Lysá Stráž 697m - Stráž 740m
Šarišský vrch 570 m
28.05.2022r.
Kolejna sobota z ładną pogodą.
Teraz, jest dla mnie optymalnie, bo źle znoszę upały.
Więc, może wydrapać się na takie trzy charakterystyczne górki, koło Veľký Šariš.
Charakterystyczne, bo szpiczaste piramidy górujące nad okolicą. No dobra, jedna jest jakby ścięta nożem, bo stoi tam zamek 😁 Są to powulkaniczne twory!
Plan jest obmyślony. Jedziemy!
Docieramy do wioski Záhradné.
Wjeżdżamy w drogę, najbliższą naszego pierwszego celu, Lysá Stráž 697m.
Słoiki zamiast kubeczka, no ale i tak zadbana.
Ojj, interesujący widoczek.
Piękna ta Słowacja. Kamcia foci, przy okazji ujęcie na nowy plecaczek od Gregory (Maya 22). Stylistka Radziulka dobrała pod kolor okularów 😎
Wspindranko.
I zoomik na Šarišský vrch.
Ooo i gdzieś tam hen w oddali, Tatry widać!
Schodzimy i idziemy w kierunku kolejnego szczytu.
I widoczek z tej ambony (strasznie dużo ich tutaj).
fot. Kama
Możecie się śmiać, że to tylko niecałe 700m, ale to podejście, naprawdę męczy. Wybitna góra.
Cudowne widoki stąd. Posiedział by tu dłużej i ognicho zrobił (taki był pierwotny plan), jednakże, lokalne towarzystwo z winem, zniechęciło Kamę. A jak jeden "siarczyście" beknął w naszym towarzystwie, to i ja zacząłem mieć pewne wątpliwości 😉 Jednakże, starali się być mili, bowiem winem chcieli poczęstować. Pewnie jak bym był sam, to bym się zintegrował z tymi dzikusami 😆😈
19(!) pionowych ujęć.
A w brzuszkach już burczy. Robimy postój na ławeczce.
Sponsorem odcinka jest pan Janusz, który uraczył nas taką, wędzoną polędwiczką od lokalnego producenta. Ahhh.
Mamy jeszcze tajna broń, ale to do pieczonej kiełby.
Palmy bukowe 😂
Ta mordercza "góreczka", na której byliśmy "przed chwilą".
O!
A cio tam w środku. Nie, nie zeszyt do wpisów, tylko dziennik meteorologiczny 😁
Dobra ta metoda meteorologiczna "na kamienia"😄
Zaczyna mocniej wiać, ale miejsce fajnie osłonięte. Kiełba dochodzi.
Przygotowania hehe.
Pikny jaszczur!
Mamy to!
Tu fajowe miejsce na ognicho. Ale idziemy jeszcze na szczyt.
Jest i betonowy przekaźnik.
Kama wpisuje nas do pamiątkowego zeszytu.
Powracamy do "stacji meteo".
Taki stąd widok.
I biwakujemy.
Gregory vs Osprey, a tak się przytulają 😉
Kiełba burger 😁
Najedzeni, schodzimy. Udajemy się łąkami, na skróty, do samochodu.
Jeszcze tylko przejść koło pszczółek 😲
To jeszcze pod zamek!
Wyjście, też na skróty (znów stromo!). Co będziemy iść głupią drogą.
Na szczęście brama otwarta. Nikogo nie ma.
Pozmieniało się od mojej ostatniej wizyty.
Weszliśmy więc za darmoszkę. I z łuku postrzelał.
Eee, że płatne? I dodatkowo na wieżę jeszcze 1E czyli razem 3E.
W sumie nie dużo, warto... ale... my już po godzinach zwiedzania.
Ja nie trafiłem w tarczę, przeleciało górą.
Wtem mówi:
"Patrz jaki hipopotam!".
Hmm, bardziej bym to smokiem nazwał, no ale, co to, piec jakiś?
No tak. Zapewne, jak słusznie zauważyła moja mądra główka, dużo dzieciaków tu przyjeżdża na "zamkowe warsztaty". Wypalają więc różności. Super! Może i "jej dzieciaki", kiedyś tu zawitają, bo nie daleko.
I obie Stráže.
Mapo-makieta z zamkami, tylko w okręgu (okres) Sarysz.
Ciekawa "rynna".
Niestety wieża zamknięta 😢 No zapłacił bym za to zwiedzanie, aż taki Janusz nie jestem 😜
Wisienką na torcie, była by jeszcze wieża widokowa nad Sabinovem. Skąd można zrobić ładne ujęcie, na wszystkie trzy górki, zdobyte tego dnia. Jednak już późni się robiło, trzeba uciekać do domciu.
Mięsko mieszamy z poszatkowaną drobno cebulą, przeciśniętym przez praskę czosnkiem i z przyprawami.
Ten zamek można określić tak:
"WOW ale tu fajnie!"
fot. Kama
Widoczek na Stráž.
Schodzimy.
Jeszcze jedno ujęcie...
Rzepaki o zachodzie słońca.
Kącik kulinarny.
Zapiekane mini papryczki z farszem mięsno-serowym.
Składniki:
- Małe papryczki (słodkie)
- Mięso mielone
- Cebula szalotka, czosnek
- Oliwki
- Ser gorgonzola
- Przyprawy (soli nie dodaję, bo ser jest słony) i olej smakowy
Trochę sera, do środka papryczki na spód, mięsny farsz, oliweczki i serek z wierzchu.
Zapiekamy w nasycaniu żaroodpornym.
Takie bardziej przypieczone wyszły, bo się zasiedziałem nad opisem hehe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz