Trzy zachody słońca.
Zestawienie.
Bywa i tak, iż z braku czasu, tudzież braku chęci czy mocy 😉 człek chce gdzieś na szybko wyskoczyć. A i dla Kamy dobre takie wypady, ponieważ, niezbyt lubi szwendać się w zimie po górach.
Więc wrzucam, zestawienie, trzech szybkich wypadów, na zachody słońca.
Beskid Wyspowy
Łopień 961m.
06.01.2025r
Samochodem da się podjechać wysoko, to jest, na Przełęcz Rydza-Śmigłego 700m. Są darmowe parkingi, jednakże, ciężko się załapać 😛 Jest jeden wielki, płatny i prywatne pole, za przystankiem, gdzie opłata, ponoć 10zł. Stały tam już trzy samochody, "biletowego" ni mo. Parkujemy. Za chwilę, koło nas, zajeżdża jeszcze dziewucha na rejestracji KR. Zamieniamy parę słów i dochodzimy do wniosku, że... można.
Odchodzimy, a tu zajeżdża samochód na KLI (no Kalifornia 😝 - lokals). Aha... właściciel.
Pyta co i jak, a my...no stały samochody, nikogo nie ma. Jak trzeba zapłacić lub przeparkować, to nie ma problemu. Coś tam pomruczał, że święto jest, nie ma czasu pilnować. Prosił tylko wyjechać drugą stroną/wjazdem i życzył miłej wycieczki. O, da się, da się. Bez awantur, bez spiny.
Idziemy!
Kama coś tam maru... zwróciła uwagę, że stromo. No stromo, ale krótko 😛
Docieramy.
Na szczycie jest parę ławeczek z miejscami na ognisko, oraz "nowa" altanka.
Jednak, widoki prawie żadne.
Należy zejść nieco niżej i przedostać się na małą polankę.
Gdzie mamy taki widoczek 😁
W chmurach Diablak, a nieco bliżej, Luboń Wielki.
Rozpalamy ognicho, jemy kiełbaski i czekamy na zachód.
Hot-kiełbo-dog 😜
Drewna pod dostatkiem. W okolicy dużo poucinanych, grubszych gałęzi buków.
Ciachu, ciachu.
Taa, taki ciapek ze mnie, że... trzymałem toporek pod pachą i łamałem gałęzie.
Po złamaniu jakoś mi ręka odskoczyła i środkowym palcem, centralnie zgięciem, prosto w ostrze. Ojj, wyszło mięsko. Dobrze, że Kamcia miała apteczkę, bo ja, jakoś się znów oduczyłem zabierać na krótkie wypady 🙊
Także, polecam mieć, a i kolejny mój błąd, to brak używania jakiś skórkowatych rękawic, do "prac biwakowych". Paluch, to jest, to zgięcie, boli mnie do dziś, a miną miesiąc!
Nie wyglądał za dobrze, zrobił się jakiś stan zapalny (chyba, jeszcze nie zakażenie 😜). Przed amputacja, bo do szpitala to bym chyba poszedł dopiero, jakby zrobił się fioletowy lub czarny 😝 uratował mnie kumpel z pracy, bo przypomniał o maści TRIBIOTIC (ma trzy antybiotyki - bez recepty). Po smarowaniu przez parę dni, paluch odżył i opuchlizna zeszła. Więc polecam, a i jest w takich mini saszetkach, więc i do podręcznej apteczki można dołączyć.
Chmury siedzą dość nisko. Zachodzące słońce, schowa się za nimi. Tacę nadzieję, na jakieś ciekawsze efekty.
Ale, ale...
Ćwilin na tle różu, który wyszedł już po zachodzie.
W głębi...
Fajnie, kontrastowo to wyglądało.
A nie mówiłem, że dobrze poczekać z 15-20min po zachodzie.
Kamie podobały się kolorki.
Na szczycie był też jakiś "youtuber", tzn, my się tam nie znamy, ale "młodzież" go rozpoznała. Coś tam, że ćwiczy, tzn teraz buduje masę. Hmm, masa, masą, ale raczki mógłby kupić, bo koślawo schodził, ciągnięty jeszcze przez psa 😛
My zeszliśmy dość sprawnie. Choć, po latach, guma w moich raczkach, w jednym miejscu się poddała. Teraz tylko bezpieczne wrócić do domu buraczkowozem.
Zima słaba, ale opony, dalej... słabe 😛
Magura Spiska
Punkt widokowy pod szczytem Spádik 1088 m.
18.01.2025r
Ha! Mam nowe opony zimowe! Dobre traktory 😁 W śniegu kopią, jak Piżmok na półce w Intermarche, za dobrym piwem 😆
Nie straszne mi wyzwania, jadę na Magurské sedlo 949m.
Jednak, droga dobrze utrzymana.
Docieram, parkuję i wio na zachód.
Nie przetarte, tylko jakiś marny trop.
Ale śniegu po kostki 😛
Uff, jestem, na styk.
Ujęcie na Trzy Korony.
I szerzej.
Jest i druga "Święta Góra Słowaków". Kráľova Hoľa 1946m.
I zoomik.
W kierunku Tatr.
I jeszcze na dwie, gorczańskie wieże widokowe.
Lomnický štít 2634m
Wizytówka Tatr Bielskich.
Charakterystyczne szczyty:
- Ždiarska vidla (Płaczliwa Skała) 2142m
- Havran (Hawrań) 2151m - najwyższy szczyt Tatr Bielskich
A na prawo, Vyhliadková veža - chodník v korunách stromov Bachledka.
Biwakowanie, nawet w wersji mini, jest super! 😍
Jeszcze ujęcie z Diablakiem (po lewej) w tle.
I panoramka po zachodzie.
Ponownie ujęcie na Lomnický štít.
I wieża widokowa wraz z chodnikiem w koronach drzew w Bachledka.
Na dole już "ciemno", to na koniec, przelatujący samolot i jego smugi w świetle zachodzącego słońca.
Ojj, fajne to miejsce. Trzeba będzie kiedyś tam wrócić i pojeździć na rowerze.
Wypadało by jeszcze wydrapać się na ów szczyt nad tym punktem widokowym, czyli Spádik. Tak dla zasady!
Slanské vrchy
Hrad Šebeš 529m
01.02.2025r
Slanské vrchy - tu jeszcze nie buszowałem. Przedsmakiem będą, bardzo łatwo dostępne ruinki zamku Šebeš.
Jadę drogą na Preszów i potem trochę za 😉
Tuż pod szczytem, takie atrakcje. Miejsce na fotkę, spore zadaszenie. Jest scena i oczywiście, miejsce na ognisko 😁
Czy to późna jesień?
Ten rycerz, miał kiedyś miecz, ale chyba słaba stal na Słowacji 😉
Zamek? To jakiś bardziej taki, gród obronny.
Złota godzina! 😍
Okoliczny kamieniołom, w oddali Kapušiansky hrad.
Na Słowacji, jeszcze żywe, aczkolwiek, nieraz mocno podupadające, byłe PGR_y.
Zoomik na bale siana.
I szeroko 😍
Słonko powoli zachodzi.
Bardzo charakterystyczny Šarišský hrad.
Pa pa słonko.
Jeszcze ujęcie na Tatry.
I nieco szerzej.
Ruiny, są... skromne.
Słońce już się schowało.
To jeszcze Tatry z światłami Preszowa.
Schodzę niżej, pod ową wiatę z pierwszego zdjęcia.
Rozpalam ognisko.
Mam kiełbaskę, ogórki kiszone i dobrą (zimową) herbatę w termosie.
Jeszcze ujęcie na księżyc i czas wracać do domciu.
Nawet takie mini, szybkie, niedalekie wypady, mogą cieszyć. A i zdjęciowo, ciekawie.
Oby buraczkowóz żył jak najdłużej i dowoził mnie w wszelkie miejsca, które wymyślę.
Kącik kulinarny
Pinsa grzybowa 😁
Tak, wiem, niedawno była podobna, ale... ten spód jest super i w sumie, można robić niezliczone wariacje. Już mam pomysł na "Pinsa wiejska" 😎
Składniki:
- Pinsa
- Rukola
- Pieczarki (i inne grzyby*)
- Oscypki i parmezan
- Prosciutto
- Sos pomidorowy z dodatkiem borowików i trufli (taa 0,1% 😛 )
* Inne grzyby, tzn, dodałem suszonych kani, na aromat. Pokruszyłem na ciacho z sosem, potem pieczarki.
Sprawa oczywista, jak całość robimy.
Dodam od siebie tylko, albo AŻ, tyle, że przygotowujemy wszystkie składniki, nagrzewamy piekarnik i dopiero, jak się nagrzeje, smarujemy (gumowy pędzel) pinsę sosem i układamy resztę składników i od razu do piekarnika. Nie maziamy sosem dużo wcześniej, przed rozgrzaniem piekarnika, bo spód nasiąknie i będzie paskudny!
I gotowe.
Smacznego i pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz