Orawicko-Witowskie Wierchy
Magura Witowska 1232m n,p.m.
26.10.2021r
Ileż można jeździć w Tatry, blee 😜
Może więc coś na pograniczu. Mam niecny plan na trochę dzikcowania w zakazanym obszarze 🙊 a potem halami, gdzie wypasają owce. Na szczęście, jest już po wypasie, bo tak, to psy pasterskie nie dały by spokoju. Trzeba na nie uważać.
Ruszam z rana. Oho, już skrobanie szyb. Na szczęście ten specyfik pozwala szybko załatwić sprawę i ni tracę czasu.
Docieram za Witów.
Parkuję przy, powiedzmy, że zaprzyjaźnionej bacóweczce.
Wędzi się.
Mili ludzie. Nigdy nie sępili dutków za pozostawiony u nich samochód, nawet na całą noc i dzień (oczywiście uprzednio grzecznie zapytałem).
Jak już oszczędziłem na parkowaniu, to chociaż kupię u nich parę oscypków. Będzie na deser 😃
Ruszam pozaszlakowo drogami.
Zaczyna się... no ale taki strumyczek, w adidaskach przejdzie 😛
Ooo, pewnie kładami i crossami jeździli. To zagrodzone. Wypadało by tu co powiesić, jakąś tasmę. No ale i tak cywilizacyjnie, a nie cienka linka na wysokości szyi/głowy 😲
Dalej taka chatka...
w środku ostrewki. Na upartego by się kimną w środku.
Takie tam jesienne klimaty.
Uuu, no tego to by już w adidaskach nie przeszedł.
Rozryta droga z przymrożonym błotkiem i błotnymi kałużami, wciągającymi buta za kostki. I nijak nie szło tego obejść.
Noo w końcu wymarzone hale 😁
Ujęcie z mini bacóweczką.
Łąki pogrodzone kłodami, zapewne, aby amatorzy offroad_u nie siali zniszczenia.
W tej chatce, urządziła się z hamakiem, jakaś niewiasta. Zalatywało mi warszawską hipsteriadą, więc nie nawiązałem kontaktu z tą dziwną istotą z "innej planety".
Schodzę w dół, tzn w stronę Tatr i... na Siwiańskie Turnie.
Orawska brama - "położona na wysokości 950 m szeroka przełęcz oddzielająca Orawicko-Witowskie Wierchy (Przysłop Witowski 1164 m) od Tatr Zachodnich (Siwiańskie Turnie 1065 m). Najniższy punkt znajduje się w lesie, ok. 100 m na północ od polany Molkówka i ok. 300 m na wschód od granicy polsko-słowackiej (po polskiej stronie)[1]. Przez Bramę Orawską przebiega też Wielki Europejski Dział Wodny pomiędzy zlewniami Morza Czarnego i Bałtyku. Cieki spływające na zachód, do Doliny Cichej Orawskiej znajdują się w zlewni Morza Czarnego, potoki spływające na wschód, do Kotliny Kościeliskiej są w zlewni Bałtyku." (cyt. wikipedia).
W cieniu już śniegi zalegają 😉
Najpierw już mocno zarośniętą drogą, a potem starałem się iść, ścieżkami, lub to co wyglądało jak ścieżki 😜
Są i skałki!
Fajne, fajne 😈
Nie takie znów całkiem obce ludziom te obszary, jak tu nawet ognisko potrafili zrobić 🙈 Pracownicy TPN?
Tam w dole Chochołowska.
Teraz, zawsze wchodząc, czy wychodząc z niej, patrzę na te skalne ściany i... cieszę się, że dane mi było tam być.
Piękne te turnie, robią wrażenie 😍
Ok, trzeba złazić i zpowrotem już na orawskie hale.
Kolorowo...
Pod Witowskim Przysłopem taka cywilizacja. Obok buduje się kolejna, łot takie bacówki letniskowe 😉 A niektóre to jak domy!
W tej starszej, w przedsionku, spokojnie by się przespał.
A co będę jakoś trawersował, strzała w górę. Nie było to łatwe. Chaszcze, powalone drzewa, część przegnitych. Upociłem się srogo!
Jest i Witowski Przysłop 1164m n.p.m. i panoramka z niego... piękna!😍
Tutaj też spotkałem parę na sesji poślubnej, ale nie przeszkadzałem im.
Ciekawie wyglądała panna młoda w sukni i butach trekkingowych.
He? Ja nie przejdę?!😆
Dalej już całkiem przyjemnie.
Hmm, widać już altankę po słowackiej stronie.
Chwilę się czaję, wszak, są to czasy "zarazy" i na Słowację nie wolno 😂
Wirus nie zna granic, ja też. Przechodzę 😛
Bardzo fajne miejsce na piknik.
Mam trochę gotowego prowiantu ze sobą.
Ale co tam gotowe żarełko. Trza by jakie ognicho zrobić i oscypku upiec 😁
Mój toporek, uwielbiam go!
Widełki na serełki 😉
Oscypki na ciepło... ahh, szkoda, że żurawiny nie mam.
Czekam na zachód słońca.
Ciekawe chmurki.
I jeszcze lekki zoomik w kierunku zachodu.
Czas opuścić stanowisko piknikowe.
Ujęcie przy zejściu.
W oddali las jeszcze "płonie". Teraz pokonać tylko te błota. Czołówka Ledlensner H8R, robi robotę. Dzięki "wściekły psie", wspaniały prezent.
Kapitalny był to wypad. Mimo łamania paru zakazów, a może dla tego 😋 poczułem, długo wyczekiwaną wolność!
Rejon też bardzo ciekawy. Polecam, ale w sumie, raczej na jesień. Jak już owce spędzą z hal, bo tak, to utrapienie z psami pasterskimi na 100% A zima czy wczesna wiosna, to będzie sporo śniegu i rakiety trzeba mieć, bo tam mało kto chodzi, więc nic nie będzie przetarte.
Buty ( HanWag Bergell Top) w tych warunkach sprawdziły się wyśmienicie. Szedłem jak czołg!
Ciężki test, przeszły na "celujący". Bez błotka, ważą niewiele mniej 😛
Kącik kulinarny.
Zaś cukinia. Co odwiedzam ojca, to mi wciska.
Więc... tym razem, żadne lasagne, tylko po prostu lazania 😁 z cukinią.
Składniki:
- Cukinia
- Sos boloński
- Ser Cheddar (może być parmezan albo jakiś inny wyrazisty)
- Śmietanka 18%/12%
- Koncentrat pomidorowy (poszedł cały taki mini słoiczek)
- Mięso mielone (tu doprawione czosnkiem, ziołami prowansalskimi, pieprzem i solą, oraz sładoką papryką w proszku
Cukinie kroimy w szerokie pasy, imitujące szeroki makaron do lazani.
Mięsko podsmażamy. Dodajemy przecier pomidorowy i rozrobiony sos z wodą (dajemy mniej wody niż w przepisie, z 200ml) i śmietanką 150ml.
Następnie wlewamy do mięsa z przecierem, mieszamy i gotujemy jeszcze parę minut.
Naczynie żaroodporne. Spód wylewamy część sosu i układamy pasy cukinii na przemian z sosem. Na wierzch, starty ser.
Do piekarnika w 180-200C na 40-60min. (w zależności od twardości cukinii 😛 ).