Veterný vrch 1111 m n.p.m.
20.05.2023r.
Pogoda na ten dzień, miała nie być idealna. Przynajmniej w drugiej jego części.
Co by tu wykombinować, w miarę blisko a ciekawego. Hmm... długo jeżdżę palcem po mapie, czy też kursorem 😜
A może by tak na Veterný vrch?
Wprawdzie byłem i to rowerem...
no ale możemy podejść od Rużbachów, a i dalej jest jakaś skałka i jaskinia.
Tak też zrobimy!
Noo, start mamy trochę późny, ale cóż. Idziemy.
Drzewo wyrastające ze skały 😉
Jakoś tak parno, jak na burze. Człapiemy powolutku.
Tatry ledwo widoczne spod chmur.
Widoczki spomiędzy drzew.
I widać już szczyt, wraz z chatką pod nim.
Misia widzę w tym drzewie
fot. Kama
I docieramy do chatki "Borsuka". Obok jest wiatka, którą lokalsi remontowali, ochoczo działając przy piwku. Hmm, można było zagadać, może by odsprzedali jedno, albo dwa 😉
Tuż obok, taki klimatyczny górski wychodek 😁
Coraz bliżej szczytu, ciekawsze i szersze widoki.
Trzy Korony.
W oddali Gorce.
fot. Kama
Cosik ciemniej się zrobiło, pstryk fotka, ognicha i przekąsek, bo pod słońce.
Kruca, jakaś dziwna ta kiełbasa. Wytapiają się z niej jakieś "gluty". Tłuszcz? Ale tyle i taki lepki? Niby kiełba od Kmaka. Po rozkrojeniu... Kama twierdzi, żę to musiała być kiełbasa z serem. Ja... wolę nic nie twierdzić...
Właśnie, ciemniej, nie znaczy, że lepiej, może tylko czasem do zdjęć 😉.
Idzie zło!😈
Zaczyna kropić. Uciekamy!
Tuż przed chatką, przestaje padać. Zastanawiam się, czy nie wrócić i iść dalej, tak jak był plan, w kierunku skałek i małej jaskini.
No ale mamy już 16, ciemne chmury krążą... no dobra, wracamy szybciej tym samym. Ale... ciągle mnie kusiło 😛
W drodze powrotnej, zauważa się inne rzeczy.
Robaczek sobie pływa 😜
Drobno posiekaną cebulę, dodać do miąższu, tak samo suszone pomidory.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz