wtorek, 23 lipca 2024

 


Tatry Słowackie.

Pieszy zgon, poprawka rowerem.

18.06/12.07.2024r.



Zatęskniłem za Tatrami.

Jakoś nie chodziło mi się ostatnio tragicznie, to... czemu nie.

Wymyśliłem ot coś takiego:

Pierwotny plan

Chciałem jeszcze po drodze, obadać pewną chatkę, w której można spać 🙊


Ambitnie, Zbyt ambitnie?!😏


Jadę. Nie wyjeżdżam zbyt wcześnie. Chciałem się wyspać. Co w sumie mi się nie udało. Słabo spałem tej nocy (za dużo rozmyślań o życiu 😉).


Na miejscu jestem dopiero 8:30. Zanim jeszcze znalazłem miejsce parkingowe, a szukałem, po januszowemu 😛 takiego za darmoszkę.

Bo porobili wszędzie płatny, z aplikacji mobilnej, gdzie, nie złapiesz tam internetu!

Zaparkowane, za wiatką.

Start!

W dolince tej, mają parę takich różnych, drewnianych "cudaków" 😃


Postanowiłem zmodyfikować trasę.
Czyli pójść odwrotnie! Zacząć, póki siły są i skwaru nie ma, trudniejszym podejściem, a i uznałem, żę lepiej to podchodzić, niż schodzić, z niepewną nogą.
Ło Jezusie Nazarejski!😲 Ciekawie się zaczyna.

Widoczek w tył, na dolinę a w oddali Nízke Tatry.

Raz po raz, jakieś stopnie skalne, czy z bali. Powalone drzewa.

Tu po prawej, trzeba się było przedzierać niemal na czworaka.

Ale im wyżej, tym widoczki piękniejsze 😍
W oddali Rohacze.

Wszelkie te przeszkody, na tak stromym podejściu, wraz z wysoką temperaturą, wykończyły mnie.
Czuję się coraz słabszy.

Coo?! Jakubina jeszcze tak w pizdu daleko! 🙈

Posilam się batonami i człapię dalej.
Piękny szlak.

Jednak, jest źle. Jestem gdzieś pod Ostredok_iem 2050m. Odcina mnie. Staram się odpocząć, zjeść ryż z kurczakiem, który sobie przygotowałem dnia poprzedniego. Pot zalewa mi twarz, a spływający z nim krem przeciw słoneczny, skutecznie dostaje się co chwilę do oczu i... piecze.
Czuje niepokój. Jestem wykończony, nie wyspany. Powiewa coraz mocniej i idą chmury. |Zbiera się na zmianę pogody/deszcz (eno, miała być później!).
Iść dalej, jeszcze 200m w pionie do Jakubiny i przed Niską Przełęczą skrócić "zielonym" i spieprzać na dół. Czy schodzić tą hardcorową wyrypą. Jak to mawiają: "Jakkolwiek uczynisz, źle postąpisz" 😆
Myślę sobie, w dół ujowo, przez te powalone drzewska i mega strome zejście. Przecież chciałem uniknąć schodzenia tamtędy 😂 W górę... jeszcze 200m, a ja czuję się, kiepsko. Jak dotarło do mnie, że nie mam jeszcze wykupionego Alpenverein 😱 to stwierdziłem, że z dwojga złego, lepiej się wycofaći powoli schodzić.

Chwilę posiedziałem i zawracam.
Ostatnie śniegi topnieją i spływają ze Štrbavý.


I wszelakie "niespodzianki" pokonywane w górę, teraz trzeba zrobić w dół 😛

Coraz niżej, a chmurki, coraz bardziej burzowe.

Jakoś to zlazłem, w ślimaczym tempie. Ale żyję.
Jestem już w dolinie.

Ahh, ale ulga!

Samochód jest. Nikt się nie przywalił, pokuty nie ma (tam nie ma zakazu - przynajmniej, widocznego 😉).

Z podkulonym ogonem, wracam do jamy.
Zostałem tam pokonany! Za szybko i za trudno, od razu te Tatry po artroskopii?!
Noga wytrzymała, o dziwo, kolanko nie bolało 😄
Gorzej z moim stanem psychicznym. "Nieco" się podłamałem. No nie ten Piżmok. Ale cóż zrobić. Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym 😉 
Teraz, troszkę mniej narwanie, należy pracować nad kondycją.
Wypad skończył się tak:
Mapy.cz


No dobra, nie udało się pieszo, to może rowerem w Tatry! 😁

Zakupiłem nową górską maszynę Rose Ground Control 3.

Wyczaiłem ciekawą miejscówkę:
Bielovodská Dolina - jedna z nielicznych dolin tatrzańskich, gdzie można wjechać rowerem i to dość daleko. I wcale taka uklepana nie jest (do leśniczówki tak 😛). Zjazd, to fajna zabawa 😈

To siup rower do bagażnika i jadę!

Może zdążę przed upałami. A i nowy rower, nie za bardzo wiem czego się spodziewać (była tylko testowa jazda na Świętą Górę 😄). A i w tak trudnym terenie, nie jeździłem dawno.


Ląduję w Tatranská Javorina.

Wyczaiłem, iż na przeciwko ichniejszego urzędu, jest polanka. Parkowiso. Na zdjęciach google wyglądało, że, za darmoszkę.

Jednak, po przybyciu, no nie. Nie za darmoszkę 😡 8E za dzień. A od tego miejsca, aż do Łysej Polany, zrobili zakaz parkowania. Noo, pieniądz musi się zgadzać. Nie ma zostawiania aut na poboczach/w zatoczkach 😒

Płaczę i płącę.

Wyciągam rower i jadę przyfocić słynny kościołek.


Później odbijam na Poľovnícky zámoček Hohenlohe.
Ładniusi.

A to coś obok, nie jest ładniusie 😛

To jeszcze rowerek pozuje i jadymy dalej!

Nad Baiłką.



Źródło koło leśniczówki, czynne. Można dotankować.

Gdzie teścić fulla. No w lavinovy teren😁

Dalej...

Fajne mgiełki nad wodą 😃


Ładnie w tej dolinie. Robi wrażenie.

Postrzępione turnie.


A tu jakieś "brytfanki", przypięte do drzewa. Poszli się kąpać od potoku czy ki diabeł?

Śnieg! Choć jego widok, da może nieco odczucia chłodu w tym upale.


Dalej nie możne rowerem. Ale tą boczną dróżką, poza szlakiem, podprowadzam jeszcze rower, aby obczaić obozowisko.

Koniec. Dalej nie pojedziemy.
Táborisko na poľane pod Vysokou - kiedyś tam zanocuję, bo super miejscówka.

Obszerna wiata z miejscem na ognicho.

Sporo platform, do rozbicia namiotów.

Cel zaliczony, rekonesans zrobiony. To teraz w dół!

To była super frajda. Aczkolwiek, jeszcze nie czuję tego "czarnego diabła". Ale, ale, pełna amortyzacja na nie byle czym, "myk myk"(opuszczane siodełko) robi robotę i zabawa była przednia 😈



Kącik kulinarny

Bułeczki BAO z kurczakiem i warzywami.


Składniki:

- Bułeczki BAO (były w biedrze, można zrobić samemu 😉)

- Pierś z kurczaka - zmrożona, starta na tarce

- Wkład warzywny: Ogórek, cabula szalotka, czosnek, szczypior, sałata

- Sos... wszędzie polecają Hoisin. Ale w mojej wiosce brak. Zrobiliśmy swój, na bazie Tao Tao z Czosnkiem i miodem

- Orzechy nerkowca

- Płatki chili

P.s
Po remoncie, jeszcze nie dorobiliśmy się (już jest 😁) stołu i listw przypodłogowych. Więc zdjęcie na "zydelkach" własnej roboty 😎 


Bułeczki robimy na parze.

Podsmażamy cebulkę i czosnek. Dodajemy doprawione mięsko. Do tego sos i szczypior. Płatki chili.

Na osobnej patelni, podpiekamy orzeszki.

Marchewkę tniemy w dość cienkie słupki/paseczki. Ogórka w plastry.

Bułeczki BAO wykładamy liśćmi sałaty, ładujemy mięsny farsz z sosem, wraz z dodatkiem ogórków i marchewki. Posypujemy wyprażonymi orzechami nerkowca (polecam, mocno wyprażyć).


Pychotka! 😊

Smacznego i pozdrawiam.