Hłe, co to się w okolicy nie dzieje :D
W palnie była Hala Łabowska z Parchowatką i sprawdzenie stanu "bacówki piżmoka" ;)
Posiedziałem trochę u znajomych na jawi. Pogaduchy i te sprawy ;) potem na szczyt Jaworzyny i dalej puszczam się na Runek. Za szlabanem, ktoś z boku krzyczy "STÓJ!". Hampel to spodu, patrzę a to stary znajomy Rysio. Witam się i co widzę, wielki namiot "Kaczuchy" i jakieś konstrukcje na ziemi. Oj stary chłop zajawkę trzyma, zawody "krótkoradiowców". Zostaję i pomagam rozłożyć maszt.
Z ufokami będziem gadać :D
Nioo akawał masztu.
Taaam gdzieś ;) będzie północ.
Rysiek wali odciągi, ja nadzoruję ;)
Po długich przymiarkach, naciąganiach w końcu maszt z anteną stoi.
Jeszcze cza prunda z lasu ;)
Parka z fajnymi psiakami idzie na Werchomlę.
Kabelki, kabelki! Rysio w swoim żywiole ;)
Dobra. Antena ustawiona, radio przetestowane, trzeba sięposilić. Uderzamy na szczyt Jaworzyny do Koliby.
Kto ma dłuższego?
Amm amm hamm ;)
Wystrój knajpki.
Wracamy na stanowisko, kierownik ekspedycji radiowej łapie pierwsze głosy :D
Halo halo, tu radio Praha, my se nie boimi ale amamy stracha ;)
Opuszczam stanowisko radiowe i jedziemy wraz z Martą(pracownica schronu na jawo) oraz Mackiem (wysoki lokalny troll ;) na Wierchomlę.
Tam obserwujemy start:
Uzupełniamy elektrolity i podziwiamy zachód słońca.
Wracamy jużw sumie po ciemku. Maciek trochę mi odjeżdża. Próbuję jechać za jego światełkiem i go dogonić, rach ciach...
Kurwa! Zgubiłem kawałek zęba :P
I troszkę się odrapałem :p
Cóż, nie pierwszy raz i nie ostatni ;) zęba tylko szkoda. Jak na razie zbyt szeroko uśmiechać się nie będę hehe :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz