wtorek, 7 lipca 2020




Jahňací štít 2230m n.p.m.
Doby Tatry.


Właśnie. Kolejna edycja Doby Tatry. Oczywiście Maćko się zapisał, a ja... ja na sępa ;)
Jedzie w Słowackie Taterki, gdzie? Jagnięcy Szczyt. Hmm, byłem, ale, taterki zawsze na + Jadę z nim! Werbuje jeszcze retro Józka :D

Docieramy na miejsce.  Na parkingu nie było już miejsca, trzeba było stawać przy drodze. Gdzie też było ciasno. Ale nie to jest najgorsze. Coolio nażarł się czegoś ze śmietnika czy cuś. Zrzygał się w bagażniku :(

Zaczynamy.
Adaptacja przyrody, jest niesamowita!

Człapiemy dalej. Dość dużo ludzi.
Szczyty w chmurach :(

Ciężko jest zrobić fotkę bez ludzia.

Już blisko chaty!
A całą drogę musiałem wysłuchiwać kazań księdza, jak by to było fajnie tutaj rowerem, a on kiedyś wyjechał i zjechał i blaa bla blaa. Maciek... ogarnij się ;)

Docieramy. Klimat, taki, niemal "dolomicki" ;)

He?! Nurkowanie? Może śmieci i pienundze łowili, hmm.

Łot tak artystycznie ;)

Niech ten aniołek, czuwa nad nami, bo cosik chmurzasto się robi.

Przerwa na szybki posiłek. Co wpieprza Józek, ano kiełbasę! Tylko narzekał, że jakaś inna i niezbyt dobra. Pewnie dlatego tak zamulał i pierdział jak pojebany :p

Coolio umarta. Biedaczek, ledwo lezie.
Mistrzyni drugiego planu najlepsza "Gdzie oni tego psa ciągną".

Łee, tylko 2,5h do góry, Pff.

Szybko nabieramy wysokości.

Hmm, cosik pochmurnie, ale ma to swój urok!

Ooo, parę promieni słońca przebiło się, oświetlając cześć tafli plesa :D

Upss, tam jest zło! I jeszcze śnieg!

Po paru puszczonych bąkach, Józek odżył.

Jest śnieg, jest zabawa!

Cóż za obuwie. Da się da! :P
Wesołek, z tego Czecha.

Jakby ten śnieg był bardziej zmrożony, to nie chciał bym się tu ślizgnąć ;)

I zaczyna się "ciekawiej".

Mina Józka wszystko mówi ;)
Nie bój się, nie będzie bolało, może troszkę na początku :D

Jedni radzą sobie lepiej, inni nieco gorzej.

Jest i krynicki alpinista :p

Gdzieś tu między tymi mini turniami jest szlak ;)
"Ciemność widzę, ciemność!"

Takie piękne widoki ze szczytu, iż najlepszym ujęciem jest fotka na ową "panoramę" z punktem wysokościowym :D

Zbiegam żwawo. Ksiądz czeka z synkiem, aby go podmienić i popilnować Coolia. Nie da rady na szczyt.
Łot i tak, artystycznie przy zejściu.

Noo nie, kolejki na łańcuchach. Ehhh...

Zasiadam i pilnuję Coolia.
Z utęsknieniem spoziera za Maciusiem.

Czekam i czekam. A Józka nie ma! Zaczynam się martwić. Sierota polazła w tych chmurach za jakimiś pizdusiami i... jak to określił "zapuścił się w niesprzyjający teren", na tyle, że obdarł nogę o skałę. Trochę mam wyrzuty sumienia, że nie lazłem spokojnie za nim. Przepraszam Józefie, to był przed ostatni raz ;)
Maćko dość szybko zalicza szczyt i wraca.
Schodzimy.

Coolio wyrywa panny ;)
A ten jęzor śniegowy, noo noo, robi wrażenie (a to przecie lipiec).

Co tu się odjebało!@#?
Gostek sosie idzie, a tu nagle fik, przewraca się i zaczyna się turlać na dół. Dziewucha się za nim rzuciła.

A tam jakieś łażenie po szlakach, to jest zabawa. Obsrałbym się wielokrotnie ;)
Kto widzi ludziki na ścianie.

WOW! Te kolorki!

Niestety kolejka w chacie była taka, że musieliśmy zrezygnować z jadła i napitku :(
Lecim... nie, człapiem, na dół. Coolio ma stan "low battery" :(

To może tak?
Tylko nie wiem, kto tu gorzej wygląda, Cooli czy Józek :p

A może tak?
Józek na chwile odżył, jak zobaczył tą Czeszkę ;)

Jeszcze ujecie na mini potoczek w lesie.

Docieramy do księdzowej karocy. Jesteśmy uratowani.
W planach było jeszcze oglądanie starych samochodów na zlocie, ale, mamy słaby czas więc nici z tego. Nie było już ani jednego :(
To klapen dupen w...

Tak, tak, Humno, sławna knajpa z cadillac_kiem i ratrakiem w środku.

A cóż to za zmiętoszona minka?!
"Misie nie chcę"?
Nie no, piwa mi się chce! :D

I tak to kończymy tą wyprawę.
Drogę do domu przespałem. Byłem nieco zmiętoszony po piątkowych baletach. Trzeba było choć co, odespać :p


Kącik kulinarny.

Lubię wędzoną makrelę. To coś w "morski deseń" ;)

Składniki:
- Wędzona makrela
- Oliwki (czarne i zielone) - mile widzane były by kapary, ale nie miałem i nie chciało mi się iść do sklepu :p
- Ser sałatkowy
- Papryczki chilli
- Makaron "Pełne ziarno"

Siup na patelnie, potem do tego ugotowany makaron. Na sam koniec ser skrojony w kostkę.
Zamiast sosu, "obficie" oliwa z oliwek.


I gitowe!

Smacznego i pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz