sobota, 22 czerwca 2024

 


Zalipie

26.05.2024



Nie samymi górami człowiek żyje 😉

Od dłuższego czasu miałem na uwadze tą kolorową wioskę. Ale zawsze wygrywały górki, a tam, no nie po drodze i to jeszcze 120km od Krynicy.

Jednak, urodził się plan, aby na dzień matki, zabrać tam "mamusię" 😁

No co? Nie ma śmiacia. Muszę być dla niej dobry, bo robi pyszne obiadki 😉


Zajeżdżamy.

Parkujemy przy "Dom malarek".


Sala w środku.

A na zewnątrz tak 😀


Najbardziej kolorowa i znana (na wszystkich magnesach/poczówkach) chatka.


Mamusia i córusia.

Z tą kawą, to niezła "cebula".

Dobra brytfanka, Józek pewnie by przygarnął 😉


Kolorowe ule.

I ujęcie z drzewkiem.

Można poprosić o mapkę, na której zaznaczone są, co kiekawsze miejscówki. Małe kółeczko (zielone), można spokojnie zrobić pieszo spacerkiem. Większą trasę, polecił bym robić na rowerze. Każdy da radę, bo płasko tam jak na stole.

Kolejne chatki...


Można wspomóc. Jak już chata stoi i ludzie oglądają (przynajmniej wykoszone wokół chatki).

Nawet kury, mają takie kolorowe wybiegi 😜

Różności na obejściach przy domowych.



Piękna pogoda, zboże rośnie jak szalone.

Sezon na truskawki, też w pełni.

Miód z kotów?!🙀

Stara kuźnia.

W Domie malarek, pytałem, czy w okolicy jest jakiś obiekt restauracyjny, czy można coś, gdzieś zjeść. Otrzymałem odpowiedź, że NIE.
A w takim podwórzu, jest strefa gastro 😉  Nie jest zaznaczona na mapce, więc pewnie nie posmarowali w gminie 😜
Hamburgery, stripsy z frytkami, nugetsy i... cola w szklanych butelka! Widać, kolejny ciekawy interes, bo tą colę jak i inne napoje, wożą z Niemiec.
Jedzonko, no takie gotowce z marketu zrobione na świeżo (no usmażone). Dało się zjeść, porcje ok.

Człapiemy dalej...

Tutaj zwiedzanie, było niby płatne (pewnie można do środka wejść). My na szybko rzuciliśmy okiem, bo panie już zamykały to obejście.



Chyba najstarsza z kolorowych chatek.

Nawet przydrożny krzyż, jest kwieciście kolorowy.

Kukurydza się suszy.

Ładna stajenka, kaczki pewnie się cieszą.


Ciepełko było. Baki miał już dość.

Kościół też warto zwiedzić.
Był po drodze, ale akurat msza, więc jeszcze na koniec zajeżdżamy pod niego.

Ołtarz może nie robi efektu wow, ale zakamarki...




I przepiękna chrzcielnica.

Ciekawa to wioska. Warto przyjechać, na jakąś leniwą niedzielę 😉

Pomysł z rowerkami i objazdem dalszych chatek, jest kuszący, więc polecam przemyśleć.



Kącik kulinarny


Carpaccio z buraczków - dwie wersje z różnym serem.


Składniki:

- Buraczki gotowane

- Rukola

- Roladka kozia pleśniowa lub parmezan

- Orzechy włoskie


Ważny jest tu sos, który robi robotę, a jest bardzo prosty.

- 3 łyżki oliwy extra vergine

- 1 łyżka miodu

- 1 łyżka soku z cytryny

- 1/2 łyżeczki musztardy

- sól, pieprz

Dobrze rozmieszać, aby miód wymieszał się równomiernie.


Przygotowanie szybkie i proste.
Buraczki kroimy dość cienko, w plastry. Układamy na talerzu, wraz z również nie grubo pokrojoną, roladką lub cienko pokrojonym parmezanem (Mały myk. Aby pokroić cieniutko, w płatki, użyjcie obieraczki/skrobaczki do ziemniaków 😁). Posypujemy rukolą, dodajemy orzechów, uprzednio podpieczonych (bez tłuszczu) na patelni (ja lubię mocniej podpieczone). Całość polewamy przygotowanym wcześniej sosem.
Pychotka!

Mnie bardzo smakuje z tą kozią roladką. Mega! Kamie śmierdzi kozą 😝 więc woli z parmezanem.
Dla każdego coś dobrego.

Smacznego i pozdrawiam.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz