sobota, 3 września 2016

Hłe, co to się w okolicy nie dzieje :D


W palnie była Hala Łabowska z Parchowatką i sprawdzenie stanu "bacówki piżmoka" ;)
Posiedziałem trochę u znajomych na jawi. Pogaduchy i te sprawy ;) potem na szczyt Jaworzyny i dalej puszczam się na Runek. Za szlabanem, ktoś z boku krzyczy "STÓJ!". Hampel to spodu, patrzę a to stary znajomy Rysio. Witam się i co widzę, wielki namiot "Kaczuchy" i jakieś konstrukcje na ziemi. Oj stary chłop zajawkę trzyma, zawody "krótkoradiowców". Zostaję i pomagam rozłożyć maszt.


Z ufokami będziem gadać :D


Nioo akawał masztu.


Taaam gdzieś ;) będzie północ.


Rysiek wali odciągi, ja nadzoruję ;)


Po długich przymiarkach, naciąganiach w końcu maszt z anteną stoi.

Jeszcze cza prunda z lasu ;)

Parka z fajnymi psiakami idzie na Werchomlę.

Kabelki, kabelki! Rysio w swoim żywiole ;)

Dobra. Antena ustawiona, radio przetestowane, trzeba sięposilić. Uderzamy na szczyt Jaworzyny do Koliby.

Kto ma dłuższego?


Amm amm hamm ;)

Wystrój knajpki.

Wracamy na stanowisko, kierownik ekspedycji radiowej łapie pierwsze głosy :D

Halo halo, tu radio Praha, my se nie boimi ale amamy stracha ;)

Opuszczam stanowisko radiowe i jedziemy wraz z Martą(pracownica schronu na jawo) oraz Mackiem (wysoki lokalny troll ;) na Wierchomlę.
Tam obserwujemy start:

Uzupełniamy elektrolity i podziwiamy zachód słońca.

Wracamy jużw sumie po ciemku. Maciek trochę mi odjeżdża. Próbuję jechać za jego światełkiem i go dogonić, rach ciach...
Kurwa! Zgubiłem kawałek zęba :P

I troszkę się odrapałem :p

Cóż, nie pierwszy raz i nie ostatni ;) zęba tylko szkoda. Jak na razie zbyt szeroko uśmiechać się nie będę hehe :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz