Ďumbier 2043m n.p.m.
02.03.2023r.
Ha!
I zebrała się ekipa na atak, na Dumbier, od południowej strony.
Nie dość, że nie byłem w ogóle (nawet w lecie) na Dumberze, to jeszcze od tej strony (powiedzmy, Brezna), nie podchodziłem na Chopok/Dumbier, czy ogólnie to pasmo.
Zaś trzeba wcześnieee wstać.
Docieramy na parking
Przebieranko. "Włoszczyzna" króluje. Maciuś nowe buty Scarpa, Józek w La Sportiva.
Rzozek wietrzy syry 🙊
A tak na prawdę, to dzień wcześniej była na Jawo i obtarły go buty. Klei wszystko co ma na obolałą stopę.
Ruszamy.
Jest mroźno. O ile, stopy mni nawet nie zmarzły, tak dłonie, w cienkich rękawiczkach, musiałem chować do kieszeni, aby złapały temperaturę na podejściu.
Zaczynamy podejście. Oni się "foczą" ja idę. I tak dogonią.
Pierwsze widoczki...
Południowy stok Chopoka, w promieniach wschodzącego słońca 😍
Za odbiciem do Jaskyňa mŕtvych netopierov robi sięstromiej i jest oblodzone.
Hiczkok zakłada harszle, a ja raki. Chciałem sprawdzić, jak automaty będą się spisywały na tych butach.
Ehh, ciężko się idzie. W dodatku, raczej za mocno siedzą na bucie i z tyłu, na achillesie, czuję zapięcie automatu.
fot. Rzozef
Jest! Wypełzliśmy z cienia.
Na prawo Dumbier, choć samego szczytu nie widać, a dalej grań, wzdłuż której mamy podążać.
Za nami, szedł jeszcze Słowak, też w rakach.
Docieramy do schroniska Schronisko Štefánika.
No co, należy uzupełniać płyny, w miarę utraty.
Do kolejnego wodopoju, kawał drogi!
Siedzimy tylko chwilkę i ruszamy dalej.
Trochę tego śniegu nasypało.
Oj, oj, ja się jeszcze policzę z tą górą 😈
No jest ściana!
Zimowe podejście, jest tak na wprost. Letni szlak, trawersuje od lewej.
Sama trasa bardzo dobrze oznaczona tyczkami.
Wcale tak nie stroma. Tzn, spokojnie można iść w raczkach, lub nawet bez.
Troszkę śmiesznie wyglądam, w tym moim ciężkim buciorze z rakami, mozolnie idąc, gdzie wyprzedzają mnie dziewuszki w butach, takich raczej "jesiennych", bez niczego. A ja nawet czekan zabrałem, jakby lody miały czy cuś 😜
Nawisy tuż przed szczytem.
I jeszcze ujęcie na schronisko, spod samego szczytu.
Jest i on!
Ďumbier - najwyższy szczyt w Nízke Tatry.
I rozległa panoramka z niego.
Wyżej oblodzony krzyż, a tu obelisk.
Rzut obiektywem na Diablaka 😈
Doczłapałem w tych rakach, ale nie było to miłe doświadczenie.
Na dalszą drogę, założyłem raczki.
To jeszcze zoomik na Vysoké Tatry z charakterystycznym i wyeksponowanym od tej strony Kriváň
I jeszcze w kierunku choczańskich z Veľký Choč.
Człapię dalej.
Trzon skiturowy, pojechał w dal...
Zdjęcie w tył. W oddali
Ďumbier.
Ojj, ojj. Jeszcze kawał drogi.
Śnieg zaczyna być kaszowaty, zapadam się coraz częściej.
Dziewiczy narciarski ślad.
Skiturowcy....
Widok na Krúpova hoľa i bardziej strome podejście na
Ďumbier od północnej strony.
Kolejne nawisy...
I jeszcze tak ciekawie oszronione skałki.
O! A Ci już się rozgościli i pozamawiali.
Ale bym się piwka napił.
Mój prawie, że najlepszy przyjaciel Rzozef, kupił dwa i ofiarował jedno!
Ahhh...
P,s
Już wiecie, skąd się biorą małe Piżmoczki.
Rodzi je tata Piżmok 😆
fot. Rzozef
Ekipa na wypasie.
W końcu przydał się czekan. Aby podeprzeć plecak, co by się nie sturlikał 😂
Maciuś wcina te... noo... takie buły z sosem borówkowym.
Wygrzewamy mordki do słońca.
Takie widoczki.
I przy zejściu, widok na prawie całą naszą traskę.
Skiturowe kamraty, oczywiście szybciej były na dole. Ale potem gdzieś odjechali samochodem i czekałem na nich chwilę.
W międzyczasie.
Hiczkok wymyślił jeszcze, aby pochlapać się Kalamenach.
Odgrzybianie w siarze 😜
Kapitalny wyjazd. A i z Rzozkiem fajnie było pogadać (dawno go nie widziałem), o jego karierze w Norwegii.
Dzięki chłopaki za wyjazd i fajną traskę ( w sumie sam wymyśliłem 😛).
Kącik kulinanry
A'la, czyszczenie lodówki.
Miałem otwartą puszkę z tuńczykiem, miałem pieczarki. Ba, nawet wyszukałem, ze są na to jakieś przepisy.
Czyli... pieczarki nadziewane tuńczykiem w sosie madziarów. Zapiekane z serem
Składniki:
- Pieczarki - duże.
- Tuńczyk - najlepiej w sosie własnym, ale ten w oleju po odsączeniu, też się nada.
- Ser - preferuję długo dojrzewający - niestety na szybko, dorwałem tylko trzymiesięcznego bursztyna.
- Sos - faktycznie jest coś takiego (z gotowców) jak sos madziarów. Ja podkręciłem sos węgierski ostrą papryką i tymiankiem.
- Cebula.
- Sól, pieprzu po ostrej papryce, już nie trzeba 😛 i świeży tymianek.
Pieczarkom urywamy nóżki i nieco wydrążamy w środku łyżeczką. Drobno posiekaną cebulę podsmażamy na maśle.
Dodajemy tuńczyka i sos wraz z posiekanym tymiankiem.
Na wierzch, starty ser i do piekarnika na 20minut przy 180C
Pozdrawiam i smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz