środa, 16 października 2019



Bacowanie na Parchowatce
12-13.10.2019r.


I nadszedł czas, kolejnego bacowania z "ekipą", na hali u Zbyszka.
Tym razem nie pomyliłem miejsc ;)

Ekipa standardowo atakuje od strony Łomnicy.
Tego dani jest cudna pogoda. Takie mają widoki przy podejściu.
fot. Sebastian 

I szersza perspektywa.
fot. Sebastian

Oni męczą się z plecorami, a ja tym atakuję na rowerze od strony Jawo. Chwilka przerwy na schronisku na Jaworzynie.
Aby było na bacowaniu weselej, postanowiłem zabrać moje "imprezowe nakrycie głowy" :D
fot. Łukasz

Dzwonię do ekipy... co oni już są na miejscu. Upss. Opóźnienie mam! Ale Hektorek tak bardzo prosił, aby iść z nim na spacer. A załogo schroniska ma urwanie łba. Oblężenie turystów! Lutuję się nad psiakiem i idziemy na szybki spacer pod Ski Stop.

Odpalam pojazd i lecę. Uwielbiam jesień!

Tymczasem piechurzy, wzbudzają nie małe zainteresowanie wśród okolicznej fauny.
-Paczajta, gdzie te głupie człowieki idą?!
fot. Sebastian 

Niezawodny sprzęt górski ;)
Ale to nie Zbyszkowy. Byli u Zbycha, zapraszali go na halę, na ognicho i kielonka. Niestety miał remont łazienki :( Oby następnym razem!
fot. Sebastian 

Tutaj dużo ludzi myliło szlak.
fot. Sebastian 

Jest ekipa. W tym trójka, z którą jeszcze nie miałem przyjemności.
fot. Sebastian 

Bacówka stoi. A jakże. I old school_owy plecak Sebastiana.
fot. Sebastian

Uff... docieram.

Noo, noo, mają ogóreczki, chlebek, papryczkę...
fot. Sebastian 

I piwko. Robię sobie kanapkę na rozruch...

Ahh, nie ma to jak dobre piweczko po wysiłku. Aż mi czerwień wyszła na ryjku od zmęczenia ;)
fot. Sebastian 

Idziemy nazbierać drewna na ognicho.
Sebastian wyczaił w lesie, rzadko spotykanego, bardzo ciekawego grzyba:
Okratek australijski - bardzo rzadki grzyb.

"Występuje w Australii, Nowej Zelandii, stanie Kalifornia w USA, Republice Południowej Afryki i Europie[6]. Pochodzi z Australii i rozprzestrzenił się w innych rejonach świata. W Europie po raz pierwszy zaobserwowano go w 1914 roku we Francji[7]. Prawdopodobnie został zawleczony wraz z ziemią i roślinami sprowadzonymi z Australii do europejskich ogrodów botanicznych i zaaklimatyzował się. W Polsce po raz pierwszy jego występowanie zaobserwowali w 1975 mieszkańcy wsi z okolic Biłgoraja. Jego owocniki w początkowym okresie rozwoju ("jaja") uważali za jaja węży. Obfite wystąpienie owocników okratka australijskiego zanotowano na podmokłej piaszczystej glebie we wsi Wólka koło Biłgoraja. W Polsce jest rzadki, ale coraz bardziej rozprzestrzenia się[5].

Jakby kto pytał czy jadalny:
 "Nie jest to grzyb trujący, jednak ze względu na nieapetyczny aromat, który przyciąga tylko muchy, uznaje się go za grzyba niejadalnego." Więc odważni mogą spróbować ;)

Rozwinięty.

I w początkowym stadium rozwoju.

Pikne palenisko, a i drewna naznosiliśmy sporo!

Jak pięknie patrzy się, jak ktoś pracuje :D

Dobra. Drewno jest, coś tam pociupane. Tradycyjnie idziemy za widoku na szczyt.
Na szczycie (tym właściwym!).
fot. Sebastian 

Aby tradycji stało się za dość, musi byś jeszcze gulasz z grzybów!
Siatki nie mamy, ale przydaje się mój hełm :D

Wracamy, a tu nam halę zbyszkową jakieś terenówki rozjeżdżają! Sio mi stąd!
Coś tak nieśmiało się kręcą... mówimy, że jak mają dużo alkoholu, to mogą dołączyć, jak nie to... "delikatnie sugeruję"... "wypierdalać" :p

No tak, teraz to trzeba przebrać.

Oczywiście mnie w to wkopali, nadwornego kucharza sobie znaleźli, kruca! ;)
fot. Sebastian

A tymczasem, Sebastianek... jego mina "See see se" wszystko mówi :D
Ale jakiś nowoczesny sposób. Pite z trzech kieliszków. Było nas sześciu, więc raz piła "lewa" raz "prawa" strona kółeczka ;)

Sosik się robi. Mam sól (idzie do grzybów, dość sporo) i pieprz.
Wyszło chyba zjadliwe hehe.

Patrzcie na ten amok w oczach. Gość dostał szału i porąbał prawie wszystko.
fot. Sebastian 

Trzeba rozbić namiot, póki widno.
Eee... jak to było?!
fot. Sebastian  

Haaa! Jestem genialny!
Już prawie koniec.
fot. Sebastian 

Arek, "pieśniarz brygady", zaczyna koncert :D

No tak, chłopaki ze smyczy spuszczone, żon nie ma, to papieroski im w głowie! :p
fot. Sebastian 

fot. Sebastian 

Opowieści dziwnej treści. Jest kupa śmiechu.
fot. Sebastian 

I cała ekipa. Coś to z ostrością nie trafione a i ustawienia dziwne, chyba się już komuś nóżki plątały ;)
fot. Sebastian 

Ahh te zachody na Parchowatce.


Ooo, już ten czas, przytulania hehe.

Ogniskujemy!


Jest watra!
Sebastian piroman jeden, co chwilę dorzucał iglaki, szczerząc zęby i krzycząc "igiełki!". Aby wzniecić choć na chwilę, wielkie płomienie.
fot. Sebastian 

Co? Przygasa?
fot. Sebastian 

Puff...
fot. Sebastian   

I tak to siedzimy przy ogniu do nocy.
Chłopaki idą spać do bacówki, a ja w namiot.

Średnio spałem, na raty. Noc była dość ciepła. Spałem w letnim śpiworze Cumulusa Xlite + kurtka (a raczej sweter puchowy) z Decathlonu i było nawet nieco za ciepło, tylko jakoś sięwierciłem, podłozę nierówne :p Przynajmniej na wschód wstałem.

Taterki skąpane w różu wschodzącego słońca.

Rozpalam ogień i czekam, aż reszta wypełznie z śpiworów.

Pichcę śniadanie:
Natural mix express 5min - Czerwona soczewica - kasza gryczana - marchewka.
Opędzlowałem dwa takie opakowania.
fot. Sebastian

Już w sumie cieszyliśmy się, że i teraz, straty tylko w sprzęcie (tym razem wypaliły się piękne dziurki w sweet, płóciennej siatce, żony Darka/) a nie w ludziach. Jednak... o zgrozo! Darek schodząc z pięterka bacówki, jakoś niefortunnie wylądował (drabinka się ślizgnęła?) i... kolano skręcone :(
Niestety nie był w stanie zejść o własnych siłach do samochodu. Potrzebna była interwencja GOPR_u. Dzięki chłopaki za szybki przyjazd i profesjonalną obsługę!

Ekipie dziękuję za mile spędzony czas. Było ZACNIE! Darek, zdrowiej szybko!



Kącik kulinarny.

Wracałem rowerem przez Łąbowską i Jaworzynę. Niby ciepło, ale nie do końca i mocno wiało.
Tak, jakoś przedmuchało mnie ;)

Coś ciepłego i sycącego się przyda.

Więc zupa ziemniaczana z boczkiem i białą kiełbaską.

Składniki:
-Ziemniaki poszły całe.
Z reszty warzyw, pół selera, dwie marchewki, dwie pietruszki, cała cebula i pół główki czosnku!
-Kiełbaska wylądowała cała, a boczku (trochę za tłusty, ale jakoś innego nie mieli :( ), połowa.

A gdzieś w internetach wyczytałem, iż można dodać dla smaku (i kolorku) kurkumy. To też trochę dodałem :)

I gotowe!

Smacznego i pozdrawiam!

1 komentarz: