wtorek, 15 maja 2018



Rajd Doliną Dunajca
01.05.2018r.


Długi weekend majowy w kratkę, trochę wolnego trochę pracy :p
Jakieś parodniowe wyjazdy w dzicz z namiotem odpadły, więc trzeba było wyszukać coś innego. Googlowałem i wygrzebałem owy rajd. Myślę sobie, czemu nie, przecie to w końcu rajd, to i będą jakieś spaślaczki i dziadki czy dzieci, nie będę ostatni ;) Zreszą, rywalizacja tylko na segmentach (Hiczkok złapał haczyk :D ). Będzie gdzie kolarkę przetestować. Trasa trochę mnie martwiła. Nie w kij dmuchał!
93km i ponad 1500m przewyższeń! Fiuu fiuu.


Dobra. Jedziem. Maćka długo nie musiałem namawiać o usłyszał o segmentach :p a i Wojtek się skusił :)

"Gdy poranne wstają zorze".
Dość wcześnie się umawiamy. Trzeba popakować maszyny, znaleźć miejsce parkingowe na miejscu i odebrać pakiety startowe.

Moja maszyna ląduje w bagażniku. Ma najbezpieczniej.

Przełaj Maćka, na dach! Zresztą ta krowa i tak by nie wlazła do bagażnika :p

Rower na którym startował Wojtek, pożyczony od Adama. 

Nie, nie, nikt nie ma zamiaru robić tej trasy na fullu :D
Ot, ten "lewy" rower jedzie z nami, aby przekazać go w Krościenku Tomkowi z iSport na serwis.

Docieramy, miejsc parkingowych jest jeszcze dużo.
Odbieramy pakiety startowe i szykujemy maszyny.
Mój ścigacz :)

Jest uśmiech na twarzy, najważniejsze.

Jest i głupawka, też dobrze ;)

Wojtek z Maćkiem dostali stroje i startująw barwach iSport.
Ludziska się szykują. Dawali w pakietach fajne naklejeczki z profilem trasy, zaznaczonymi skrętami i bufetem.


Jest i herszt bandy iSportowców.

Jest i Piotr, zwany przeze mnie dalej "dziadkiem" ;) Tak, objechał mnie :p
Przykleiłem się do niego, czy tam on do mnie i pod Przełęcz Knurowską jechaliśmy wspólnie, gaworząc sobie. Sympatyczny jegomość. Pozdrawiam!

Podczas rajdu, jest normalny ruch uliczny (tylko w paru miejscach zatrzymywali na chwilę).
Peleton dzieli się na grupki, jest i obstawa policyjna :D

Dobra, pędzimy!
Fajne ujęcie.



Ha, jestem i ja!
Cóż za piękna aerodynamiczna sylwetka :p

Czyż nie piękne widoki. Aż chciało by się zatrzymać i podziwiać.




Wojtek strategicznie, na kole. 



Cóż za profesjonalna zjazdowa pozycja Tomasza!


Mnie to większość na podjazdach uciekała, za to na zjazdach ich dochodziłem. Masa niesie :D Dużo jechałem sam nie mogąc załapać się odpowiedniej mi kondycyjnie grupki.

Było też sporo "kolażystkek" ;) 
Panią wybrałem do relacji bo... też jechała na Willier Triestina :D


Dajesz, dajesz! Ciśnij!


Nie powiem, te ściany przed bufetem mnie zmiażdżyły. Jeszcze jakbym miał większą kasetę z tylca, to może bym przeszedł to mniej boleśnie i wytaszczył na młynku moją tłustą dupę :p

Końcówka, z Łącka do Krościenka, to była walka o przeżycie. Straszny wiatr i skurcze. Dzięki Wojtek za holowanie!
Siadłem mu na kole i doholował mnie w tunelu do mety. Gdyby nie on, to chyba położył bym się w fosie przy drodze i zadzwonił po karetkę ;)



Górole piknie grają. Hej!

Zostaw te kabanosy! Nie żryj tyle bo będziesz wyglądał jak ja! :p 

Każdy startujący miał talon na jedzonko w Karczmie nad Dunajcem.
Bardzo kolarskie jedzonko: Schabowy, frytki i surówki :D
Mnie tam się podobało, bo porcja była zacna a i smakowo jak najbardziej ok. Zdjęcia nie ma, bo byłem tak głodny, ze pochłonąłem to od razu :p
Pani z obsługi rajdu, zostało jeszcze sporo kabanosów, to jeszcze zachapałem całą garść.
Na koniec poszliśmy jeszcze na losowanie nagród. Ja to jednak mam super nie farta. Padło 52, padło 54, ale 53 oczywiście nie! :(

Późno się robi, spływają ostatni flisacy.

Wpadam jeszcze na "chwilkę" do Wojtka. Gadu, gadu z Adamem, opowieści z trasy i tak nam flaszka pękła ;)

Każdy dostał koszulkę, bardzo ładna i dyplom :D

Rajd świetny. Niesamowita atmosfera. Trasa trudna, ale widokowo zachwycała. A i było się gdzie poważnie zmęczyć.

Do zobaczenia za rok!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz