Brzanka 534m n.p.m
+
Biecz
18.08.2020r
Urlop cz2.
Pogoda mocno niepewna. Tatry trzeba odpuścić. Myślę, myślę i ... no przecie odpuściłem zlot "ekipy od chatek" w wiosce indiańskiej Darka. Odmałpowałem od nich, pojedziemy na Brzankę i do wiski indiańskiej ( https://www.wapiti.pl ), odwiedzić jej wodza, Darka :D
Docieramy na przełączkę za wioską Żurowa.
Dzwonię do wodza. Uuu, rozczarowanie. Wybrał się na kajaki. No cóż, nawiedzę jego wioskę, innym razem.
Zostawiamy samochód i w las.
Śmigał by tu na rowerku :D
"Ciekawa formacja skalna zbudowana jest z piaskowca. Jest to lokalna atrakcja turystyczna, schody jak i siedziska zostały wykonane na zlecenie dworu w Ryglicach. Hrabina Stefania Szczepańska bardzo lubiła oglądać panoramę swoich włości właśnie z tego miejsca. Bez drzew porastających obecnie zbocze widok musiał być zapierający."
Fajowe!
Ktoś szykuje się na atak zombi?
Jest, docieramy!
No kurwa mać! Jak nie jakiś "dzień wewnętrzny", to bacówka całkiem zamknięta (otwarta tylko weekendowo i to w określonych godzinach!).
Noo nie!
Tatr niestety nie było widać, pogoda, mocno, taka se ;)
Wracamy do wozidła.
Ludzie (tym bardziej w górach) nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać!
No tak, wioski indiańskiej nie odwiedziliśmy, bacówka zamknięta, trasa, licha. Co by tu zdziałać jeszcze, tym bardziej, iż pogoda nie zachęca. Może Biecz? Czemu nie :D
Odpalam klekota i jadymy!Jest i ratusz z wieżą. Trochę pada :(
W brzuszkach burczy. Ponoć tu jest "ciekawie".
Nioo nioo...
I piwka regionalne mają, see see.
Kama zamówiła połowę porcji placka z gulaszem i zestawem sałatek. Dobre to było.
Ja trafiłem gorzej. Uwidziała mi się pierś z kuraka w sosie z suszonymi pomidorami i... czymś tam jeszcze :p Było to średnie, a frytki, tak, miałem ochotę na frytki, wręcz niedobre :p
Pojedzeni, idziemy zwiedzać.
To na początek wieża.
Ładne to miasteczko!
Schodzimy i teraz... tyle się nasłuchałem za gówniaka, o "szkole katów" w Bieczu. Zawsze, jak przejeżdżaliśmy przez Biecz, (a często jeździliśmy do wujka do Jasła), to chciałem zobaczyć te katowskie miejsce. I w końcu spełniłem marzenie z dzieciństwa.
Ekhmm, płacimy wstęp 4zł(?).
Włazimy i... eee, gdzie to się idzie. No, już nigdzie, to koniec. Łot kliktka 4x4m, loszek w podłodze i...
Łoo, stary dzwon, drugi co do wieku w Polsce. Niestetu popsuli go. Musieli nieźle napier...niczać ;)
Kolegiata Bożego Ciała.
Niestety zamknięta, a szkoda, bo środek jest piękny!
fot. ukradzione z neta :p
I jeszcze ujęcie z wieżą w tle.
A to ci niespodzianka, ten sam pan, co w poprzednim. Teleportował się? ;)
Robi nam rabat, bo dopiero teraz poinformowano nas, iż można kupić taniej, jeden "karnet" na wszystkie muzea. Aha, super :p
Łot i koniec tego zwiedzania. Zaspokoiłem mą ciekawość z czasów dzieciństwa. Kat... rozczarował :p
Jednak sam wyjazd, jak i reszta zabytków, bardzo na plus. A i parę tych regionalnych piwek kupiłem, ha!
Kącik kulinarny.
Kaszotto Łowicza podkecone sosem z prawdziwków.
Składniki:
- Owo koaszotto (kasza gryczana, warzywa - seler naciowy, cebula, por, marchew + przecier z ogórka kiszonego i podgrzybek suszony 0,6% :D ).
- Prawdziwki - oj jak dobrze mieć dobre duszyczki, co grzybkami poratują. Dzięki, dobra duszyczko :D
Mimo wszystko, smacznego i pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz