Dookoła Hrebienok_a i "Lodowa Świątynia".
14.01.2024r.
W Krynicy ma być be.
No przecie nie będziemy trollić w jamie, bo zgnijemy.
Paczam i paczam, hmmm, no po słowackiej stronie gdzieś po godzinie 12 ma być już słonko.
Po sprawdzeniu czterech modeli pogodowych, kamerki z Łomnicy... jedziemy!
No jedziemy, wycieraczka marze szybę, bo syf na drodze. Ale nie zamazało mi czujności 😉
Coś mnie natchnęło czy mam kartę pamięci w aparacie?
No kurwa nie mam! Wracamy!
Po drodze, kupiłem nową wycieraczkę 😁
Docieramy na miejsce, nieco przed 13.
Jest słonko, ale są też chmurki. Nadaje to kolorytu.
Idziemy!
A cóż to za górski stworek się skrada?!
Aby dojść na Hrebienok i wrócić do wozidła, wymyśliłem mini kółeczko.
Ajj ten marudny stworek. Że co? Poci się, okulary parują? A na Ekstremalnej Drodze Krzyżowej w nocy, przy deszczach i śniegach nie? 😜
Docieramy do najwyższego punktu wycieczki. Już tylko w dół!
Słowacja poniżej Tatr, niczym zaśnieżone morze.
Artystycznie 😉
A co to za górski włóczykij?
Docieramy na Hrebienok.
Jest duża kolejka do "Lodowej Świątyni", postanawiamy wiec, wejść do restauracji samoobsługowej (dziwna jest) i coś zjeść.
Bierzemy tylko Cesnaková polievka. Dobra, gęsta, taką lubię (nie te "rosołowe").
Za dwie zupki 9E 😐
Ooo, zwolniło się, idziemy.
Ciężko zrobić całość bez ludzi, dlatego dół ucięty 😒
To na rocznicę wizyty królowej Elżbiety, więc i takie mini repliki królewskich klejnotów.
Robi wrażenie, aczkolwiek, dużo bardziej podobało się nam rok temu, gdzie był otwarty drugi namiot z konkursowymi rzeźbami.
Słońce coraz niżej.
Ujęcie na Lomnický štít 2634 m.
Ooo, jaki zajebisty transport. Noo, noo, fajna rodzinka, fajny sprzęt (bije bogactwem 😉), tylko pozazdrościć.
Jeszcze jedno ujęcie z tele na te nader ciekawe warunki.
Schodzimy.
Nie ma to jak kabanosek i gorąca, zimowa herbatka, przy zachodzie słońca 😁
Kościółek.
Oj, biesiadował się tu kiedyś.
Teraz nie ma zbytnio czasu, ekipy i... słońce już niemal całkiem się schowało.
Artystycznie nr2 😉
Ujęcie dnia!
Już z parkingu, tuż sprzed samochodu. Na odchodne.
Różowy zachód.
Na tym to, kończymy nasz mini wyjazd.
Pogoda siadła, foteczki siadły (ojj, płakał bym, jakbym się nie kapną z tą kartą SD). Kama trochę ;) marudziła, ale mimo wszystko, chyba jeszcze Ją zabiorę gdzieś zimą... chyba 😜
Kącik kulinarny
Cycek kurczaka po chińsku 😉
Składniki:
-Pierś z kurczaka
-Mieszanka chińska
-Sos słodko kwaśny z ananasem
-Makaron MIE
Wielkiej filozofii tu nie ma.
Cycoka kroimy w kostkę, odrobinę oliwy z oliwek i dużo 😈 curry.
Smażymy.
Warzywa też na patelnię. Potem mieszamy to z piersią i sosem.
Ugotowany makaron na talerz i na to gotowe mięsko w sosiku.
I gotowe!
Smacznego i pozdrawiam.