Jaworzyńskie włóczenie
+
adopcja psiaka z krynickiego schroniska
07.05.2020
Hoł!
Tak jakoś wyszło, iż w czwartek miałem wolne.
Pogoda nie rozpieszcza, ale coś by zdziałał.
Zacznę mało optymistycznie. Ponarzekać sobie, dobra sprawa, od razu człowiekowi lepiej ;)
Wybrałem się, do schowka w serwerowni, po "małe co nieco" :p
Po drodze, zahaczyłem o warzywniak.
Kalafior, rzodkiewka 2x, pomidory i koszyk kiwi... 25zł!
He? Wszystko drożeje :(
Dobra, ponarzekałem sobie. A na poprawę humoru ;) "tylicki bimber". Czasem coś ciekawego wpadnie od lokalnych "Panoramiksów" :D przy instalacji internetów.
Przelane do piersióweczki. O tak, goszczą w niej trunki, idealnie pasujące do grafiki hehe.
W drogę...
O i wiewiór na drzewie się chowa.
Podejście nartostradą, a tam sarny. Niestety, dość szybko skapnęły się, że Piżmok nadciąga i uciekły.
Szkoda, że jakiegoś teleobiektywu nie mam. Bo przez ładne kilkanaście sekund stały i gapiły się na mnie (szedłem pod wiatr, więc tyle co mogły mnie usłyszeć, czy wypatrzeć).
Przed Diabelskim Kamieniem - bajzlowisko. Dwa buki leżą powalone.
Pyk cyk, na miejsce z czosnkiem niedźwiedzim.
Zerwałem odrobinę do gotowania w terenie i trochę na handel na schronisku ;)
Stanowisko gotowe.
Wiejskie jajca 3x, pieczarki brunatne, trochę masła i owego czosnku.
Do tego napar z imbirem, cytryną i miodem.
Pieczarki nieco podpiekam z czosnkiem.
Dorzucam jajca i obiad gotowy :D
Szybkie jedzonko i trzeba uciekać. Mimo, że przebrałem się w suchą koszulkę, to jakoś się wychłodziłem podczas tego zbierania i gotowania.
Dalej przez szczyt (zero widoków na Taterki) i na schron.
A tak tutaj trochę na dzikca, ileż można chodzić szlakami :p
To jest nader ciekawe. Czy te chabazie rosły i przebiły hubę, czy huba je obrosła?
Tak czy inaczej, ciekawie to wyglądało, ot taki domek/karmnik dla ptaszków ;)
- Panie Piżmok, proszę mnie tu polać! ;)
Niezawodny Hektor.
Ale kruca zimno. I "piździ jak w kieleckim" ;)
Dobrze, że miałem termos i coś na rozgrzanie. Piwa odmówiłem.
W drodze na dół, Lackowa i Busov.
A mówią, że w Warszawie jest tłoczno ;)
Cóż to za ptasiory?! Jakieś "jaszczomby" czy co?!
Nie, to tylko wrony, ale jakieś, takie wypasione.
Od razu przypomniał mi się film, co za gówniaka się oglądało, klasyk, "Ptaki" Hitchcocka. Aż mnie ciarki przeleciały ;)
Ojj, będzie tu trochę poziomek :D
Kiciusie w polu.
Idę na działkę, do staruszka.
Uwidziało się mu, kupić pieska. A po co ma kupować, przecież można przytulić schroniskowego.
Za mą namową, pojechał i upatrzył sobie jednego.
Po drodze spotykam Jurka.
Ha, witaj brachu, to, po jednym! :D
I owy piesek, tzn suczka.
Z nowym panciem :)
Ma jedzonko, dużo pije na razie. Jest i leże, ale upodobała sobie fotel (trzeba będzie jakiś pokrowiec kupić, bo ojciec nie ma zamiaru gonić ją z tego miejsca).
Fajny psiak, na razie, grzeczny i mało szczeka :)
A wisienką na torcie owego dnia, jest ognisko.
Wiele nie trzeba, dwa pustaki, trochę drewna i "krata" (nie, nie krata piwa ;) ).
Jednak wieczorem, zrobiło się mega zimno. Przenikliwy chłód pomieszany z wilgocią, bryy.
Ale fajnie było sobie pogadać przy ogniu.
Kącik kulinarny
Makaron z pesto z czosnku, wiadomo jakiego hehe, z dodatkami.
Składniki:
- Makaron (co kto lubi, ja użyłem świderki)
- Pestki dyni
- Orzechy włoskie
- Ser pleśniowy
- Oliwa z oliwek
- Pesto z czosnku niedźwiedziego (takie na wypasie, z parmezanem i orzeszkami - dzięki Iza!).
Pestki dyni i orzechy prażymy na patelni (bez tłuszczu!).
Cienko pokrojony ser pleśniowy, kładziemy na świeżo ugotowanym makaronie. Posyspujemy pestkami i orzechami, dodajemy pesto. Na koniec skrapiamy oliwą.
I gotowe!
Szybkie, smakowite danie.
Smacznego i pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz