lucyfery!
fot. Kama
Ba! Nawet przy juhasie, jak Kama zbliżyła się i przykucnęła przy owcach, aby zrobić im fotkę, to się jeden zerwał i obszczekał. Jak z nim rozmawialiśmy, to nawet on, jak musi złapać np kulawe jagnię, to pies warknie na niego. No dobrze pilnują, za dobrze 😛 Jak się dowiedziałem jeszcze, z wilkami na razie spokój, ale podchodzą.
Pobajdurzyliśmy jeszcze trochę i juhas wrócił do swoich zajęć.
To jeszcze foteczka, ze Świętą Górą w tle.
Idziemy dalej szczytem tych rozległych łąk.
Jeden czorny diaboł, coś nam nie ufa i eskortuje aż do bacówki.
fot. Kama
Koło bacówki, jakieś czystsze te łowiecki.
Ta, jak wyprana w... Perwolu 😉
Jeszcze ujęcie na od lewej Pustą Wielką, Kotylniczy Wierch, Wielką Bukową i Jaworzynę Krynicką
Docieramy leśną drogą do żółtego szlaku. Ale, żeby nie schodzić do Wojkowej, idziemy kolejną drogą (a myślałem, że będzie dzikcowanie), aby w końcu trafić na pasmo graniczne.
Kolorowo.
Docieramy i... a gdzie wieża?! 😲
Jak się później dopytałem lokalsów, to rozebrali, bo groziła zawaleniu 😥
Tyle z niej zostało. Przynajmniej jest drewno na ognicho. O ile nie zaimpregnowane czymś.
Panorama spod wiaty.
Rozpalamy małe ogniseczko w kręgu i pieczemy białe kiełbasy.
fot. Kama
Ale smaży do słonka. I jeszcze to ognisko. Uciekam do cienia, gdzie jeszcze bije chłodek od lasu. Uff, ale tu fajnie.
Kama jest bardzo ciepłolubna, więc niech dba o ogień 😁
Jest wyżera!
fot. Kama
Pojedzeni, napojeni idziemy jeszcze do studni.
Kama tankuje wodę do swojej buteleczki z filtrem.
O, w końcu porządne stanowisko do rąbania.
Jaka wygoda😄
Fotele na zimę, pewnie chowają do środka, bo potrafi nawiać i ponad metr śniegu do tego przedsionka.
Warto zasięgnąć jezyków.
Lokalsi twierdzą, że wieżę mają odbudowywać, ale co i jak, to nikt nie wie, bo wszystko do okoła (ponoć grunt na którym stoi chata z utulnią, też!) wykupił jakiś Słowak. 11ha. Ma tu wypasać 600 krów! 😱 Wszystko będzie zasrane. Zresztą już pogrodzone 😕
Schodzimy do Wojkowej. Na stępnie drogą w dół, niemal do ostatnich domów. I łąkami do góry. Manewr taki, aby ominąć pieseczki 😜 a i też, tak, żeby nie iść asfalten "na około", do samochodu.
Coś tam Kamcia marudziła na te trawy, a jak był kawałek podmokłego terenu, to i mięsem rzuciła! 🙊
Ale doszliśmy do wozidła. Nawet odpalił. Jeszcze do "Wandy" na pyszne lody i dzień można zaliczyć do udanych 😃
Uważajcie na pasterskie psy. Bo to wilk, czy niedźwiedź, prędzej zejdzie wam z drogi, niż one.
Kącik kulinarny.
Młode ziemniaczki zapiekane w szynce dojrzewającej.
Składniki:
- Młode (małe) ziemniaczki
- Szynka dojrzewająca
- Sos pomidorowy
- Ser pikantny
Owijamy ziemniaczki szynką. Ja dla pewności, żeby nie spieprzyła z gruli, przebiłem wykałaczką.
Odrobinę oleju rzepakowego i zapiekam w otwartym naczyniu żaroodpornym, przez 25 minut.
Wyciągam, dodaję sos pomidorowy i pokrojony ser. I ponownie zapiekam 15 minut.
I gotowe!
Smakowite. Te ziemniaczki ekstra! Czy to już polskie?
Smacznego i pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz