CYKLOKARPATY
Wierchomla
12.05.2018r.
+
After Party u Pykusia ;)
Dałem się namówić na start w Wierchomli, z cyklu Cyklokarpaty. Dziękuję Tomkowi, za możliwość startu z temu iSport. Nie wystartowałem w teamowych barwach, trochę późni się obudziłem, zresztą uszyć coś na mnie, to nie lada wyzwanie hehe ;)
Zebrał się mocny skład! Jedziemy na dwa samochody.
Startują:
Hiczkok, Wojtek ble ble ;) , Ja, Adam, Jurek.
Z Maćkiem docieramy pierwsi. Robimy rekonesans i odbieramy pakiety startowe, zakup żelków i takie tam.
Przygotowanie maszyn.
Mój ambitny plan. Trasa Hobby :D
Niech was to całkiem nie zmyli. Co widać po przewyższeniach, naprawdę nie była to trasa dla typowo niedzielnych rowerzystów!
Link do trasy:
https://www.bikemap.net/en/r/4174077/
Dojeżdża Adam z resztą ekipy.
Prawilna naklejka na aucie :D
Dobra żona zawsze pomoże.
Wojtuś.
Pani fotograf strzela zdjęcie z przyczajki.
W rytm Arki Noego.
"Taki duży, taki chudy kolażem może być! Taki mały, taki gruby, kolażem może być" ;)
"Taki duży, taki chudy kolażem może być! Taki mały, taki gruby, kolażem może być" ;)
To mój pierwszy start w tym roku w Cyklokarpatach. Ląduję w ósmym, ostatnim sektorze. Z dziećmi i dziadkami. Co i tak większość z nich mnie objeżdża :p
Dobra, koniec srania po krzakach, ruszamy!
Jest Hiczkok!
Jest i Wojtek!
Adam ciśnie!
Ja jadę sobie spokojnie, głęboko oddychając, co by się nie wypalić na początku. Czeka nas ładne parę kilometrów podjazdu na bacówkę.
A ten cwaniaczek Jurek, na kole mi siedzi ;)
Akuku.
Z drogi śledzie, Hiczkok jedzie!
I taki pyrtek był!
Z tego co się orientuje, też mnie objechał :p
Mnie na bacówce nie ufocili bo pojechałem załyczyć do bufetu :p
I fotki z downhill_owej trasy, zjazd do Wierchomli.
Ni chuja nie będę prowadzić, choć już skurcze łapały.
Jurek też walczył ze skurczami, ale dał rady!
Trochę błotka się przylepiło ;)
Duża kolejka na myjkach. Jurek ląduje w rzece ze szczotą. Idę w jego ślady :)
Finito. Świeci się jak psu jajca!
Idziemy na ciepły posiłek i piwerko.
Jurek kontempluje. Ale właśnie, czy faktycznie rozmyśla, czy pluje kątem na piwo. No nie było zbyt smaczne :p
Nie będziem tego ścierwa pić! Zapraszam do Hotelu.
Nie ma to jak stuknąć się pucharkiem, przedniego (no dobra, dla piwnych neofitów - jak z pasty- może nic wielkiego ;) ) belgijskiego pszeniczniaka z Jurkiem.
Zdobył drugie miejsce w swojej kategorii wiekowej!
Ciekawy drewniany :D medal.
Jam ci jest. Noo dobra, nieco obciach, nie ma się czym chwalić.
Powinni zrobić kategorie wagowe hehe.
Rada starszych ;)
Koniec tego burżuazyjnego pijaństwa (jedno takie piwko to 12zł :p). Jedziemy na Kráľova studňa. Ma tam być ognicho, taki rozruch przed Krynickim Rajdem Rowerowym.
Jednak, jak docieramy, ekipa już się zbiera. Podążamy za nimi na włości jaśnie państwa Pyka, herbu klucz samochodowy :D
P.s.
Coś tam majstrują na Studni.
Siakąś kostkę będą robić (fee), czy budować murowany domek?!
Na rozruch.
Jest kotek, właśnie, gdzie jest kotek? :p
Jak bum cyk cyk nic mu nie zrobiłem, Mam swojego. To zły Arturro!
Się zaczyna!
Sławcio, widać, trenuje ostro :D
W dwojaki sposób ;)
Ło kuruca, ale mixy :D
Czarna porzeczka rządzi!
Włączyło się gastro.
Kiełbaska, wprawdzie nie z ognicha czy nawet grilla, ale naprawdę zajebiście zrobiona!
Sowa uznania dla dziewuch!
A i pani domu, uraczyła nas zacnymi rydzykami.
Ojj, dobre to było!
Gadu, gadu...
Tak, tak, wszyscy zdrowi?
I jest nasz zawodnik nr 1 w... spijaniu wody spod ogórków :D
Chillout ;)
Takie tam rozmowy ;)
Ekhmm.
Uwożoj! Bo dostaniesz kluczem ;)
Może na tym zdjęciu zakończmy relację :p
Było superowo!
Podziękowania jeszcze raz dla Tomka z iSport, wszystkim obecnym na starcie i mecie, oraz goszczących nas włodarzy posiadłości na Krótkiej.
Biedny kotecek :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz