Tatry z Kamą
i jej znajomymi.
6-7.06.2020r.
Tak to się jakoś ułożyło (dzięki wielkie Kamcia, za wyciągnięcie mnie z jamy), na wyjazd w Tatry po polskiej stronie.
Stronie, stronie, fakt, stronię od polskiej części. Ale...
Docieramy.
Nikogo nie rozjechałem. Nie spowodowałem wypadku. Jest ok :p
Pokoje super! Przynajmniej nasz :p
Reszta ekipy na termy, a my w góry :DMimo, iż szlak szeroki jak autostrada, to duch stawiania kopczyków, nie zaginą nawet tu ;)
Noo, tak już trochę więcej skałek.
PIękna polana
Łot taki kamyczek i widok na Diablaka :D
Widać, ruch w Tatrach odżył. A po czym to widać, po kursach śmigłowca TOPR :(
Niech góry nam sprzyjają, to stuk, sok z gumi jagód :D
Pani, ale tak to srać ;) blisko szczytu. Fee, nie godzi się!
Popas na najwyższym szczycie tego dnia - Kopieniec Wielki 1328 m n.p.m.
Akuku.
Akuku i ja.
fot. Kama
Ło paczajta, jakie gołąbeczki ;)
fot. Kama - obróbka Piżmok
Popas był, to na dół.
Pełzniemy sobie żwawo. Ja z kijami i w bandanie (białej).
Mijamy różnych ludzi, a tu nagle mały chłopczyk:
-A ten pan to jest chory?!
I ta jego bezcenna mina.
Odpowiedziałem, że tak, chory jestem, ale raczej na głowę. Co przy tej białej chuście... mógł uwierzyć, iż takie "kaleki" chodzą po górach. Głowa owinięta i jeszcze musi mieć kije/kule ;)
Ojj, po deszczach e potoczki są fajne :)
A cóż to za ciacho! Te jędrne pośladki, gryy... hehehe.
fot. Kama
Człapiemy dalej.
Łee, zaczynają się jakieś schody. Nie cierpię tego w górach!
Idziemy, idziemy!
Idziemy ku "światełku w tunelu" ;)
Jest i Nosal. Już niedaleko.
Takiejeszcze nieco bardziej strome (ale krótkie od tej strony) podejście.
Fiku miku i podejście połknięte.
Ahhh...
Bucik skórka, dobra sprawa :)
Tak to sobie siedzimy na krawędzi.
Kontemplacje Kamilki. Dobrze, że nie kątem pluje ;)
Łot panoramka z Nosala z ujęciem, między innymi na Giewont.
Łee uee łee! Ja nie wyjdę?!
Cóż to za górska trollica!
Orgazm wspinaczkowy ;)
To teraz w dół.
Czeka nas jeszcze niecałe 4km asfaltu na chaciendę.
Wyczaiłem po drodze miejsce: Ośrodek Czynnej Ochrony Płazów i Gadów.
Miało być tak romantycznie, ruchające się żaby. A tu pusto :(
Znów przerwa.
To... foteczka.
Dalej po drodze.
Arcy ciekawa Kaplica pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Jaszczurówce.
Piękna!
A tu tak z boczka, mamy ogłoszenia parafialne.
Kama wyskakuje z tekstem:
"Zrób sobie zdjęcie może ci sięprzydać"
Taa, bardzo kurwa śmieszne :p
Takie gwoździe :D
Zahaczamy o lokalny sklepik.
Po elektrolicie, należy się nam!
-Tee, weź ten aparacik, bo ci go rozwalę!
;)
Moczydupy basenowe dotarły i idziemy do pobliskiego hotelu z restauracją, na obiad.
Jesteśmy pierwszymi (z zewnątrz) klientami po akcji "wirusowej".
Kuchnia ma ograniczony asortyment. Kelner czyta nam, co można zamówić.
Kacha kradnie mu to magiczne MENU :D
-Mężu, cóż by tu zamówić, taki bogaty wybór.
Śmiejcie się. Dobrze, że nie było głównej karty i tylko ta "karteczka", bo inaczej zastanawialibyśmy się z pół godziny :p
Noo, noo, bardzo dobre i zapiekane ziemniaczki. Tak, restauracyjnie, wykwintnie. Bo jakby porcja była 2x większa, to bym się nie obraził ;)
Wracamy na chatę.
Małżonkowie usypiają dzieci, a ja wraz z Kamą, próbujemy nawiązać nić porozumienia z chłopakiem Sylwii. Nie dość, że chłop przyjechał aż z Antwerpii (może jakie diamenty w baku przemycił dla lubej? ;) ), to jeszcze trafił na taką parkę zjebów :D
No nam było wesoło hehe ;)
Potem bunkier w naszym pokoju i posiadówa ;)
Zdjęć nie ma. Nie, nie, nie było tak źle. Ot po prostu, jeszcze bym w pysk dostał heheheh ;)
Niedziela.
Dzień święty święcić! Więc rodzinnie. Znajomi Kamy zabierają dzieciaki. Starszy smok, trochę waży, to nie będzie dla nich milutki spacerek, tylko niezły trening!
I tu jeszcze po drugiej stronie mają działać.
Dalej.
Ciekawe ogrodzenie :)
Człapiemy z wolna.
Odbijam w bok, aby sprawdzić taką, no leśną drogę.
Ojj zaciekawiło mnie to miejsce. Lubię podzikcować poza szlakami.
Wartki potoczek.
O ten skubany. Nie bał się rwącego potoku. I jeszcze spozierał na nas.
Kamcia ukradła dziecko.
Niech się przyzwyczaja :p
Tu muszę przyznać, iż przed schronem, dostała mocy i żwawo szła. No tak, jak mi pół wieczoru opowiadał o szarlotce na chochołowskiej, to się nie dziwię ;)
P.s.
Kozin, za tą żywą reklamę schronu, to... tolerujcie mnie dalej ;)
Wpadamy na schron i ...
Dla każdego coś dobrego.
Jest i wymarzona szarlotka!
To jeszcze 5minutek popas na łączce.
Śmichy chichy, trza spieprzać, bo będzie padać.
No nie! Długo się zastanawiałem, czy wrzucić to zdjęcie.
Przysięgam na wszelkie świętości. Zmusili mnie!
Tak, pojechałem "ciuchcią" na dół.
Czuję się z tym źle. Jako pokutę, wyjdę na Rysy na kolanach hehehe.
Dzięki ekipo, za miło spędzony weekend :)
Kącik kulinarny
Kaszotto z soczewicą i pomidorami - wersja podkręcona ;)
Składniki:
- Owe kaszotto
- Ser Cheddar
- Suszone pomidory w oleju
- Czosnek + moja ulubiona przyprawa - suszone pomidory z czosnkiem i bazylią
- Mięso mielone - w tym roku, więcej białka (ileż można żyć na warzywkach :p )
Żeby nie wyglądało jak wymiociny trolla górskiego, parę oliwek ;)
Kaszotto z soczewicą i pomidorami - wersja podkręcona ;)
Składniki:
- Owe kaszotto
- Ser Cheddar
- Suszone pomidory w oleju
- Czosnek + moja ulubiona przyprawa - suszone pomidory z czosnkiem i bazylią
- Mięso mielone - w tym roku, więcej białka (ileż można żyć na warzywkach :p )
Żeby nie wyglądało jak wymiociny trolla górskiego, parę oliwek ;)
Smacznego i pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz