Łącko=>Cebulówka 741m=>Koziarz 943 m n.p.m.
16.07.2017
Łapka się zepsuła :p Z rowerowania nici przez parę tygodni. Sobota deszczowa, co tu robić? Jadę więc wieczorem w sobotę do Łącka, do siostry. Małe grillowanie, partyjka w osadników :D Na niedzielę, mały spacerek. Tak na 5h :)
Główny cel to Koziarz, z wieżą widokową.
Plan, jest taki, aby z Łącka, przez przeprawę "promową" ruszyć na Cebulówkę (szlak żółty) i na Koziarza i zejście do Tylmanowej.
Trochę rano schodzi, zanim troliczek się wyguzdrał. Dobrze, że nie wiedziałem, iż w lipcu przewoźnik promowy działa od 6, bo tak to bym zarządził pobudkę na 5 :p
Po drodze sady łąckie. Pasmo w odddali na horyzoncie, z wieżą, to nasz cel.
Parę min po 9 jesteśmy na przeprawie. Żaden prom, łódź flisacka :D
Pan jest opłacany z gminy, więc nic się nie płaci!
Fajne miejsce. Panocek ma budkę, gdzie sobie koczuje w
oczekiwaniu na przybyszów. Widząc nas, szybko się zbiera i odbija z
przeciwległego brzegu, aby nas zabrać. Szybko, sprawnie i... za darmoszkę.
Ukłon w stronę Gminy Łącko :)
Ostre podejście pod Cebulówkę. Gips na łapie, prawie mi się topi
;) więc ściągam temblak i wentyluję rękę. Wychodzimy z gęstwiny, słychać
dzwonki, są pierwsze owieczki.
I dalsza droga.
Widoczek na Łącko z Cebulówki. Tak, prąd tam idzie, na takim
wypidowie jest parę domów! Podziwiam tych ludzi.
Pierwsze rozleglejsze widoki, ahhh.
Przyszykowane ostrewki.
Widać już wieżę na Koziarzu. I tu ciągle są pojedyncze,
tudzież malutkie skupiska domków. Ktoś pod lasem ma ule.
Takie tam chabazie, w tle popadające w runie domostwo.
Widok na Kotlinę Sądecką.
Kolejny widoczek na pasmo Radziejowej.
Żuczek.
Jest i nasz główny cel!
Parę panoramek ze szczytu.
Tu z lewej miały być Tatry, ale złe chmury je zjadły :(
Człapiem dalej, troliczek dorwał znów borówki :p
Tutaj dwóch rowerzystów próbowało przejechać bokiem, koło płotka. Mocno tonąc w błocie. Dobrze, że nie próbowali na chama przebijać się przez środek "kałuży". To istne jezioro! Niemal pół kija tam wlazło hehe.
I kolejny widoczek.
Super miejscówka. Jest chatka a'la spichlerz. Wielki głaz robiący za stół, grill/krata na łańcuchu. A na łączce to i parę namiotów można by rozbić :D
Schodząc do Tylmanowej, mała zagroda. Parę owieczek i kóz, oraz bojowy pies.
Ja tu pilnuję!
Idziemy dalej, nie wkurzając stróża.
- Udaję, że was nie widzę, ale owce i kozy są moje ;)
Fajny pieseł. Jak trochę odeszliśmy, to zaraz poleciał pod drzewo, doglądać stadka z bliska :D
Coś nad nami czuwa. W Tylmanowej łapiemy busika, na styk, do Łącka. Tam stołujemy się w znanym lokalu "Pod Jabłonią". Który nie jednego decydenta komunistycznego przeżył, a i innych przeżyje ;)
Ja zamawiam "Zeberka w glazurze piwnej :D z ziemniakami i podsmażaną kapustą".
4,5zł za 100g - za to co na talerzu zapłaciłem 16,2 zł :)
Dodać należy, iż te żeberka, to z jakiś dzikich górskich zwierzów. Naprawdę sporo mięsa! Takie wypasione. Ziemniaczki ok, kapustka super :)
Pozdrawiam i życzę wszystkim, wielu udanych włóczykijstw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz